Agnieszka Kumor
Tekst z 27/01/2010 Ostatnia aktualizacja 28/01/2010 18:03 TU
Lubiący nowinki i oryginały teatr Cité Universitaire zaprosił do Paryża, spektakl Thomasa Ostermeiera, Człowiek jak człowiek, Brechta. O twórcy tym pisała w czerwcu z Berlina, Natalia Adaszyńska, na łamach miesięcznika Teatr. Ostermeier: młody, zdolny artysta, ubiegłoroczny debiutant, założyciel kultowej sceny Baracke, na zapleczu Deutsches Theater, w Berlinie, obwołany został nadzieją niemieckiej sceny, i z tego tytułu obejmie w roku 2000 dyrekcję berlińskiej Schaubuhne, jednego z ważniejszych teatrów w Niemczech, stworzonego przed z górą trzydziestu laty przez innego wówczas, „młodego zdolnego”… Petera Steina.
Do Paryża, Ostermeier przywiózł brechtowską sztukę Człowiek jak człowiek, przygotowaną w berlińskim Baracke z grupą młodych aktorów i studentów szkoły dramatycznej. Do współpracy nad tym spektaklem reżyser zaprosił Gienadija Bogdanova, specjalistę od techniki gry aktorskiej zwanej: biomechaniką. Wymyślona i rozwinięta przez Meyerholda, biomechanika porzuca psychologię, skupia się na fizycznych działaniach aktorów, plastyczny język ciała oparty na ćwiczeniach akrobatycznych i choreografii staje się podstawą budowanej przez aktora roli.
Sztuka Brechta, zredagowana po raz pierwszy w latach 1924-1926, opowiada losy spolegliwego, prostego, irlandzkiego dokera, Galy Gaja, który w toku dziwnych perypetii u boku złośliwych, interesownych żołnierzy zamieni się w prawdziwą maszynę wojenną do zabijania ludzi. Pomiędzy anarchizującą atmosferą wczesnych sztuk, a dydaktyzmem późniejszych Brecht daje nam obraz metamorfozy jaką przechodzi pod wpływem kolektywu jednostka. W zmodyfikowanych wersjach utworu z lat 30. początkowy optymizm autora - jednostka ulega zmianie na lepsze jedynie w społeczeństwie socjalistycznym - ustąpił miejsca obawom przed nadchodzącym faszyzmem. Stąd pogłębiony groteskowy charakter sztuki. Co ważniejsze Brecht próbuje w niej nowych technik scenicznych motywujących rewolucyjny, i zarazem kontrowersyjny efekt obcości: pisze songi komentujące intrygę, dzieli tekst na obrazy, używa chwytu „teatru w teatrze”.
Aktorzy u Ostermeiera grają na długim, drewnianym podium, ruchoma ściana w tle, jak w wagonie towarowym, określa zmiany miejsc akcji: będzie okradaną przez żołnierzy świątynią chińską, kantyną, po rozebraniu desek utworzy pole bitwy. Znakomite wyczucie sceny, podparta techniką biomechaniki wyrazista gra aktorów, świetne wyczucie rytmu w śpiewanych przez nich songach, pozostawiają nieoczekiwanie niedosyt... Jak gdyby cała ta skomplikowana, zapięta na ostatni guzik machina teatralna wolno, majestatycznie posuwała się .... w sobie jedynie znanym kierunku.
Przyznam, że trudno otrząsnąć się z wrażenia, jakie pozostawia na widzu reżyseria Ostermeiera, nie bardzo tylko rozumiem czemu to wszystko służy - chyba jednak denuncjacji tego, co z jednostką, choćby najgłupszą, robi system, kolektyw, masa, wszystko jedno jakiego terminu użyjemy. Mam wrażenie jakby reżyser, z twórczej zachłanności, nie umiał zrezygnować z kilku chwytów po to, by tym klarowniej przekazać nam swój punkt widzenia. Mimo wszystko, ciekawe, nie-obojętne doświadczenie teatralne: Człowiek jak człowiek, Brechta, w reżyserii Thomasa Ostermeiera. Zegnam serdecznie.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU