Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2003-11-05 „Zródła Abstrakcji - 1800-1914” w Muzeum Orsay

 Piotr Błoński

Tekst z  15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 15/02/2010 12:08 TU

Nigdy jeszcze nie miałem tak silnego wrażenia własnej ignorancji jak po obejrzeniu otwartej w tym tygodniu wystawy w muzeum Orsay pod tytułem "Zródła Abstrakcji - 1800-1914". Już samo podjęcie tematu abstrakcji w Muzeum sztuki XIX-ego wieku było kuszące: ale zarówno koncepcja wystawy jak fenomenalny dobór eksponatów i ich zestawienia przechodzą wszelkie oczekiwania.

Przyjęło się abstrakcję wywodzić z ciągu rozwojowego malarstwa dziewiętnastowiecznego, poczynając od impresjonizmu, poprzez postimpresjonizm, fowizm, kubizm; inne podejście, podkreślające duchowe i symboliczne źródła abstrakcji narzuciła słynna wystawa w Los Angeles w 1986-tym roku – „The spiritual in Art”. Trzecie z kolei opiera się na  związkach sztuki abstrakcyjnej z szeroko pojętym językiem ornamentu.

Komisarze wystawy w Muzeum Orsay nie przeczą tym interpretacjom, ale uzupełniają je o czwartą. Wiążą mianowicie źródła abstrakcji z rozwojem, właśnie w wieku dziewiętnastym, nowego sposobu widzenia, wynikłego z rozpowszechnienia odkryć naukowych w dziedzinie optyki i teorii widzenia, odkryć które malarze śledzili z pasją, ale i do których sami przyczyniali się swoją twórczością.

Wystawę otwiera instalacja współczesnej artystki belgijskiej Anny Weroniki Janssens – przechodzi się mianowicie przez bielusieńką salę przenikniętą wibrującym, olśniewającym, właściwie oślepiającym błękitnym i różowym światłem stu osiemdziesięciu lamp kwarcowych. Mało powiedzieć że to światło przemienia przestrzeń: ono unosi w jakiś inny wymiar. Trudno o lepsze wprowadzenie do sali, nazwanej od obrazu Williama Turnera „Regulus”. Ilustrując historię rzymskiego centuriona, któremu obcięto powieki, Turner przedstawił nie bohatera, lecz pejzaż morski w stylu Lorraina, przeniknięty oślepiającym, rozmywającym formy światłem. Obok innych obrazów Turnera w tej samej sali znalazły się słynne Katedry w Rouen Moneta gdzie również światło rozbija formę.

Wystawa rozgrywa się w dwóch częściach – pierwsza nosi tytuł "Oko słoneczne", druga - "Oko muzyczne". W pierwszej chodzi o pokazanie granic widzenia: jak interpretacja światła doprowadziła malarzy do uwolnienia się od reprezentacji formy? Od rysunków i obserwacji Goethego, którego traktat o kolorach miał ogromny wpływ na malarzy, poprzez obrazy Caspara Davida Friedricha, wymienionego już Turnera, potem Muncha, Van Gogha, Whistlera, Arnolda Schoenberga, dalej,  Giacomo Balla i Gino Severiniego, Rosjan Łarionowa i Gonczarową aż po orfistów, czyli F. Kupkę, Sonię i Roberta Delaunay'ów czy mniej znanych Amerykanów Morgana Russella i Stantona Macdonalda Wrighta – zwiedzający sprawdza na własnych źrenicach formułę Cézanna: słońce jest rzeczą której nie sposób naśladować, ale którą można przedstawić.

Dodajmy, że na przemian z obrazami pokazane są na wystawie rozmaite przyrządy optyczne i ilustracje rozmaitych odkryć które były drogowskazami tej eksploracji.

Druga część wystawy ukazuje znaczenie jakie miały dla abstrakcji próby przełożenia wrażeń muzycznych na plastyczne: i znowu Caspar David Friedrich ale także Ciurlionis, a w tej samej sali Mondrian i Signac, a potem, wśród Niemców z Blaue Reiter i kilku Rosjan, znowu F. Kupka którego odnajdujemy na trasie aż 23 razy. Muszę tu podkreślić, że ta wystawa, choć stawia sobie za zadanie przeprowadzenie dowodu dla nowej teorii, całkowicie unika doktrynerstwa: dzieje się tak dlatego, że obrazy są dobrane z pomysłowością, ogromną wiedzą, ale też z niezawodnym gustem i taktem. Każde zestawienie – Mondriana z Ciurlonisem i Friedrichem, Van Gogha z Giacomo Balla, Moneta z Derainem, Emila Nolde z Odilon Redon, Soni Delaunay z Umberto Boccionim, Kupki z Kandinskim czy z Picabią – za każdym razem jest i trafne, i odkrywcze.

Ponadto ta druga część jest zakomponowana jak utwór muzyczny, pod hasłami rezonansów, kadencji, sekwencji, odpowiedników, aż po taniec który króluje w ostatniej sali z Udnie Picabii ale i archiwalny film sprzed ponad stu lat – z wirującą w rozwianych tkaninach Loïe Fuller – i każde z tych haseł jest sygnałem dla nowych zestawień i porównań. Wreszcie komisarze zapewnili obecność obrazów bardzo wielu malarzy mniej znanych, ale nie mniej dla abstrakcji zasłużonych.

Ani mi w głowie pokusa, by próbować tu powtórzyć wykład o źródłach abstrakcji jakim jest ta wystawa – jest ona zbyt bogata i posługuje się bądź co bądź obrazami, a nie słowem: ale narzuca ona nieodparcie nową interpretację tych źródeł i na pewno pozostanie dla historii sztuki odniesieniem. W witrynie internetowej muzeum www.musee-orsay.fr można znaleźć prezentację tej wystawy, również po angielsku, bogatą w tekst, ale niestety słabszą w ilustracjach i nie oddającą jej malarskiej potęgi.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU