Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2003-04-02 Tuha i Swierczynski w Beaurepaire

 Piotr Błoński

Tekst z  24/01/2010 Ostatnia aktualizacja 24/01/2010 16:39 TU

Przy ulicy Beaurepaire, kilkaset metrów od placu Republiki, ale ku północy, czyli w dzielnicy dotąd raczej martwej atrystycznie, działa od kilku lat lokal o nazwie Przestrzeń Beaurepaire, udzielający swej powierzchni rozmaitym wystawom: dopiero co można tam było oglądać plastyczną twórczość Milesa Davisa, wcześniej fotografie reporterów agencji Gamma. W tym tygodniu lokalem zawładnęła asocjacja Createurs-Migrateurs prezentująca wystawę dwojga artystów polskich zamieszkałych w Niemczech: są to Justyna Tuha i Andrzej Swierczynski, absolwenci katowickiego wydziału grafiki krakowskiej ASP, którzy osiedlili się w Krefeld koło Dusseldorfu.

Ale najpierw dwa słowa o asocjacji Créateurs Migrateurs: stworzona przed rokiem przez panią Nicole Chabrux, z zawodu adwokata, stawia sobie za zadanie promowanie zagranicznych artystów którzy uczestniczyli w programach stypendialnych, związanych z pobytem w Paryżu. Ale Tuha i Swierczynski stali się bohaterami pierwszej organizowanej przez asocjację wystawy nie tyle dlatego że odpowiadali formalnym wymogom, ile raczej idei programu: nie chodzi o to co Paryż przynosi artystom, lecz odwrotnie, o to, co oni sami wnoszą w konfrontacji z Paryżem, co kosmopolityczny Paryż potrafił w nich wywołać. Wydaje mi się to ważne, bo świadczy o nowym spojrzeniu samych Paryżan na twórczość artystyczną, dalekim od arogancji – a nie jest to jedyny przypadek takiego podejścia.

Tuha i Swierczynski znalezli, każdy na swój sposób, oparcie dla swoich przedsięwzięć w charakterystycznym przedmiocie-symbolu. Justyna Tuha została olśniona znalezionym w kieszeni, po powrocie z wycieczki do Paryża zwyczajnym biletem metra. Olśniona, bo ten malutki przedmiocik jest koncentratem zdumiewająco bogtych odniesień – począwszy od formatu i znaku jakim jest pasmo magnetycznej taśmy, poprzez ślady czy zabrudzenia, aż po wszystko co się z taki biletem robi, miętosząc go w kieszeni, zapisując na nim telefon znajomych, gryzmoląc na nim przypadkowym narzędziem. A przy tym służy on przecież jako bilet czyli, w sferze symbolicznej, jest podróżą po Paryżu, łącznikiem między ludźmi i miejscami.

Andrzej Swierczyński przywiózł zaś kilka tomów paryskiej książki telefonicznej, których zaczął używać jako artystycznego notatnika, nie tyle mimo kruchości cienkich, prześwitujących kartek pokrytych drobnym maczkiem zrytmizowanych kolumn druku, ile właśnie dlatego, że te z góry zadane cechy wyznaczają i formalne, i symboliczne tło notatek.

Dodajmy, że oba te przedmioty służące komunikacji są z natury efemeryczne – a ponadto skazane w najbliższych latach na zanikanie pod presją nowych technologii, co wprowadza dodatkową potencjalność ewokacji.

Jak obaj artyści wywiązują się z tak uwarunkowanego zadania?

Zreinterpretowany przez Justynę Tuhę bilet metra przybiera kształt obrazków, a właściwie pudełek, bo opracowane są także brzegi – o rozmiarach nieco większych niż kartka maszynopisu, zrealizowanych bardzo rozmaitymi technikami, z przewagą jednak akrylu, często, ale nie zawsze, z nawiązaniem do śladu taśmy magnetycznej: jedne niesłychanie intensywne w barwach, inne wyciszone: najczęściej jednak wzbogacone o znaki, plamy, śladu nadruku. Ślad

taśmy, czasem zasugerowany tylko kreską czy smugą farby, a czasem przekształca się w szachownicę, mozaikę czy klawiaturę. Podobną ewolucję te elementy przechodzą w kilku eksponatach o większej skali – monotypiach któr autorka wzbogaca innymi technikami.

Andrzej Swierczyński przenosi techniką numeryczną swe notatki wykonane na kartkach książki telefonicznej na wielkie formaty, i następnie nanosi na nie dalsze działania. Zafrapowała mnie w tym konsekwencja w wykorzystaniu i rozwinięciu narzuconych cech formalnych. Półprzezroczystość kartek wiernie oddaje w reprodukcji numerycznej ślad druku na odwrotnej stronie: użycie rysunku lub rozmytej farby przekłada tę półprzezroczystość na działanie autorskie. Na pierwszą, zreprodukowaną warstwę rysunków, elementów malowanych, notowanych słów czy zdań nakłada się druga, wykonana już w wielkim formacie. Przez to wszystko prześwitują rytmiczne kolumny adresów i numerów. Co więcej, te wielkie formaty mają za podłoże płyty metalowe, których powierzchnia też zaznacza swą twardą a lśniącą naturę. Wytawie towarzyszy zapis wideo przewracanych kolejnych kartek oryginału.

I jeszcze jedno: wystawa została mistrzowsko zakomponowana w nieregularnej przestrzeni Espace Beaurepaire. Te obrazy zawłaszczyły sobie ją i zreorganizowały – no i jak mówiłem – dzierżyć ją będą do końca tygodnia.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU