Tekst z 02/12/2009 Ostatnia aktualizacja 04/12/2009 16:34 TU
Dziwnym, choć sprawiedliwym zrządzeniem losu, H. C. Robbins Landon zmarł w roku haydnowskim.
Śmierć jednego z najwybitniejszych muzykologów minionego stulecia – 20 listopada, w wieku lat 83 – dotarła do prasy ze znacznym opóźnieniem, a w Polsce została całkowicie przemilczana. O ile mi wiadomo, nigdy też nie wydano tam ani jednej jego książki, gdyż w polskiej bibliografii muzycznej są dziury równie przepastne, co w polskim repertuarze operowym i koncertowym, i zresztą zwykle w tych samych miejscach.
Howard Chandler Robbins-Landon, zwany Robbie, urodził się w Bostonie, ale z ducha był Europejczykiem i tutaj spędził niemal całe, bujne i owocne życie. Do historii przeszedł dzięki swym rewolucyjnym pracom z pierwszego okresu twórczości, kiedy to uporządkował życie i twórczość Haydna.
To on założył sześćdziesiąt lat temu Towarzystwo Haydnowskie, a były to czasy, gdy zaledwie jedna dziesiąta twórczości kompozytora zdążyła się doczekać krytycznego wydania.
W autobiografii wspominał, że gdy miał lat 13, nauczyciel muzyki w Bostonie puścił mu płytę z 93. symfonią Haydna. „Mówi pan, że jest ich 104?”, spytał, osłupiały z zachwytu, a nauczyciel na to : „coś koło tego”. W roku 1955 Robbins-Landon napisał o nich bezcenną książkę, a w latach 76-80 – pięciotomową kronikę życia i twórczości Haydna.
Miał też swoje wpadki, jako to aferę z fałszywymi sonatami Haydna, które nieopatrznie zatwierdził w połowie lat 90., choć nabrał się na nie również pianista-muzykolog Paul Badura-Skoda.
Kochał muzykę, kobiety, dobre żarcie i piękne przedmioty, a życia dokonał w osiemnastowiecznym zamku francuskim, w Rabastens pod Tuluzą, który mógł sobie zafundować dzięki prawom autorskim za późne, może niezbyt odkrywcze, ale błyskotliwie napisane i popularne książki o Mozarcie.
Po angielsku mówią o takich jak on „larger than life”, co może i prawda, bo w jednym życiu Robbinsa-Landona było substancji na parę zwykłych, ludzkich żywotów. Załóżmy się, że właśnie dostał od Haydna rękopis drugiej setki symfonii, z dedykacją... Zanim i my ich posłuchamy – oto finał 93. w tonacji D-dur, Presto ma non troppo, Staatskapelle Dresden, Eugen Jochum.
Berlin Classics 0090342 BC Track 4 – 4’40”
02/12/2009
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU