Piotr Błoński
Tekst z 06/01/2010 Ostatnia aktualizacja 06/01/2010 17:26 TU
Biadanie nad rozkładem europejskiej polityki przemysłowej ma oczywiście silne francuskie zabarwienie. Jako przykłady niepowodzeń redakcja Le Monde dobiera takie programy czy kontrakty, w których Francja ma decydujący udział. To, że wbrew zamiarom prezydenta Luli armia brazylijska woli wyposażyć swe siły powietrzne w szwedzkie Grippeny niż we francuskie Rafale nie jest przecież klęską Europy. Trochę to przypomina nastroje po wyborze przez Polskę amerykańskich F-16…
Rozliczne są na ten temat komentarze. W odpowiedzi na zarzut brazylijskich wojskowych, że Rafale jest dwa razy droższy od Grippena zarówno w zakupie, jak w eksploatacji, Francuzi obruszają się: co za porównanie! Grippen to pospolity jednosilnikowiec! A redakcja Le Monde poucza, że sukces Grippena ma krótkie nogi, bo krajów średnich, takich jak Francja czy Szwecja, i tak nie stać już samodzielnie na wielomiliardowe programy zbrojeniowe.
A400M – europejski transportowiec wojskowy, który po raz pierwszy wzbił się w powietrze w grudniu, silniki ma cztery, a za to klientów coraz mniej. Program budowy tego samolotu, po pięcioletnim opóźnieniu i wzroście kosztów o 25%, czy 5 miliardów euro, został wmuszony europejskiemu, a jakże, konsorcjum EADS. Główny klient, Niemcy, które zamówiły 60 sztuk, wykluczają dopłatę: innym też się nie spieszy.
Mało tego: w ramach europejskiego programu Galileo – odpowiednika amerykańskiego GPS, większość satelitów zamówiono nie w EADS, lecz u jego niemieckiego konkurenta.
EADS, jak czytamy, jest w rzeczywistości jedynym prawdziwie europejskim wielkim przedsiębiorstwem. Jest ono zdolne do wielkich realizacji, ale nie gwarantuje ich, jak zresztą żadne inne. Historia A400M jest tego przykładem. Z jednej strony – konstruktor, który nie jest w stanie zmieścić się w budżecie i w terminach, z drugiej 7 rządów, które nie są w stanie dogadać się między sobą.
Inną porażką jest zamówienie przez Abu Dhabi budowy central nuklearnych nie przez konsorcjum pięciu wielkich francuskich koncernów, lecz przez ich konkurencję z południowej Korei. Ta porażka europejskiego przemysłu jest, zdaniem Le Monde, skutkiem rozwodu, a właściwie zerwania zaręczyn, francuskiego koncernu nuklearnego Areva z niemieckim Siemensem.
Zarówno w sektorze nuklearnym jak w lotniczym, Europie brakuje prawdziwej woli współpracy politycznej i przemysłowej, wskutek czego częściowo marnuje swój potencjał. Jest to tym bardziej alarmujące, że pojawiają się w świecie – głównie w Azji – coraz to nowi konkurenci, a Amerykanie też nie czekają z ripostą, gdy czują się zagrożeni.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU