Piotr Błoński
Tekst z 24/01/2010 Ostatnia aktualizacja 24/01/2010 15:20 TU
W czym rzecz? Z inicjatywy marszałka Lyautey i z okazji Międzynarodowej wystawy kolonialnej i krajów zamorskich w 1931 roku wybudowano na skraju lasku Vincennes Pałac Kolonii, specjalny gmach, zresztą niebrzydki, w charakterystycznym dla lat 30-tych stylu klasycyzująco secesyjnym, i z wyposażeniem autorstwa najbardziej wziętych ówczesnych twórców, jako ośrodek całej wystawy. Wystawa miała kolosalne powodzenie, zwiedziło ją w ciągu sześciu miesięcy, 32 miliony osób. Główny gmach ze zbiorami otrzymał wtedy nazwę Stałego muzeum kolonii, ale już w 35 roku przemianowano je na Muzeum Francji zamorskiej, a w 1960-tym otrzymał obecną nazwę.
Tak więc muzeum to powstało jako apologia kolonializmu i francuskiego imperium w świecie na kilka lat zanim to imperium się rozpadło, a sama idea kolonizacji została skompromitowana.
Tymczasem na frontonie witają zwiedzających gigantyczne alegorie dobrodziejstw jakie Imperium przynosi metropolii, czyli Francji kontynentalnej: Obfitość, Pokój, Dobrobyt. Wewnątrz freski w sali głównej przedstawiają epizody ekspansji kolonialnej jako przykłady opieki którą Francja roztacza nad ludami rasowo niższymi, a zrealizowane specjalnie dla gmachu obrazy ukazują moralne i polityczne dobrodziejstwa jakie matka ojczyzna przekazuje swemu imperium.
Można łatwo zrozumieć, że tak pomyślane muzeum nie miało w dzisiajszych czasach przyszłości. Zdawano sobie z tego sprawę od dawna. Mimo tego dyrekcja prowadziła systematyczną i mądrą politykę nabytków. Liczba eksponatów wzrosła do 15-ciu tysięcy: od barwnych malunków na korze z Pacyfiku i australijskich malowideł po korony z ząbów rekina z Markizów na parterze, od posągów królów z Kamerunu po sztukę Wybrzeża Kości Słoniowej, Nigerii, Kongo, Gabonu, Etiopii, i takie arcydzieła jak rzeźby szczepów Dogon i Bembara z Mali na pierwszym piętrze a na drugim zbiory z Tunezji, Maroko i Algerii. W podziemiach natomiast jest wielkie tropikalne akwarium, gdzie baraszkują krokodyle między ławicami egzotycznych ryb. Akwarium jednak pozostanie na miejscu – nikomu ono nie będzie przeszkadzać kiedy straci swój kolonialny charakter sam gmach, do którego na wystawę w 31-roku sprowadzono jako żywe eksponaty a to Pigmejów, a to Malgaszów. Miary zażenowania dopełnia fakt, że nieopodal znajduje się paryskie zoo...
Przebogate – z etnograficznego i artystycznego punktu widzenia – zbiory oczywiście nie zostaną bez opieki: w ciągu najbliższych czterech lat zostaną przeanalizowane i przeselekcjonowane – większość zaś zostanie przeniesiona do budującego się koło wieży Eiffla Muzeum Sztuk pierwotnych, którego otwarcie zaplanowano na rok 2005. To właśnie wielki projekt muzeum sztuk pierwotnych pozwolił rozwiązać drażliwą sprawę kolonialnego charakteru Muzeum Sztuk Afryki i Oceanii bez szkody dla eksponatów.
Na co zostanie przeznaczony gmach tego muzeum? Decyzje jeszcze nie zapadły. Mówi się o umieszczeniu tam muzeum sztuki dekoracyjnej XX wieku – pomysł uzasadniony choćby tym że podstawą ekspozycji byłby sam oryginalny wystrój gmachu – meble Ruhlmanna i Printza. Na razie będzie to przestrzeń do wystaw czasowych. Jeszcze w tym roku przewiduje się tam ekspozycje z okazji sezonu chińskiego we Francji.
Na koniec dodam, że decyzja o likwidacji Muzeum Sztuk Afryki i Oceanii wzbudziła przypływ nostalgii za kolonialną epopeą i gwałtowne zainteresowanie tym muzeum – w zeszłym roku zwiedziła je rekordowa liczba 320-tu tysięcy osób. Nie brakło też głosów za zachowaniem gmachu właśnie w jego kolonialnym sosie – ku nauce i przestrodze. W końcu epoka kolonialna, to kawał historii Francji...Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU