Marek Brzeziński
Tekst z 19/11/2009 Ostatnia aktualizacja 19/11/2009 11:42 TU
W poprzednim rozdziale Notatnika Paryskiego mowa była o Ogrodzie Botanicznym i o jego „Wielkim Mistrzu”, Claude Bureaux, który w ramach powrotu miasta na łono natury jest zdania, że należy dopuścić do zarastania, przynajmniej częściowego, starannie pielęgnowanych klombów i ścieżek chwastami i grzybkami. On sam doprowadził do powrotu biedronek do rosarium i uznał to za wielki sukces. Claude Bureaux, „Mistrz ogrodniczy”, jest jednak szczęśliwym człowiekiem, bo wie, dokąd się zwrócić, by czerpać radość i nadzieję – ku przyrodzie. Dużo gorzej sprawa się ma z architektami i urbanistami.
To jest, jak śpiewał zespół „Pink Floyd”, ta „Ciemna strona Księżyca”. Z pomysłem na stworzenie „Wielkiego Paryża”, godnego XXI wieku, wystąpił już jakiś czas temu prezydent Nicolas Sarkozy. Pojawiło się wtedy wiele futurologicznych wizji, które zachwyciłyby każdego małego czy dużego wielbiciela fantastyki i science-fiction. To było to, co oglądaliśmy w filmach Luca Bessona i o czym czytaliśmy w książkach, których autorzy snuli niesamowite wizje przyszłości naszych wnuków. Lubimy o tym pomarzyć, chętnie się w to wgłębiamy, ale jednocześnie, na szczęście, nie brakuje trzeźwo chodzących po ziemi facetów, którzy w odpowiednim czasie wylewają nam kubeł na głowę i powiadają –„to jest science-fiction”. Lubisz oglądać takie filmy? Super. Masz do wyboru i do koloru kanałów telewizyjnych specjalizujących się w tego typu produkcji. Ale miasto przyszłości, to żywa tkanka, gdzie muszą żyć żywi ludzie”. Trzy razy „Ż”. Jednym z takich sceptyków jest bodaj najbardziej znany ze współczesnych francuskich architektów, który może „onieśmielać śmiałością” swoich wizji, Jean Nouvel. To z jego ust padły druzgocące słowa pod adresem Christiana Blanca, sekretarza stanu (czyli w rzeczywistości ministra) ds. rozwoju regionu stołecznego Ile de France.
Nouvel domaga się dymisji Blanca. O tym, żeby prezydent Sarkozy usunął Blanca z zajmowanego stanowiska nie ma nawet co marzyć.
Christian Blanc jest przedstawicielem partii „Nowe Centrum”. To niewielkie ugrupowanie, po pierwsze jednak Sarkozy buduje bardzo rozległy front polityczny, od niemal skrajnej prawicy de Villiersa po lewicę, a z drugiej strony prezydent chce udowodnić społeczeństwu, czyli wyborcom, że rzeczywiście spełnia obietnice „zerwania z przeszłością”. Ten front jest Sarkozy’emu potrzebny, gdyby zdecydował się wystartować w wyborach w 2012 roku, co do końca nie jest pewne (choć to już temat wykraczający poza ramy Notatnika Paryskiego), ale co pozwoliłoby skutecznie działać, w zgodzie ze starą, rzymską maksymą „divide et impera”, „dziel i rządź”. Sarkozy snuje plany „Wielkiego Paryża”. To rzeczywiście „zerwanie z przeszłością”. Pompidou wybudował „arabską petrochemię” na miejsce Hal. Chirac stworzył wspaniałe muzeum d’Orsay, na miejscu opuszczonego dworca, królestwa szczurów. Mitterrand, w swojej megalomanii chcąc przyćmić wszystkich, "rzucił się" na Łuk Triumfalny, wnosząc ten na La Défense, wybudował Bibliotekę, wspanialszą od starej, Narodowej, a nawet nową Operę na miejscu twierdzy na Bastylii.
Wszystkie te działania przypominały strzelanie snajpera – wybierasz odosobniony cel i naciskasz na spust. Tymczasem Sarkozy wziął się za bary z projektem w swych rozmiarach Gargantuicznym.
On chce stworzyć Wielki Paryż XXI wieku. I oto Jean Nouvel, laureat Nagrody Pritzker, co jest w dziedzinie architektury równoznaczne z Noblem, jeden z członków dziewięcioosobowej komisji mającej zastanowić się nad tym, jak ma wyglądać Paryż przyszłości, autor projektu przebudowy dzielnicy La Défense, tak aby nie stoczyła się ona do rangi skansenu, lecz była w stanie dorównać wyzwaniom Londynu czy Frankfurtu, otóż Jean Nouvel oświadcza, że „wielka nadzieja, jaką obudziły słowa prezydenta Sarkozy’ego obumarła”. Nouvel nie kryje oburzenia. Ostrze jego krytyki wymierzone jest w sekretarza stanu. „To Blanc pogrzebał nasze nadzieje na modernizację metra, odkładając to do roku 2025”, powiada Jean Nouvel. Projekt budowy „Wielkiego Paryża” wymaga nowych przepisów. Wkrótce nad propozycjami w tej materii mają debatować deputowani do Zgromadzenia Narodowego. Jednak zdaniem Nouvela, nie ma to żadnego znaczenia, gdyż już w swoim projekcie i założeniu nowa ustawa roi się od sprzeczności i nie ma „nic wspólnego z pracami i zadaniami architektów”. Nouvel jest nie tylko ekspertem w swojej dziedzinie. Jest także wizjonerem. Do tego trzeba mieć wyobraźnię, inteligencję, ale i siłę woli.
Wizjoner nie może się ukrywać za podwójna gardą kunktatorstwa. Nie wolno mu dać się omamić perspektywie spokojnego życia na garnuszku establishmentu.
Jeśli tak zrobi, popadnie w wygodnictwo i straci z oczu wizję na rzecz kurczowego trzymania się tego, co już uzyskał, czy częściej tego, czego nie chce z tych resztek „futra” stracić. Ostatniego funta kłaków. Nouvel śmiało zaatakował więc istniejące oficjalnie plany i sposób postępowania władz. Większość kolegów po fachu zatrzepotała skrzydełkami w wyraźnym geście zażenowania. Rozległy się głosy z klasyki podręczników oportunizmu –„To dobrze, że Jean Nouvel powiedział, co myślał i czuł, mimo, że zbyt szybko posunął się zbyt daleko”. Takie słowa padły z ust Christiana de Portzamparca, laureata Nagrody Pritzkera w 1994 roku, cztery lata wcześniej od Nouvela. On podziela zdanie kolegi, ale ma też więcej od niego zmysłu „dyplomatycznego” i dlatego ogranicza się do stwierdzenia, że chwilowo projekt pozostawia wiele do życzenia.
Tak naprawdę sprowadza się to do propozycji budowy automatycznej linii metra.
Christian Blanc ze swej strony daje dowody tego, że nie bez kozery przez lata zarządzał Zakładami Komunikacji Miejskiej. Obecny sekretarz stanu do spraw aglomeracji miasta stołecznego Paryża powiada przez zaciśnięte zęby: „ja chcę mieć mój pociąg”. Tymczasem architekci snują niesłychane projekty, jak ten, by stworzyć system aglomeracji pozwalający Paryżowi stać się portem atlantyckim. Połączenie Paryż – Rouen – Hawre miałoby wykorzystywać Sekwanę jako arterię komunikacyjną, wzdłuż której rozbudowywałaby się stolica, a jej przedmieścia oparłyby się o brzeg Atlantyku. Ponoć na taką koncepcję niechętnie zapatruje się Jean Nouvel. Jej autorzy powiadają z sarkazmem, „przecież on nie jest urbanistą, tylko architektem”.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU