Piotr Błoński
Tekst z 25/01/2010 Ostatnia aktualizacja 25/01/2010 14:21 TU
Książę Conti był, nota bene, kontrkandydatem Sobieskiego do polskiej korony, ale to nie ma już doprawdy żadnego związku. W Hôtel de la Monnaie jest zatem zarząd mennicy paryskiej - Monnaie de Paris - instytucji szalenie aktywnej, bijącej rzecz jasna monety - ale nie te pospolite, tylko okolicznościowe, w srebrze i złocie, no i wszelakiego rodzaju medale. Jest tam również muzeum z arcybogatymi zbiorami monet i medali oraz przyrządów i technik menniczych. Muzeum to prowadzi aktywną politykę wystawienniczą, wydawniczą i naukową - mamy więc, prócz lokalu, drugi element potrzebny do zrobienia wystawy, mianowicie zaplecze intelektualne.
Trzecim powodem są srebrne i złote Euro - które mennica paryska wybiła nie czekając na wejście w życie nowej europejskiej waluty. Ten argument może wydać się pokrętny, ale wcale nie jest - przeciwnie. Pokój westfalski potraktowany jest jako kamień milowy w historii kształtowania się europejskiej tożsamości: ostatnimi na trasie wystawy eksponatami są oryginały traktatu wiedeńskiego z roku 1815-tego, wersalskiego z roku 1919, i wreszcie Rzymskiego z roku 1957-ego. W czym traktaty te są podobne do westfalskiego? Ano w tym właśnie, że zreorganizowały europejską przestrzeń polityczną po latach najstraszliwszych wojen.
Z francuskiego punktu widzenia wojna trzydziestoletnia, mimo że w zasadzie rozgrywała się na terytorium cesarstwa niemieckiego, była tłem i okazją do decydującego umocnienia pozycji Francji na politycznej mapie Europy. Najpierw Ludwik XIII wraz ze swym genialnym ministrem, kardynałem Richelieu, a następnie regentka Anna Austriaczka, matka małoletniego Ludwika XIV pod wpływem ministra kardynała Mazarin, zdołali bowiem wykorzystać osłabienie cesarstwa - ba! katastrofę cywilizacyjną jaką okazała się wojna trzydziestoletnia, by raz na zawsze wybić cesarzowi z głowy mrzonki o panowaniu nad całą Europą. Francuska doktryna polityki zagranicznej - od początku XVII-ego wieku, za główny cel uważała doprowadzenie do europejskiej równowagi kilku mocarstw - zarówno z punktu widzenia bogactwa jak i potencjału militarnego. Z demograficznego punktu widzenia Francja była na bezkonkurencyjnym pierwszym miejscu.
Kiedy cele te zostały sformułowane przez Sullyego - ministra Henryka Czwartego - mogło się wydawać że były zbyt ambitne: Francja była bowiem bardzo rozczłonkowana, władza królewska nie wszędzie sięgała , wciąż buntowały się miasta, prowincje i poszczególni możnowładcy, wciąż zagrażała militarnie Hiszpania a za nią cesarstwo. Trzebna więc było kataklizmu - po wojnie trzydziestoletniej cały środek Europy, od Lotaryngii poprzez Niemcy, do Czech i Sląska, był dokumentnie zrujnowany, liczba ludności spadła o jedną trzecią, a gdzieniegdzie o połowę. Wreszcie francuskie zwycięstwa nad armią cesarską szczególnie pod Rocroy i Nordlingen - pozbawiły cesarza ostatnich złudzeń.
Trzeba tu zwrócić uwagę na to, że kardynałowie Richelieu i Mazarin popierali w drugiej fazie wojny protestantów - króla szwedzkiego Karola Gustawa i niemieckich książąt -przeciw katolickiemu cesarzowi. niemałą rolę odegrał w tym kanclerz Oxenstierna, ten sam nad którym Sienkiewicz znęca się w Potopie, przyprawiając go o paniczne drgawki przy opuszczaniu Warszawy. Portret Oxenstierny można podziwiać na wystawie na medalu sąsiadującym z medalem upamiętniającym pokój w Sztumskiej Wsi - wszelako jest to jedyny eksponat związany z Polską.
I tak doszliśmy do eksponatów: można na tej wystawie zobaczyć portrety większości protagonistów - oczywiście władców i ministrów, ale, co ciekawsze, ówczesnych dyplomatów, sygnatariuszy traktatów: przypominam, że strony katolickie obradowały w latach 1643-48 w Münster, a książęta protestanccy w Osnabrück: Francuzi i Szwedzi byli zaś mediatorami - i co więcej - gwarantami traktatu.
Na wystawie, i w publikacjach przygotowanych z jej okazji, podkreśla się jaką karierą w historii politycznej Europy zrobiło to pojęcie gwarancji, nakładające na to co dziś nazywamy wspólnotą międzynarodową obowiązek - i możliwość ingerencji w razie naruszenia owej wymarzonej przez Sullyego równowagi.
Wracając do eksponatów: jedyna to okazje, by ujrzeć w takim nagromadzeniu ogromne jak talerze królewskie i cesarskie pieczęcie, mniejsze pieczęcie ministrów i negocjatorów, oczywiście medale - choć w liczbie mniejszej niż możnaby się spodziewać - no i dokumenty, na których te pieczęcie są odciśnięte: w szczególności dokumenty ratyfikacyjne. Bo to właśnie wtedy stało się regułą że traktat nabierał ważności dopiero po ratyfikacji przez władcę - chroniono się w ten sposób przed ewentualnym przekroczeniem uprawnień przez dyplomatów, ale też dokument zyskiwał większą wagę.
Prócz tych oficjalnych dokumentów wystawione są bardziej osobiste: testament polityczny kardynała Richelieu, notes kardynała mazarin, instrukcje dla francuskich pełnomocników, listy Anny Austriaczki - a także liczne mapy i wreszcie - dosyć długa lista siedemnastowiecznych dzieł dotyczących polityki i dyplomacji oraz osiemnastowiecznych wydań źródłowych dotyczących Pokoju Westfalskiego. Dodajmy jeszcze do tego ewokację wojennych nastrojów - nie mogło tu zabraknąć rycin Jacques'a Callota z serii „Nieszczęścia Wojny”. Nie zapomniano też o reakcji na nieszczęścia - stąd portret św. Wincentego a Paulo i świadectwa działalności lazarystów.
Wychodzi się z tej wystawy poprzez ogromny, wysoki niemal pusty salon, w którym są tylko cztery oszklone, wprawione w ściany szafy: z nich właśnie żegnają zwiedzającego złote i srebrne Euro.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU