Piotr Błoński
Tekst z 25/01/2010 Ostatnia aktualizacja 25/01/2010 12:12 TU
To, że tych dwóch obrazów brakuje powtarzają wszyscy recenzenci, powtarzają też sami komisarze wystawy w katalogu i wszelkich wywiadach, a jakoś nigdzie nie przeczytałem, że ta nieobecność nie tylko wystawie nie szkodzi, ale zmusza zwiedzającego do innej trochę percepcji Boticellego, co samo w sobie jest przecież pożyteczne. No bo przecież oba te obrazy są tak znane, tak często reprodukowane, tak głęboko zakorzenione w powszechnym muzeum wyobraźni że pozostałe skłonni jesteśmy odczytywać za ich pośrednictwem. Odnajdujemy oczywiście charakterystyczny liryzm, twarze modeli, osobliwą anatomię podporządkowaną kompozycji, nutkę tajemniczej symboliki - a równocześnie pokazane w muzeum luksemburskim obrazy zmuszają do spojrzenia na malarstwo Boticellego jako na wyraz światopoglądu epoki, czy dokładniej dwudziestoparoletniego epizodu wyszukanej kultury Florencji Medyceuszy zakończonego tragicznym krótkim epizodem Savonaroli: taki też był zamiar komisarzy.
Obrazy Boticellego – szczególnie tematy mitologioczne, to nie tylko malarska interpretacja tendecji neoplatonizmu, ale konsekwentny system obejmujący wszelkie elementy tego co nazwalibyśmy dziś programem kulturalnym Medyceuszy, obejmującego zarówno odkrywanie i pielęgnowanie kultury i literatury antycznej, jak i ówczesnej toskańskiej łącznie z obyczajem, świętami, strojem; Boticelli utrwala nie tyle ideę co dworską jej realizację. Przykładem jest Pallas z Centaurem – motyw alegoryczny – poskromienie lubieżności przez rozum i czystość, ale równocześnie motyw zaczerpnięty z antyku, a występujący w strojach i sztandarach Juliana Medyceusza z okazji świąt i turniejów.
Ale mitologia to przecież nie wszystko. Już od wejścia wita nas cudownie odnowiona Matka Boska ze św. Janem adorujący Dzieciątko – tondo z Piacenzy, na tle żywopłotu z kwitnącymi czerwonymi różami; nieco dalej obraz z Luwru, ten sam temat w innej kompozycji – o kilka lat wcześniejszy, z młodym św. Janem spoglądającym na widza; dalej wcześniejsza, bo z 1465 roku Madonna z dzieciątkiem i aniołem z Muzeum Fesch w Ajaccio, o nieco przyblakłych barwach ale nieprzemijającym uniesieniu, jakoś jeszcze w dekoracyjności kompozycji bliska malarstwu późnego gotyku, ale znowu naprzeciw jakże w pełni renesansowa Madonna z dzieciątkiem i dwoma aniołami z muzeum w Neapolu, na tle krajobrazu. Boticelli przeszedł własną drogą przez burzliwą historię malarstwa florenckiego ostatniej ćwierci wieku piętnastego i zaskakuje rozmaitością rozwiązań – od wygładzonych, syntetycznych i zrównoważonych kompozycji po impresyjne, ruchliwe, dynamiczne sceny jak w Historii Judyty.
Wystawa rozgrywa się jakby w czterech głównych etapach, choć podziały nie są zbyt mocno zaznaczone – obrazy religijne, portrety, mitologia - i w ostatnich dwóch salach – konfrontacja z innymi współczesnymi malarzami – Leonardem, Filippino Lippi, Piero do Cosimo.
W tej części mitologicznej jeszcze jeden brak – Mars i Wenus pozostały w Londynie. Ale może właśnie dlatego największe powodzenie ma na wystawie wspomnainy już obraz z Uffiziów – cudownie odnowiona na tę okazję Pallas z centaurem. Domniemana Pallas – domniemana, bo nie ma charakterystycznych dla Ateny atrybutów, strojna w powłóczystą, półprzezroczystą i zdobną w zielone listeczki szatę – w tanecznym ruchu zdobi wieńcem laurowym wdzięcznie i potulnie skłaniającego głowę Centaura: ten obraz skupia najlepiej te cechy malarstwa Boticellego które wystawa podkreśla.Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU