Agnieszka Kumor
Tekst z 13/01/2010 Ostatnia aktualizacja 13/01/2010 11:24 TU
Jaki rachunek zapłaci Francja za atak zimy?, zastanawia się Le Parisien. Nie chodzi tylko o opłaty za elektryczność, gaz, transport i sól, ale może przede wszystkim o to jak z zimą poradzi sobie francuska gospodarka? La Croix szuka nadziei w zimne tygodnie w obrazie „afrykańskiego snu”, jaki ukazał Clint Eastwood w swym ostatnim filmie Invictus. Libération pochyla się nad problemem burki, islamskiej szaty okrywającej sylwetkę kobiety od stóp do głów. Zwolennikiem ustawy zakazującej noszenia takiego ubioru w miejscach publicznych jest premier Fillon. „Kto broni burki?”, pyta wstępniak lewicowej gazety. Nikt, nie licząc integrystów i wrogów zeuropeizowanego Islamu manipulujących przepisami Koranu.
Więzienie z tkaniny, mające na celu trzymanie kobiety na marginesie społeczeństwa, którego kraty są częstokroć trwalsze od prawdziwych krat więziennych jest sprzeczne z wartościami republikańskimi, pisze Laurent Joffrin. Afera jest mniej filozoficzna niżby się zdawało, raczej polityczna. Autor nie wyobraża sobie jednak policjantów wypisujących mandaty młodym kobietom noszącym burki. Może zanim ustanowi się nowe prawo, którego nie sposób będzie przestrzegać, należy zasięgnąć rady samych muzułmanów. Rektor Meczetu Paryża, Dalil Boubakeur i Mohammed Moussaoui, z Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego reprezentują postawę zdrowego rozsądku: wobec propozycji rezolucji parlamentarnej wyrażają ocenę pozytywną, ale ostrzegają przed nową, nierealną ustawą. Łatwo bowiem „wylać dziecko z kąpielą”, innymi słowy wzbudzić wrogość wobec milionów francuskich muzułmanów praktykujących w spokoju i prywatności swą religię.
O wole i ośle w londyńskiej City
Na wsiach angielskich, tradycyjnie od wieków po święcie Objawienia Pańskiego 6 stycznia, czyli Trzech Króli, święcono woły, narzędzie pracy angielskich chłopów. Był to sygnał powrotu do pracy po Bożym Narodzeniu. W City Roku Pańskiego 2010 narzędziem pracy są telefony komórkowe. Ojciec Parrott z parafii anglikańskiej St. Lawrence Jewry w City postanowił pobłogosławić narzędzia pracy swoich parafian. Na ołtarzu spoczęły terminale BlackBerry, iPhone’y, laptopy i inne cuda nowoczesnej technologii. „Oby nasze słownictwo było miłe, oby nasze maile były proste, oby nasze portale były przyjazne”, powiedział ojciec Parrott, błogosławiąc współczesne „woły”, ciągnące za sobą pług londyńskiej ekonomii.
Kac po „afrykańskim śnie”
Choć nie jest to najwspanialszy film Clinta Eastwooda, Invictus pokazuje wyjątkowy moment w historii Republiki Afryki Południowej, pisze La Croix. Jednak rzeczywistość nie zrealizowała snu. Piętnaście lat po spektakularnym zwycięstwie południowoafrykańskiej drużyny rugby, legendarnych Springboków, uwiecznionym w obrazie Eastwooda, „tęczowy naród” dalej tkwi w klinczu podziałów rasowych i społecznych. Czyżby Mandela zostawił po sobie bombę z opóźnionym zapłonem?, pyta Clémence Petit-Perrot. Codzienność większej części czarnej społeczności kraju składa się z nędzy, przemocy i bezrobocia. „Bez Mandeli utopilibyśmy we krwi nasze sny”, mówi Graeme Williams, fotoreporter, który śledził lata okresu przejściowego od apartheidu do demokracji. „Ale może były to sny całkowicie nierealne i dziś za nie płacimy?”
Jak wynika z badań przeprowadzonych we wrześniu, RPA wyprzedza Brazylię na liście najbardziej nierównych społeczeństw na świecie. Pomimo pojawienia się czarnej klasy średniej, przynależność do społeczności jest wykładnikiem statusu społecznego. Fizyczna separacja czarnych i białych nadal jest rzeczywistością, choć już bez przyzwolenia prawnego. Większość czarnych mieszka na biednych przedmieściach wielkich aglomeracji miejskich, w tzw. townships, czarnych gettach powstałych w okresie apartheidu. Zeneriah Barendse, mulatka, dawna bojowniczka praw czarnych, twierdzi: „owszem, moje wnuki mogą chodzić do jakiejkolwiek szkoły w kraju, ale trzeba jeszcze z czegoś taką szkołę opłacić”. 46% Południowych Afrykańczyków nie ma przyjaciela w innej grupie etnicznej, 59% nie rozumie zwyczajów i przyzwyczajeń swoich współziomków. I być może sen o całkowitej integracji „tęczowego narodu” nigdy nie stanie się rzeczywistością…
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU