Piotr Rosochowicz
Tekst z 16/01/2010 Ostatnia aktualizacja 17/01/2010 12:33 TU
Le Monde, w artykule Philippe’a Ricarda, donosi o kłopotach z zaakceptowaniem na komisarza Unii Europejskiej, zeznającej ostatnio w przesłuchaniach, bułgarskiej minister spraw zagranicznych, pani Rumjany Żelewej. Ani europejscy socjaliści, ani liberałowie nie chcą jej, a konserwatyści ją akceptują, bo muszą akceptować propozycje Barroso. Żelewa podejrzewana jest o zachowanie, wbrew bułgarskim przepisom prawnym, kilku interesów finansowych w swym kraju, pomimo otrzymania miejsca w Parlamencie Europejskim w Strasburgu w roku 2007. Interesów, których nota bene wcale nigdzie w kraju nie deklarowała. Zdaniem sprawozdawcy ds. przesłuchań przyszłych komisarzy, Brytyjczyka, Andrew Duffa, Żelewa lepiej by zdobiła, gdyby sama się wycofała z wyścigu o fotel komisarza. Duff twierdzi ponadto, że Parlament Europejski nie może pozwolić sobie na zaakceptowanie na stanowisko komisarza osoby skorumpowanej, która wykazała się bardzo miernymi kompetencjami.
Pani Żelewa, przypomnijmy, ma wg propozycji Barroso zostać komisarzem ds. humanitarnych w Komisji Europejskiej. Jak czytamy dalej w Le Monde, przewodniczący Komisji Europejskiej, Barroso wysłał do przewodniczącego PE, Buzka list, w którym podkreśla, że Komisja, podobnie, jak i Parlament powinna opierać się jedynie na deklaracjach zainteresowanych, bez przeprowadzania kontroli ich zgodności z przepisami prawnymi w poszczególnych krajach europejskich. Problemem jest tu też wyraźne poparcie, jakie kandydaturze Żelewej udziela bułgarski prezydent, Bojko Borrisow. Prasa bułgarska natomiast coraz szerzej pisze o innym kandydacie — obecnym ministrze obrony Bułgarii, Nikołaju Mładenowie.
Poza Żelewą, niejakie kłopoty z zaakceptowaniem na komisarskie stanowiska w KE mogą też mieć: Słowak, Maroš Ševcovič, Holenderka, Neelie Krös i Fin, Olli Rehn. Głosowanie nad przyszłymi komisarzami Komisji Europejskiej ma odbyć się w Parlamencie Europejskim 26 stycznia.
Wszystkie sobotnie gazety piszą także o zapowiadanej niedzielnej wizycie w żydowskiej synagodze w Rzymie papieża Benedykta XVI. Le Figaro podkreśla, że wizyta ta jest bardzo starannie przygotowywana — podobnie, jak zapowiadana beatyfikacja papieża Piusa XII.
Jean-Marie Guénois pisze, że fizycznie bazylikę św. Piotra w Rzymie od synagogi żydowskiej dzieli zaledwie jeden kilometr, natomiast poglądowo, obie te świątynie dzielą 22 wieki historii.. Dopiero w roku 1960 ówczesny papież, Jan XXIII zatrzymał przy niej swój samochód. A 13 kwietnia 1986 roku odwiedził synagogę po raz pierwszy papież Jan Paweł II. Było to wydarzenie historyczne, jako, że Ojciec Św. wygłosił tam jedno z najważniejszych podczas swego pontyfikatu przemówień, w których nazwał Żydów „starszymi braćmi” chrześcijan.
Jak podkreśla francuski dziennikarz, niedzielna wizyta Benedykta XVI odbędzie się w znacznie trudniejszym kontekście, niż poprzednie. Przypomina, że to on właśnie zdjął ekskomunikę nałożoną na arcybiskupa Williamsona, który zaprzeczał był Shoah, to on właśnie przypieczętował beatyfikację kontrowersyjnego papieża z czasów II wojny światowej, Piusa XII. Ta ostatnia decyzja, ogłoszona tuż przed świętami Bożego Narodzenia, prawie doprowadziła do anulowania wizyty w rzymskiej synagodze obecnego papieża…
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU