Piotr Błoński
Tekst z 24/01/2010 Ostatnia aktualizacja 24/01/2010 15:08 TU
Tematem wystawy jest tym razem La Ruche, legendarny falanster artystów, który został tak nazwany z powodu kształtu i dyspozycji głównego ośmiokątnego gmachu, szczelnie na wszystkich piętrach wypełnionego ciasnymi pracowniami. La Ruche istnieje do dzisiaj, uratowana przed wyburzeniem w 1970 roku przez założone ad hoc stowarzyszenie którego prezesem był Chagall, jeden z pierwszych lokatorów ula: la ruche znaczy bowiem ul. Dziś pracuje w La Ruche już czwarte pokolenie artystów, a w sumie od stu lat doliczono się prawie czterystu lokatorów. Zresztą La ruche stała się tematem niezliczonych opracowań, jest w historii sztuki hasłem nie do ominięcia. Wsławili ją tacy artyści, ja Chagall, Leger, Archipenko, Kisling, Zadkin, Modigliani, Soutine, bywali tam Max Jacob, Apollinaire i Picasso...
Od powstania La Ruche minęło właśnie sto lat i jej historii poświęconych jest cały szereg wystaw w restauracji la Coupole, w Alliance Francaise, w księgarni Le Divan, no i w muzeum Montparnassu: ponadto przewiduje się w niektóre weekendy zwiedzanie samego gmachu la Ruche i czynnych wciąż ateliers.
Ale właśnie skromna wystawa w muzeum Montparnassu jest najtrafniejszą ewokacją La Ruche. Zebrano około setki obrazów i rysunków lokatorów z lat 1902-1939 w pierwszej części wystawy, a z lat 1945-1955 w drugiej; ponadto kilkadziesiąt fotografii takich autorów jak Doisneau czy Boulay: wreszcie osobna ściana poświęcona jest obecnym lokatorom.
Pozostańmy jednak przy dawnych. Ale najpierw godzi się przypomnieć, że pomysłodawcą i fundatorem la Ruche był mało dziś znany, a pod koniec XIX wieku bardzo ceniony i modny francuski rzeźbiarz Alfred Boucher. W wieku lat pięćdziesięciu, w pełni sławy, pamiętając o pomocy jaką sam otrzymał jako początkujący artysta, postanowił być mecenasem dla innych artystów. Nabył zatem w 1899 roku teren leżący wtedy na rogatkch Paryża, a w następnym konstrukcję wzniesioną z okazji Wystawy Swiatowej jako pawilon win Bordeaux. Pawilon ten rozmotowano i po przeróbkach przeniesiono na miejsce gdzie, w nieco tylko zmienionej formie pozostał do dzisiaj. Boucher realizował zresztą obszerniejszy plan istnego miasteczka artystów, bo następnie dokupił jeszcze kawałek gruntu, wybudował tam galerię na użytek artystów-lokatorów La Ruche, a nawet teatr mieszczący trzystu widzów. Dodajmy, że czynsz za atelier był nie tylko bardzo niski, ale częstokroć artyści i tego nie płacili, co Boucher tolerował. Sam miał tam pracownię, choć dzielił swój czas między Paryżem a Aix les Bains.
La Ruche stała się niemal od samego początku Mekką dla artystów z Europy środkowej i wschodniej: prócz Szagala, Arszipenki, Zadkina, Kislinga, Soutina, dość wymienić nazwiska Kikoina, Lipszyca, Szapira, Epsteina, Dobrinskiego, Csakyego, Kremienia: ale trafił tam i Japończyk Fujita, i Modigliani, i mnóstwo Francuzów. W La Ruche człowiek albo zdychał, albo wychodził stamtąd sławny – powiedział kiedyś Chagall. Obrazy i rysunki pokazane na wystawie, choć dobrane nie tylko wewdług kryterium historycznego, oddają to napięcie.
Ta porcyjka pracowni jaką mi wynajęto – pisał Zadkin –, była absolutnie pusta. Z przerażeniem wydalem ostatnie franki na zakup łóżka. Leżąc na nim w pierwszą noc czułem się mimo wszystko szczęśliwy, szczęśliwy że przecięłem tę ostatnią pępowinę łączącą mnie z jakąkolwiek instytucją. Czułem się nagi i jeszcze nieudolny, ale gotów do rozpoczęcia nowego życia.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU