Piotr Błoński
Tekst z 24/01/2010 Ostatnia aktualizacja 24/01/2010 16:16 TU
Intencja zbożna: Ten kto decyduje się na wybudowanie sobie pomnika – mówi Starck – godzi się tym samym na możliwość że ten pomnik zostanie zwalony. To jest równocześnie nadwystawa i niedowystawa – mówi.
I rzeczywiście. Zwiedzający jest oczywiście zawiedziony, jeśli spodziewał się obejrzeć z bliska przedmioty z których niektóre są już legendarne. Z drugiej strony, każda wystawa designu jest właściwie nieporozumieniem, bo siłą rzeczy przedmioty są wyjęte z kontekstu, a przecież fundamentem designu jest ścisłe związanie kształtu i funkcji. Dlatego trudno potępić wybór jakiego dokonał Starck. Ale na wystawie ogromną rolę odgrywa również dźwięk : muzyka specjalnie na tą okazję zakomponowana przez Laurie Anderson, no i nieustająca spowiedź, czy gawęda autora, który opowiada w pozornym nieporządku, o swych pomysłach, spotkaniach, zachwytach lub negocjacjach z przemysłowcami, o swych początkch także, kiedy postanowił tworzyć meble które nie wyglądają jak meble...
A więc znowu wyolbrzymione ego ? « Superstarck» ? Przy dużej cierpliwości można podobno zobaczyć kolejno na ekranach 180 wytworów Starcka, zrealizowanych w ciągu 25 lat, od szczotki do zębów po wystrój restauracji i od okularów w ruchomej oprawie po biuro w pałacu elizejskim, od całej gamy zabawek dla dzieci sprzedawanych w hipermarketach po luksusową jadalnię w Hong Kongu.
Czy istnieje coś takiego jak styl Starcka ? I tak i nie. Najpierw – nie, bo obok przedmiotów maksymalnie uproszczonych i dostosowanych do swej funkcji – ruchu, jedzenia, spania, porozumiewania się - zaprojektował on z równą łatwością, i chciałoby się rzec, lekkomyślnością – dziesiątki takich, w których zaprzecza idei dizajnu, łamiąc logikę materii, wyolbrzymiając na przykład wisiory kandelabrów, czy zaopatrując artykułowaną lampę biurową w abażur z fatałaszkiem, wprowadzając kotary i zasłony jako element podkreślający symbolikę danej przestrzeni. Jeśli więc styl, to raczej w podejściu, w zaprzeczaniu zastanej formie, w paradoksalnym wykorzystywaniu materiałów które całkowicie zmienia estetyczny sens przedmiotu – jak np. w krześle La Marie, które wykonane jest z przezroczystego plastiku ale zachowuje bidermeierowskie linie. Są więc i projekty piękne, i takie, które ponadto zniewalają swoją prostotą, ale są również i te które świadczą głównie o niesfornej i buntowniczej wyobraźni autora.
Co jak co, ale Starck doktrynerem nie jest. Kiedy jednak mówi, że w przeciwieństwie do wieku XX-tego, wieku technologii, wiek XXI-szy powienien odnaleźć pierwiastek ludzki, to zaraz zadajemy sobie pytanie czy ten jego człowiek XXIego wieku nie jest aby kapryśnym dzieckiem bogaczy próbującym coraz to nowych przypadkowych zabawek i zajęć. Ale i na to ma Starck odpowiedź – wszak zawdzięczamy mu całą gamę miłych nowoczesnych przedmiotów i przedmiocików, które dzięki jego uporowi w negocjacjach z przemysłowcami produkowane są po cenach powszechnie dostępnych. Chwali się, że odrzuca 95% propozycji, bo przemysłowcom tak naprawdę zależy tylko na jego nazwisku, które samo w sobie podbija cenę. Odjęłem trzy zera od designu – żartuje Starck, komentując swój sukces pod strzechami. Ale zaraz poważnieje : ale w ten sposób zabiłem design. Kończę relację i gaszę starckowską lampę w którą RFI wyposażyła biurka swych dziennikarzy.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU