Anna Rzeczycka
Tekst z 08/01/2010 Ostatnia aktualizacja 16/01/2010 11:17 TU
W jego ślady poszli Marcel Pagnol, André Malraux, Sacha Guitry, Margueritte Duras. Kinem Cocteau interesował się do samej śmierci. Ostatnim jego dziełem, swoistym pożegnaniem z życiem był film Testament Orfeusza.
Spektakularny także był debiut Cocteau w kinie. W 1930 roku po śmierci swego przyjaciela Radigueta Jean Cocteau pogrążył się w depresji. Wydobyła go z niej dopiero prośba wicehrabiego de Noailles o zrealizowanie filmu rysunkowego. Cocteau nakręcił Krew poety - film, który wywołał wielki skandal, ale dzięki któremu depresja zniknęła, jak ręką odjął.
Cocteau nie mówił zresztą o kinie, mówił o „kinematografie”; film był dla niego bowiem pewną formą pisma, wehikułem poezji, seansem strip-tease’u duszy.
Jego dzieła filmowe były sztuką „ realizmu nierealnego”, w których, używając obrazów fantastycznych, opowiadał o bólu istnienia i strachu. Krew poety - apogeum francuskiego kina eksperymentalnego, obraz najpierw zakazany przez policję, a potem skrytykowany przez surrealistów, którzy oskarżyli autora o plagiat, nie cieszył się powodzeniem publiczności. Widownia nie zrozumiała dziwnego, paradoksalnego języka, którym przemawiał do niej Cocteau.
Trzeba było kilkunastoletniej przerwy i czarnych lat wojny, by poeta, rozczarowany pierwszą klęską, zechciał powrócić do filmu. Aby mieć z czego żyć, a także po to, by oferować swemu kochankowi Jeanowi Marais jego najpiękniejsze role, zabrał się do adaptacji. Niektóre z projektów - Księżna de Clèves i Juliette spaliły na panewce, ale już Wieczne powroty – współczesna transpozycja legendy o Tristanie i Isoldzie okazał się triumfem. Wielkim sukcesem były też Panie z lasku bulońskiego Robera Bressona, ze scenariuszem Cocteau na podstawie powieści Diderota.
Z kolekcji Jeana Cocteau i Jeana Marais, wystawionych na sprzedaż w Drouot, Paryż, 2009 r.
(Foto:REUTERS/Gonzalo Fuentes)
Cocteau stał się sławny i szanowany w środowisku filmowym. Mógł się poważyć na więcej. Zainteresował się fantastyczną opowieścią Piękna i bestia. Był rok 1945 i publiczność chciała marzyć i słuchać bajek.
Cocteau, wspierany technicznie przez René Clementa, w pamięci mając szkice Gustave’a Doré, nakręcił swój najdoskonalszy i najpiękniejszy film. Jego realizacja była jednak dla ekipy prawdziwą torturą. Pod kostiumami bestii, Jean Marais nabawił się czyraków, Cocteau się od niego zaraził i musiał się poddać leczeniu. Ze szpitala powrócił na plan z czarną woalką na twarzy. Zrozumiał jednak wtedy , że dzięki kinu, jego poezja trafić może do bardzo szerokiej publiczności.
Przeniósł na ekran kilka swych sztuk: Orła dwugłowego, Strasznych rodziców, Orfeusza. Potem przez 10 lat nie nakręcił nic. Stał się jednak wzorem i mistrzem filmowców Nowej Fali. Dla awangardy krytyków z „Cahiers du cinema” był bożyszczem, robił bowiem filmy „ubogie” i przeciw establishmentowi.
Czołowy reżyser Nowej Fali, François Truffaut , na inaugurację swego pierwszego klubu filmowego zaprogramował Krew poety. Kiedy w 1959 400 batów Truffauta triumfowało w Cannes, Cocteau był u boku swego młodego przyjaciela. Uznanie jednak przyszło zbyt późno. Mimo finansowej pomocy Truffauta, ostatni film Cocteau Testament Orfeusza okazał się niewypałem.
Dzisiaj choć raczej się nie ceni typu kina, jakie robił Jean Cocteau, to wielu znakomitych filmowców, a wśród nich Pedro Almodovar, David Lynch i Michelangelo Antonioni lubi się powoływać na jego wpływy.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU