Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Retrospektywa w Muzeum Orsay

Ensor wciąż osobliwy

 Piotr Błoński

Tekst z  24/12/2009 Ostatnia aktualizacja 24/12/2009 13:28 TU

James Ensor,<i>Szkielety wyszarpujące sobie solonego śledzia, </i>1891, Bruxelles, Musées royaux des Beaux Arts de Belgique© MRBAB, Bruxelles © ADAGP, Paris 2009

James Ensor,Szkielety wyszarpujące sobie solonego śledzia, 1891, Bruxelles, Musées royaux des Beaux Arts de Belgique
© MRBAB, Bruxelles © ADAGP, Paris 2009

Muzeum Orsay już od lat konsekwentnie realizuje program wystaw ilustrujących te dziewiętnastowieczne kierunki w historii malarstwa, które nie mieściły się w nurcie francuskiej, czy dokładniej paryskiej jego odmianie. Tym razem wybór padł na Jamesa Ensora (1861-1949), belgijskiego prekursora ekspresjonizmu, któremu jego rodak, poeta Emil Verhaeren przykleił etykietkę „malarza masek”, ale którego twórczość wcale się na tej formule nie kończy.

Maski rzeczywiście zapełniają jego obrazy na przełomie lat 80 i 90, zanim porzucił malarstwo, ale są jedynie rekwizytem czy narzędziem. Wcześniej Ensor, który odebrał wykształcenie akademickie w Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli, bezzwłocznie zbuntował się nie tylko przeciw akademizmowi, lecz także przeciw impresjonistycznym nowinkom. Pragnął być malarzem światła, które deformuje linię i tworzy własną formę, czego jak pisał, nikt przed nim nie dostrzegł.

James Ensor, <em>Osobliwe maski,</em> 1892, Bruxelles, Musées royaux des Beaux Arts de Belgique© MRBAB, Bruxelles © ADAGP, Paris 2009

James Ensor, Osobliwe maski, 1892, Bruxelles, Musées royaux des Beaux Arts de Belgique
© MRBAB, Bruxelles © ADAGP, Paris 2009

Malarstwo Ensora tym trudniej dziś zdefiniować, że on sam przez ostatnich 50 lat życia nie malował, tylko komentował własne malarstwo: głęboko zraniony tym, że przez lata jego sztuka była nierozumiana i odrzucana, gdy sytuacja się odwróciła, przyszła sława i zaszczyty, całkowicie przestał malować. Natomiast korzystał ze swej uprzywilejowanej pozycji, by tłumaczyć, jak dalece jego malarstwo wybiegało w przyszłość, antycypowało wszystkie nowoczesne kierunki i zasługuje na umieszczenie „między Manetem i van Goghiem”. Ta postawa jest irytująca, ale argumentacji Ensora treść jego obrazów odpowiada w niemałej części: można twierdzić, że Ensor przesadza, ale nie, że się myli.

Wystawa dzieli się na cztery części:  pierwsza dotyczy okresu jego twórczości zaraz po ukończeniu Akademii: jest to malarstwo naturalistyczne, ale nie akademickie: Ensor wprowadza do swych obrazów odświeżone światłem barwy i łamie konwencje kompozycyjne: ale równocześnie odżegnuje się od impresjonizmu.

W następnej fazie, w l. 1887-89, coraz silniej przekonany, że liczy się tylko światło, bo „linia, wróg geniuszu, nie jest zdolna do oddania uczuć, niepokoju, walki, bólu, entuzjazmu”, porzuca w obrazach związek z naturalną rzeczywistością: to światło ma oddać wszystkie stany duszy, może być radosne lub smutne, ostre, intensywne lub promieniujące. Sumę tych poszukiwań zawarł w słynnym dziś Wjeździe Chrystusa do Brukseli. Ale w tym obrazie pojawia się także motyw ironicznej prowokacji, cechującej jego twórczość tych lat. Odnosi się to nie tylko do tytułu i tematu obrazu, lecz do sposobu, w jaki Ensor przedstawia siebie i sobie współczesnych: sam udziela swoich rysów Chrystusowi, a kpiącym z niego Brukselczykom przypina karnawałowe maski.

W następnych latach Ensor popada w coraz głębsze rozgoryczenie, co przekłada się na coraz silniejsze akcenty ironii i prowokacji. Równocześnie, pod wpływem malarstwa Seurata – którego pointylistyczną Niedzielę na wyspie Grande Jatte oglądał w Brukseli w 1887 roku, zaczyna malować czystym barwami nie mieszając ich i szukać jak najgwałtowniejszych efektów. To najbogatszy okres masek i szkieletów. Kamuflaż masek pozwala mu przedstawiać czy sugerować otaczającą go rzeczywistość, której brzydota czy okrucieństwo są dlań nie do zniesienia, szkielety pozostają zaś w tradycji vanitas, ale jakże radykalnie odnowionej przez stosowanie jaskrawych barw i wprzęgnięcie ich w swoiste sceny rodzajowe!

Czwarta część wystawy poświęcona jest samym tylko autoprtretom Ensora, których wykonał on, w różnych technikach, 112. Dla człowieka przekonanego, że jest artystą najbardziej napastowanym z wszystkich, nie znoszącego ani niezrozumienia ani krytyki, tworzenie autoportretów jest szczególną afirmacją siebie samego i swojej sztuki.

James Ensor, <i>Ensor z maskami</i>, 1899 (fragment), Komaki, Japonia, Menard Art Museum© Menard Art Museum, Japon © ADAGP, Paris 2009

Toteż przedstawia siebie w najrozmaitszych ujęciach i nastrojach wśród masek, duchów, obrazów i bliskich mu przedmiotów: niektóre z tych przedmiotów sprowadzono zresztą na wystawę.Ta nieustająca introspekcja, stosunkowo mniej znany aspekt twórczości Ensora, jest zapewne najciekawszym fragmentem wystawy w Muzeum Orsay.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU