Agnieszka Kumor
Tekst z 27/01/2010 Ostatnia aktualizacja 27/01/2010 15:12 TU
We Francji ukazała się ostatnio książka współpracownika Grotowskiego, którego on sam uważa za swego kontynuatora -Thomasa Richardsa, pt.: Działania fizyczne w pracy Grotowskiego. Ta wielce interesująca książka, będąca rodzajem summy filozoficznych i praktycznych poszukiwań Grotowskiego, wydana została z obszernym esejem jego autorstwa, pt.: „Od kompanii teatralnej po sztukę jako wehikuł”, w którym Grotowski opisuje swoją artystyczną drogę od pierwszych doświadczeń w Teatrze Laboratorium i Teatr ubogi, tekst wydany w roku 1965, w czasopiómie Odra, który od tego czasu stał się dziełem niemal kultowym na Zachodzie, po ostatni etap jego poszukiwań w Pontederze.
Wychudły i osłabiony długoletnią chorobą serca, Grotowski chętnie zwierza się francuskiemu dziennikowi ze swych artystycznych wyborów. „Pamiętam nasz ostatni spektakl Księcia Niezłomnego w Berlinie Zachodnim, mówi. Odbyłem właśnie operację oka i nie mogłem znieść światła. Graliśmy w kościele, stanąłem więc za ołtarzem i słuchałem. Nagle uświadomilem sobie, ze w naszej pracy doszliśmy do jakiegoś punktu perfekcji, za którym mogliśmy się juz tylko powtarzać. Powiedziałem moim kolegom - wystarczy, zatrzymajmy się tutaj.”
Jak pisze Peter Brook w swej przedmowie do francuskiego wydania Teatru ubogiego: „Od czasów Stanisławskiego, nikt poza Grotowskim nie przeprowadził tak dogłębnej i pełnej analizy natury gry aktorskiej, jej fenomenu, znaczenia procesów umysłowych, fizycznych i emocjonalnych, jakie jej towarzyszą.” Tyle Brook na temat Grotowskiego.
A on sam o sobie? Nie lubi mówić o własnej spuściźnie teatralnej, woli termin „przekazywać doświadczenie”. „Thomas Richards jest człowiekiem poszukującym, a ja poszukiwałem kogoś takiego w latach 1985-1986. Nie chodzi mi o kontrolowanie zza grobu, czy kontynuuje on to, do czego doszedłem. Wyznaczyliśmy pewien kadr doświadczenia, w ramach którego on pójdzie własną drogą. „Interesuje nas ostatnio problematyka głosu śpiewanego. Dopiero niedawno oglądając po raz pierwszy nagrania naszych spektakli z Laboratorium stwierdziłem, że były one w dużej mierze śpiewane. To spostrzeżenie wzbudziło we mnie zainteresowanie dla śpiewu.
Z grupami teatralnymi, które zgłaszają sie do Pontedery pracujemy ostatnio nad działaniami fizycznymi, jakie kryją się w starych pieśniach tradycyjnych posługujących się metodą wibrującego głosu. W przeszłości pieśni te służyły rytuałowi religijnemu, maja zatem bezpośredni wpływ na głowę, serce, ciało osoby działającej. Umożliwiają przetwarzanie energii z witalnej w energie o znacznie bardziej subtelnym charakterze. W poprzednich swoich tekstach często mówiłem o rytuale świeckim w teatrze, wywiodłem go w przeszłości z oscylacji, w jakiej znajdowała się ówcześnie Polska - pomiędzy państwem ateistycznym a Kościołem. Pracuje z osobami o różnych światopoglądach religijnych i filozoficznych. Dlatego moich doświadczeń staram sie nie zamykać w jakiś określony system filozoficzny.
Wierze, że jeśli coś jest sprawdzalne w praktyce, to wyprzedza to także wszelkie podziały: kulturowe, religijne, filozoficzne. Richards zawarł w swej książce istotę naszej pracy: poszukiwanie profesjonalizmu, dyscyplina, ale i otwarcie na nieznane możliwości aktora.” Podczas moich podróży po krajach Azji Środkowej, Indiach, Ameryce Łacińskiej, Chinach, Afryce, Haiti, czytając Ewangelie i judaika, zawsze za punkt wyjścia brałem dziedzictwo osób, z którymi pracowałem, nie zastanawiając się - czy jest ono przydatne w teatrze, lecz raczej jaką zawiera naukę o ludzkich możliwościach.”
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU