Agnieszka Kumor
Tekst z 25/11/2009 Ostatnia aktualizacja 27/11/2009 17:14 TU
Kronika zapowiadanej katastrofy
Historia Nory Helmar, która dla ratowania chorego męża sfałszowała podpis ojca i zaciągnęła wysoką pożyczkę, a dziś jest szantażowana przez lichwiarza, pragnącego odzyskać dawną pozycję społeczną i posadę w banku wydaje się zupełnie odmienna od gry polityczno-rodzinnej, jaką prowadzą mieszkańcy majątku Rosmersholm. Zdaniem Stéphana Brauschweiga oba dramaty dopełniają się jednak, gdyż zadają to samo pytanie: czy można żyć utraciwszy ideały? Jan Rosmer, pastor, który stracił wiarę i poświęcił się pracy naukowej w nadziei, że stanie się działaczem postępowym, dowiaduje się, iż samobójcza śmierć jego żony nie była wynikiem rozstroju nerwowego, lecz że ów rozstrój wywołała przyjaciółka rodziny, Rebeka West, kobieta, która z miłości do Jana gotowa była na wszystko.
Indagowany o swe nowe przekonania przez redaktora miejscowej gazety, tudzież przywoływany do porządku przez szwagra, przywódcę partii konserwatywnej, Jan spragniony ideału, lecz załamany poczuciem winy popełnia samobójstwo. Dołącza do niego obezwładniona przygnębiającym duchem Rosmersholmu Rebeka. Nora z kolei opuszcza dom, w którym małżeńska rzeczywistość okazała się fikcją, decydując się na niepewność intelektualną i finansową, ale i wolność świata zewnętrznego.
Sądowa procedura dochodzenia prawdy
Jak pisał George Bernard Shaw, a co przypomina nam Stanisław Marczak-Oborski, nowatorstwo ibsenowskiego teatru polega na „zastąpieniu (starych) trików sądową procedurą oskarżania, niszczenia złudzeń i szukania prawdy ukrytej za ideałami, przy najpełniejszym zastosowaniu retoryki oraz liryki kaznodziei, obrońcy i poety”. Reżyser znakomicie uchwycił ten potrójny rytm rozwijania akcji w dramatach Ibsena. W nerwowej, szybko prowadzonej dyskusji, aktorzy odsłaniają skrywaną usilnie, często podświadomą, albo wręcz nieznaną prawdę swoich bohaterów, która wypchnięta zostaje na powierzchnię, by z brutalną siłą zmieść ich rzeczywistość wraz z projektami nowego, służącego dobru innych i własnemu szczęściu, życia.
Warto podkreślić błyskotliwe, nowoczesne w wyrazie kreacje Chloé Réjon (jako Nory) i Érica Caruso (jako rozbrajająco egoistycznego Torwalda) oraz Claude’a Duparfait (jako słabego postępowca Rosmera), Christophe’a Brault (zaślepionego politykiera Krolla) i Jean-Marie Winlinga (nauczyciela Rosmera, ideowego bankruta Brendela, który powie gorzko do dawnego wychowanka: „Pożycz mi dwa ideały, mogą być używane”). Anne Mercier jako służąca w obu sztukach łączy przedstawienia przesądną i bierną obecnością świadka, śledzącego szamotanie się domowników w pajęczynie egzystencjalnej próby. Szkoda, że Maud Le Grevellec w roli Rebeki West (w Rosmersholm) zabrakło ciężaru i wyrazu aktorskiego, a Philippe Girard (miast dziedziczną chorobą!) zaraził emfazą doktora Ranka w Norze.
Upiory przeszłości
Warto na koniec słów parę poświęcić dekoracji: w spektaklach Braunschweiga pełni ona osobną rolę budującą wewnętrzną, poetycką przestrzeń dramatu. Nic dziwnego, skoro sam reżyser jest twórcą tej wysoce teatralnej, bogatej znaczeniowo scenografii. Jest w niej nuta symbolizmu, przesiana przez sito postmodernizmu. Rozstępujące się mury, wchłaniające bohaterów wraz z ich ideałami lub ich „wypluwające”, współczesne kostiumy w stylizowanych, ponadczasowych wnętrzach, biel ścian mieszkania Helmarów zamieniona na szarość salonu w akcie trzecim oraz ponure gmaszysko Rosmersholmu z prześladującą obecnością przodków na gigantycznych portretach przemawiają do naszej podświadomości, niczym teatralna psychoanaliza, która w historii medycyny (acz nie bez udziału Ibsena), ujrzy światło dzienne na kilka lat przed śmiercią autora Upiorów. Henrik Ibsen zmarł w roku 1906, siedem lat wcześniej, w roku 1899, Zygmunt Freud opublikował Objaśnianie marzeń sennych.Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU