Piotr Błoński
Tekst z 21/01/2010 Ostatnia aktualizacja 21/01/2010 16:32 TU
Tak to słoweński filozof, o którym Libération pisze, że „etykę Kanta przepuszcza przez naukę Lacana” (którego mieni się uczniem), kantowskie Dobro utożsamiając wszelako z Pożądaniem, zaprzęga do wehikułu swojego powodzenia w sferach postępowych cztery na raz tematy najbardziej dla nich chwytliwe. To tak, jakby żądny powodzenia współczesny artysta w jednym dziele pokazał gołą babę na krzyżu, Auschwitz, bombardowanie Bagdadu przez lotnictwo USA i ławicę śniętych ryb zatrutych przez zanieczyszczenia przemysłowe (ale broń boże w Chinach, bo to przyszłościowy rynek dla twórczości współczesnej).
A co do komunizmu, to dowiadujemy się z „testamentu” Daniela Bensaïda, że „jest to słowo, które zachowuje dziś najwięcej sensu historycznego i wybuchowego ładunku programowego”. „Uleganie pokusie identyfikacji komunizmu ze stalinowską dyktaturą byłoby kapitulacją wobec tymczasowych zwycięzców, pomyleniem rewolucji z kontrrewolucją biurokratyczną i ostatecznym zamknięciem jedynego rozdziału możliwości wyboru otwartego dla nadziei”. Mało tego: „byłaby to karygodna niesprawiedliwość wyrządzona tym wszystkim, znanym lub anonimowym, którzy ideę komunistyczną przeżywali głęboko i ratowali przed karykaturą i skrzywieniem”. Dlatego „hańba tym, którzy przestali być komunistami gdy przestali być stalinistami, czyli byli komunistami dopóty tylko, dopóki byli stalinistami”.
Ku przestrodze…
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU