Stefan Rieger
Tekst z 16/12/2009 Ostatnia aktualizacja 18/12/2009 14:25 TU
Wstrzymywałem się przez lata uważając, że byłoby to niestosowne. Teraz jednak nie zawaham się skorzystać z ostatniej okazji na tej stronie i antenie, by poświęcić parę minut osobie mi najbliższej, choć w gruncie rzeczy, wstyd przyznać, słabo znanej, gdyż opuściła nas zbyt wcześnie, 25 lutego 1969.
Mam na myśli moją matkę, Marię Bilińską-Riegerową, która w ocenie wtajemniczonych – tyleż jej bliskich, co wielu znanych krytyków – należała do najznakomitszych polskich pianistek, niezasłużenie pozostając w cieniu.
Okazja do sześcianu
Dla tej prywaty alibi mam potrójne. W tym roku minęła 40. rocznica jej śmierci; rok z okładem później, 2 lutego 2011, przypadnie setna rocznica jej urodzin, a w międzyczasie obchodzić będziemy hucznie Rok Chopinowski, zwieńczony Konkursem, w którego III wydaniu, w roku 1937, zdobyła dyplom honorowy. Chopin, jak Bach dla Schumanna, był jej "chlebem powszednim", którym nie wahała się dzielić z bliźnimi nawet za okupacji, na konspiracyjnych koncertach w Krakowie i Warszawie.
Cena skromności
Maria Bilińska-Riegerowa zadebiutowała jako 13-latka, grając w swym rodzinnym Rzeszowie, w roku 1924, Koncert c-moll Mozarta. Ten sam Koncert zagrała na swym ostatnim występie, znów w Rzeszowie, w roku 1963.
Przed wojną zdobywała pianistyczne ostrogi m.in. u wielkiego wiedeńskiego pedagoga, Edwarda Steuermanna i u Zbigniewa Drzewieckiego w Warszawie. Po wojnie, szczyt jej kariery przypadł na lata najgorsze. By zdobyć sławę międzynarodową, należało być uległym i przymilnym wobec władzy, a że wrodzona skromność i poczucie przyzwoitości zabraniały jej kompromisów, koncertowała wyłącznie w kraju.
Występowała przez te lata w większości polskich miast, mając za partnerów najwybitniejszych dyrygentów, jak Wodiczko, Panufnik, Malawski, Rowicki czy Wisłocki. W roku 1950, była pierwszą w Polsce wykonawczynią III Koncertu fortepianowego Bartoka, zbierając entuzjastyczne recenzje. Nigdy ich nie wyzyskała, aż do jej śmierci drzemały w szufladzie.
Od tego z grubsza momentu, ze względu na trudności materialne i rodzinne, koncentrowała się głównie na nagraniach radiowych. Spędziłem jako dziecko niezliczone godziny za szybą studia PR przy ulicy Szlak w Krakowie, gdy mama nagrywała, najczęściej w jednym geście, bez repryz ni montażu, recitale szopenowskie, bajeczne Etiudy symfoniczne Schumanna i Bagatele Beethovena, albo dzieła Szymanowskiego, Debussy'ego czy Ravela.
Arka Noego
Nic prawie z tego nie ocalało, wyjąwszy to, co w ostatniej chwili udało nam się uratować: ot, materiał na jeden CD, wydany w 1995 roku własnym sumptem. Nigdy też z tej racji płyta nie zdołała wejść na rynek, mimo szalenie przychylnych recenzji, omawiających w sumie "obiekt-widmo", równie piękny co niedostępny. Choć równocześnie i ułomny, gdyż z pozoru nieodwracalnych zniekształceń taśm Orwowskich z lat 50. w latach 90. nie udało się poprawić, co dziś wydaje się możliwe.
Trudno, została ta jedna płyta, której zawartość Józef Kański podsumował w Ruchu Muzycznym (25.10.1995) tak:
"Ogromna kultura i elegancja frazy w serii Mazurków Chopina, piękny dźwięk w jego Barkaroli i Fantazji f-moll (zaiste apogeum jej artyzmu, mimo dźwiękowego sabotażu ze strony zwietrzałych taśm – SR), techniczna maestria w Toccacie Debussy'ego i Etiudzie Ges-dur Szymanowskiego, fantazyjność interpretacji w jego "Serenadzie Don Juana", stylowość wykonania walczyków Schuberta i Nokturnu G-dur Fielda – wszystko to składa się na obraz niepospolitego artyzmu".
Dowód z autopsji
Dodam najwyżej od siebie, jako ktoś, kto spędził część dzieciństwa na tapczanie pod fortepianem, z którego spadał mu na głowę deszcz roztańczonych nutek, że te zwietrzałe nagrania z lat 50. w niewielkim tylko stopniu wymierzają sprawiedliwość pianistce, której głównymi atutami są czystość i krystaliczność dźwięku, zaświadczające o czystości muzycznych intencji.
Odkryła też w sobie wówczas drugie powołanie: pedagoga. Jej muzyczna intuicja była busolą dla takich talentów, jak Bronisława Kawalla czy Marian Rybicki, jeden z najbardziej cenionych w Paryżu pedagogów, kompozytorka i pianistka Barbara Buczkówna czy Joanna Wittek, kameralistka i pedagog. "Uczyła nas niechęci do fałszu i pozoru, efekciarstwa, płytkości i łatwizny, a zamiłowania do piękna i czystości intencji", zeznawał później jeden z uczniów.
Wierność intencjom
Jej trzecim powołaniem była dbałość o jak najwierniejsze odtworzenie intencji wielkich kompozytorów (à la Dinu Lipatti, jeden z jej idoli), czemu dawała również wyraz w trakcie pracy redakcyjnej nad licznymi edycjami nutowymi PWM, nieustannie wznawianymi od dziesięcioleci, u boku jej męża, Adama Riegera (1909-1998), wielce cenionego pedagoga i dziekana PWSM w Krakowie, który mnie, wyrodnemu synalkowi bez czci i wiary, jawi się jako nieoceniony Profesor Filutek, czasem nieznośny, zawsze kochający, wszechstronnie genialny, roztargniony do granic możliwości, zostawiający parasol w każdej taksówce, wlewający słodkie wino do baku swego motorowerka, kłaniający się swemu odbiciu w lustrze na schodach Teatru Słowackiego i mimo to, lub dlatego, uwielbiany przez uczniów i studentów.
Nie jestem pewien, znając chorobliwą wręcz niechęć mojej matki do wszelkich form ekshibicjonizmu (stąd jej uprzedzenie do muzyki rosyjskiej: bebechy na wierzchu, serce na dłoni...), czy dochowuję jej wierności, gdy tak wystawiam ją na elektroniczne przeciągi. Choćby jednak dezawuowała większość nagrań z tej przypadkowej płyty, ocalałej pośród zgliszcz kultury i zasieków socrealizmu, cieszyła by się zapewne, że został po niej ślad w postaci Nokturnu Es-dur Chopina, jego Barkaroli i Fantazji, Mazurków Szymanowskiego czy Preludium a-moll Debussy'ego, trafiających w samo sedno.
Drogą kompromisu między artyzmem a jakością dźwięku, wybieram z tej płyty młodzieńczego Poloneza gis-moll Chopina, nagranego przez Marię Bilińską-Riegerową w studiu Polskiego Radia w Krakowie z początkiem lat 50..
CD Chopin – Polonez gis-moll, BI 6 – Maria Bilińska-Riegerowa 4'32 MBR 1911-1969
16/12/2009
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU