Agnieszka Kumor
Tekst z 02/12/2009 Ostatnia aktualizacja 02/12/2009 16:10 TU
Kolektyw Les Possédés (Biesy) gości w naszej audycji regularnie, zawsze z niezmiennym sukcesem. Tym razem ten utalentowany zespół aktorów, mających się świetnie bez reżysera, sięgnął po sztukę Tankreda Dorsta „Merlin, albo ziemia jałowa”, dając na deskach Théâtre de la Colline szkolną facecję o groźnej wymowie.
Dramaty Tankreda Dorsta mało znane są we Francji. Dość późno, bo na początku lat 90. ubiegłego stulecia trafiły na sceny polskie. Miałam niewymowną satysfakcję oglądać Tadeusza Łomnickiego w monologu „Ja, Feuerbach” w Teatrze Dramatycznym, w roku 1988. Uważany za jednego z najwybitniejszych współczesnych dramatopisarzy niemieckich, 84 letni Tankred Dorst (ur. 1925) nazywany jest w swej ojczyźnie „Goethem XX wieku”. Jego teksty inspirują się absurdem Ionesco, Becketta i Giraudoux, są w nich często inspiracje autobiograficzne (jako nastolatek Dorst walczył na froncie zachodnim i dostał się do niewoli), nie brak elementów gry i okrutnej zabawy. Autor lubi motywy baśniowe, na nowo odkrywa świat dawnych mitów, ale swoim bohaterom nadaje współczesne rysy, obciąża legendarnych herosów świadomością ludzi naszych czasów.
"Merlin, albo ziemia jałowa" T. Dorsta, kolektyw Les Possédés (scena zbiorowa), Théâtre de la Colline
fot. Elizabeth Carecchio
„Merlin, albo ziemia jałowa” (1978-1981) jest jego fundamentalnym i, jak dotąd, największym (składającym się z ponad stu scen) osiągnięciem teatralnym. W Polsce tekst sztuki ukazał się w maju 2006 staraniem oficyny wydawniczej Księgarnia Akademicka w Krakowie. To utrzymany w scenerii legendy o rycerzach Okrągłego Stołu, królu Arturze i świętym Graalu, fresk o upadku utopii i przyziemnej naturze człowieka, będącego zabawką złośliwego diabła i ofiarą własnej, kruchej natury. Diabeł i Merlin zawierają pakt: sprowadzają mit Okrągłego Stołu do ludzkich wymiarów. Czy uda się ocalić wzniosłe ideały wobec żądzy władzy, uznania, kobiet i pieniądza?
„Wszyscy potrzebujemy opowieści, w które chcielibyśmy wierzyć. Mali czy duzi, bez wyjątku”, twierdzi Rodolphe Dana, odtwórca roli Merlina i kierujący przedsięwzięciem kolektywu aktorskiego, pokazanym na małej scenie Théâtre de la Colline. Po doświadczeniach ze sztukami Lagarce’a i Czechowa, zanurzenie się w świecie „fizycznego” teatru Dorsta wymagało od twórców dużej dozy aktorskiego instynktu, wyczucia tego, co najbardziej ludzkie, i tego co niewymownie nieludzkie w naszej najnowszej historii.
Dekoracje przedstawienia i kostiumy rycerzy wyglądają jakby wyciągnięte zostały z szafy starszej siostry, szkockie spódniczki podtrzymywane w pasie paskiem, nieobyte maniery, a przede wszystkim oryginalna gra aktorska, szybka i (pozornie) improwizowana, budują wrażenie stwarzania na naszych oczach monumentalnego dzieła wzlotu i upadku legendarnych bohaterów.
W epoce, kiedy wszystko należy zrozumieć i na wylot przeanalizować, aktorzy kolektywu Les Possédés pod kierunkiem Rodolphe’a Dany dowodzą, że wiele jest w nas „stref cienia”, które nosimy w sobie, a często skrywamy ze wstydem, które nas budują i miażdżą, które czynią z nas istoty ludzkie, albo też uczniów Mefistofelesa. Wspaniały moment teatru!
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU