Agnieszka Kumor
Tekst z 27/01/2010 Ostatnia aktualizacja 27/01/2010 14:27 TU
W sztuce Koltesa Chéreau gra Dealera gotowego sprzedać Klientowi (w roli tej pamiętny odtwórca Henryka III z „Królowej Margot”, Pascal Greggory) wszystko o co tamten poprosi. „Jeśli widzę pana błądzącego o tej porze i w tym miejscu to znaczy, że czegoś panu trzeba, że pan tego nie ma, a ja mogę to panu dostarczyć”, mówi Dealer do Klienta.
Tych dwóch nieznajomych spotyka się nocą na przedmieściu wielkiego miasta w miejscu nieznanym, odpychającym. Jeden z ironicznym uporem twierdzi, że może załatwić wszystko, byleby go poprosić, drugi utrzymuje, że niczego mu nie trzeba. Dialog, będący równocześnie pojedynkiem słownym, jest zarazem skrzywioną wersją traktatu filozoficznego o marności świata tego.
Chéreau, przyjaciel i wspólnik Koltesa, był pierwszym reżyserem sztuk tego autora marginesu, który jak Jean Genet, zajął dziś miejsce w panteonie dramaturgii współczesnej i jest najczęściej grywanym w świecie autorem francuskim. Ale na dwa lata przed śmiercią Koltesa, w roku 1987 (Koltès zmarł w roku 1989) doszło do poważnego konfliktu między przyjaciółmi. Chéreau po raz pierwszy podjął się wtedy roli Dealera, zastępując czarnego aktora Isaaca de Bankolé, który grał prapremierę tej sztuki, ale był chwilowo zajęty. Koltès nie chciał, by Chérau grał rolę napisaną dla aktora czarnego. W znaczącej różnicy kolorów skóry obu bohaterów autor chciał podkreślić przepaść, jaka ich dzieli pod każdym względem i nieodwołalnie.
Pomimo tej ówczesnej, znaczącej skądinąd, różnicy zdań, Chéreau podkreśla dziś – „sztuka Koltesa odkrywa przede mną najbardziej intymną rzeczywistość, jaka rodzi się między ludźmi”. W nerwowej, a przy tym oszczędnej grze, pełnej wewnętrznej siły reżyser-aktor buduje sylwetkę kogoś, kto stara się ocalić własną pogwałconą tożsamość, kto w panice, z bezczelnością i usłużnością stara się podporządkować sobie drugiego, zatrzymać go.
Każdego wieczoru Chérau przeklina reżysera, czyli samego siebie, który chciał, by Dealer rozpoczynał spektakl powolnym marszem przez oświetloną słabym światłem widownię, jak w arabskich kawiarniach, „choć staram się nie zatrzymywać na nikim spojrzenia, to przecież widzę publiczność, a to strasznie mnie dekoncentruje”, żali się ze swych aktorskich doświadczeń, których w rzeczywistości nie oddałby za żadne skarby świata.
Patrice Chéreau, reżyser i odtwórca jednej z ról w sztuce Koltesa, wystawionej na scenie opuszczonej fabryki (Manufacture des Œillets) w Ivry-sur-Seine, twierdzi: „W samotności pól bawełnianych” to niezwykle ważne doświadczenie mego życia”.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU