Piotr Rosochowicz
Tekst z 09/01/2010 Ostatnia aktualizacja 09/01/2010 16:32 TU
Amerykanie też się wahają, gdyż niezbyt dobrze rozpoczyna się ta „afganizacja konfliktu”, którą chce za wszelką cenę wprowadzić nowa administracja amerykańska. Jak pisze francuska dziennikarka w Le Figaro, optymizmu Amerykanów wobec gwałtownego zwiększania się miejscowej armii (ostatnio z 85 000 do 134 000 żołnierzy) nie podziela prezydent kraju, Hamid Karzaj.
Cytowany powyżej oficer koalicyjny ostro krytykuje „bardzo anglosaskie metody szkolenia nowych rekrutów” w Kabulu, którym, mimo że przybywają z całego kraju, w stolicy nie zapewnia się żadnego zakwaterowania. Ale to tylko przykład — pisze Lasserre. Między oficerami wyszkolonymi w Kabulu a tymi „z terenu” istnieje kolosalna różnica, tak, jak między niebem a ziemią — dodaje wspomniany oficer pragnący zachować anonimowość. Karabiny AK 47, do których Afgańczycy są od lat przyzwyczajeni, zastępuje się „nówkami” karabinów amerykańskich M 16, które co prawda są dobre, ale strasznie niewygodne w użyciu, w terenie właśnie. Zdaniem cytowanego przez gazetę oficera, sztab główny sił NATO — ISAF, oraz jego bazy w całym kraju to archipelag zanurzony w bezkresnym oceanie miejscowej ludności.
Zdaniem dziennikarki, po to, aby wstrzymać trochę wsparcie, jakiego afgańskim talibom udzielają talibowie z Pakistanu, trzeba by w Kabulu osadzić rząd znacznie mniej skorumpowany niż ten obecny. Ale czy jest to możliwe?
Paryż powoli przygotowuje zwiększenie liczebności swego kontyngentu w Afganistanie — donosi Natalie Nougayrède w Le Monde. Londyńska konferencja w sprawie Afganistanu, przewidziana 28 stycznia, ma m.in. za zadanie doprowadzić do takiego rozdziału zadań wśród koalicjantów, aby siły ISAF lepiej rozumiały się z afgańskim rządem, a tak naprawdę z prezydentem Hamidem Karzajem. W sprawie samej konferencji, to tak naprawdę nic nie wiadomo. Jeden z cytowanych przez gazetę dyplomatów zapytuje: O czym tak właściwie będziemy w Londynie dyskutować? Przecież i tak nikt z sojuszników nie ma ani grosza na to, aby dołożyć do Afganistanu!
Pozostaje też inne, ważne pytanie: Czy prezydentowi Karzajowi uda się powołać do tego czasu nowy rząd? Zachód chce od niego gwarancji dobrego rządzenia, a przecież afgański parlament odrzucił mu tydzień temu trzy czwarte proponowanego składu rządu!
Czy podczas konferencji w stolicy Wielkiej Brytanii będzie ogłoszone coś ważnego? Prawdopodobnie Francja i Wielka Brytania oficjalnie zapowiedzą zwiększenie swego kontyngentu, tym bardziej że prezydent Francji, Sarkozy zapowiedział w piątek w Vannes, że niespełnione jeszcze zostały warunki wycofania francuskiego kontyngentu z Afganistanu. Przypuszcza się, że Francja wyśle dodatkowe oddziały żandarmerii wojskowej po to, aby szkolić miejscowych policjantów.
Jak pisze w zakończeniu swego artykułu dziennikarka Le Monde, minister spraw zagranicznych Francji, Bernard Kouchner, zapewnia ze swej strony, że wielkim atutem żołnierzy francuskich jest to, że potrafią oni rozmawiać z miejscowymi i pozyskiwać sobie przez to duży kredyt zaufania. Paryż uważa, że wiosną należy zwołać kolejną konferencję na temat Afganistanu, tym razem w Kabulu. Zdaniem Francuzów, dałoby to wyraźnie do zrozumienia Afgańczykom, że wszelkie obowiązki w kraju zostaną im wkrótce przekazane w całości…
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU