Piotr Błoński
Tekst z 24/01/2010 Ostatnia aktualizacja 24/01/2010 17:41 TU
Pierwsza z wielkich wystaw sezonu z których pragnę zdać państwu relację – to wystawa monograficzna Edouarda Vuillarda w Grand Palais. Jest ona wynikiem współpracy czterech wielkich światowych muzeów: paryskiego Orsay, Royal Gallery of Arts w Londynie, National Gallery of Art w Waszyngtonie, i Muzeum Sztuk pięknych w Montrealu: w tych dwóch ostatnich została już pokazana. Przygotowanie tej wystawy trwało cztery lata i stało się m.in. okazją dla opracowania pełnego katalogu dzieł Vuillarda – jego autorem jest dyrektor muzeum w Montrealu Guy Cogeval.
Edouard Vuillard, żyjący w latach 1868 – 1940, znany jest powszechnie jako jeden z Nabistów, obok Serusiera, Maurice’a Denis i Bonnarda. Vuillard, gdy dołączył do ich grupy, miał dwadzieścia jeden lat i raptem rok studiów w Akademii Sztuk Pięknych w pracowni akademisty Geroma. Ale, jak można się przekonać w pierwszej już sali omawianej wystawy, nie wahał się co do obranej drogi. Jego obrazy z lat 1888 i 9 są dojrzałą interpretacją malarstwa postimpresjonistycznego, a obrazy malowane zaraz potem w duchu nabizmu, zgodnie z naukami Gauguina które streszczał słynny talisman, są jeszcze bardziej bezkompromisowe niż obrazy jego kolegów.
Czyste, wyraźnie odgraniczone kolory, płaskie plamy, ostre kontrasty – jego autoportret ośmiokątny z 1890-tego roku, z żółtymi włosami, pomarańczową brodą, twarzą podzieloną na ostro skontrastowane dwie strefy światła i cienia – można uznać za manifestację nowej estetyki. Dodajmy przy tym że już wtedy ujawnia się jego pasja dekoracyjna – tłem tego autoportretu jest ściana ukwieconej zieleni: równolegle bowiem, w stylizowanych formach i dekoracyjności Vuillard mieści się w tych latach w nurcie sztuki secesyjnej.
Nic dziwnego, że Vuillard kojarzy się przede wszystkim jako nabista. Ale ta wystawa pokazuje znacznie więcej. Dzieli się ona na dziewięć działów. Po nabiźmie – relacje z teatrem, które mają kolosalne znaczenie, bo sztuka nabistów rozwijała się w kontakcie ze sceną i współpracy z awangardowymi teatrami – Theatre d’Art Paula Fort i Theatre de l’Oeuvre Lugne-Poego. Dalej – wnętrza, które dla młodego Vuillarda były tematem dominującym: malując wnętrza, zwykle z postaciami, realizował on paradoksalne spotkanie estetyki nabizmu z zamiłowaniem do intymistycznego malarstwa dawnych wieków – do Vermeera czy Chardina.
Czwarty dział ilustruje okres, kiedy Vuillard związał się z założycielami pisma La Revue Blanche, braćmi Alfredem, Aleksandrem i Tadeuszem Natansonami oraz małżonką Tadeusza Misią z Godebskich, później bardziej znaną jako Misia Sert. Stała się ona niedościgłym przedmiotem jego uwielbienia, muzą i natchnieniem – co w twórczości przejawiło się w poszukiwaniu zmysłowości przedstawianego świata – wnętrz, portretów i fragmentów krajobrazu – i nadawaniem całemu obrazowi, przy ogromnym urozmaiceniu form, barw, tła i przedstawianych rzeczy – jednolitości, uzyskiwanej przez wtapianie ich w obraz jako równorzędne elementy malarskie.
Osobny dział to fotografia, której Vuillard oddawał się z pasją, a która stanowi na wystawie dopełnienie i wyjaśnienie jego spojrzenia na świat – świat wnętrz, rodziny i przyjaciół. Stanowi też poniekąd zapowiedź dalszego rozwoju, bo w ostatnim dwudziestoleciu życia Vuillard zmienił styl, łącząc wszystkie poprzednie doświadczenia w obrazach pozornie bardziej realistycznych czy nawet, jak mu zarzucano, konformistycznych: mówiąc schematycznie, o ile Bonnard w tym samym czasie zanurzał się w barwie, w farbie, w fakturze, przemieniając obserwowaną rzeczywistość w materię malarską, o tyle Vuillard na podstawie tych samych elementów klasycyzował, ewoluował w kierunku nowego obiektywizmu czy realizmu w tym sensie w jakim realistyczne są obrazy Chardina czy Le Sueura.
Dlatego częstokroć postrzegano ten jego ostatni okres jako regres: jeszcze dwadzieścia lat temu taka wystawa byłaby nie do pomyślenia, zauważa jej francuski komisarz, Laurence des Cars, dopiero dziś widzimy że malarstwo XXego wieku chodziło rozmaitymi drogami i potrafimy wykazać więcej subtelności w jego odbiorze.
Wymienię jeszcze dwa zasadnicze działy: malarstwo dekoracyjne, którego Vuillard był mistrzem – po raz pierwszy od 97-u lat pokazane są razem panneaux dla salonu Natansonów, znane pod tytułem Ogrody publiczne, oraz Vuillard jako portrecista. Nie robię portretów, mawiał Vuillard: maluję ludzi u nich w domu. Traktując osobę portretowaną – skądinąd realistycznie – jako element otoczenia, w którym występuje, z charakteru tego otoczenia, wnętrza mieszkalnego, pracowni, loży czy łazienki, Vuillard wydobywa charakter osoby, dokonując niezwykle głębokiego studium psychologii modela.
Można cenić u Vuillarda okres nabizmu i młodych lat – starczy tego na wielkiego malarza: ale te portrety i obrazy z ostatnich dziesięcioleci zaskakują, zadziwiają – i pokazują nieoczekiwaną perspektywę, takie rozumienie malarstwa, w którym, jak mi się wydaje, doskonale odnajdywał się na przykład Pankiewicz a później Józef Czapski.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU