Agnieszka Kumor
Tekst z 28/01/2010 Ostatnia aktualizacja 28/01/2010 17:30 TU
Paryski Théâtre de la Ville odwiedziła jak każdego roku - Pina Bausch. Od końca lat 70. ta wielka niemiecka choreograf regularnie przedstawia w Paryżu swe najnowsze premiery. Tym razem jest to spektakl zatytułowany O Dido, poświęcony Rzymowi. Od lat 80. Pina Bausch odbywa ze swą trupą regularne podróże po świecie, zatrzymując się w wybranych miastach, przez dwa, trzy tygodnie dzieląc z mieszkańcami ich codzienność.
I tak we współpracy z Teatro Argentina w Rzymie powstał w roku 1986 pierwszy tego typu spektakl-dziennik podróży: Victor, poświęcony włoskiej stolicy. Po nim przyszło pamiętne Palermo, Palermo, Tanzabend II, karta z Madrytu, Nur Du, powstałe w koprodukcji z uniwersytetami Los Angeles, Czyściciel okien, opowiadający o powracającym pod władzę Chin Hong-Kongu, spektakl ten zagości na tegorocznym festiwalu w Awinionie, była Masurca Fogo, spektakl powstały na wystawie światowej w Lizbonie.
W tym roku zespół Tanztheater z Wuppertal odwiedził Budapeszt. Dwa lata temu, w ramach przygotowań Rzymu do obchodów Jubileuszu 2000 Luca Ronconi, ówcześnie dyrektor Teatro di Roma, zaproponował niemieckiej artystce powrót do Wiecznego Miasta To jedyny przypadek kiedy Pina Bausch zgodziła się ponownie otworzyć zapisane już karty swego dziennika z podróży. Powstał zupełnie nowy obraz Rzymu: nocny, wielorasowy, oddalony od utartych szlaków. Pina Bausch chodzi po mieście Pasoliniego i Felliniego. Odwiedza podejrzane bary, udaje się na przedmieścia, przysiada się do gości na potańcówkach, podgląda całujące się pary w kawiarniach i zaułkach, wchodzi do afrykańskich restauracji i dyskotek, przesiaduje w tureckiej łaźni parowej, wychodzi na rozedrganą letnim skwarem ulicę.
Ale jej zainteresowanie budzą również zatopione w ciszy ogrody Watykanu, chłodne krużganki seminariów, jakże inna, oddzielona od jazgotu świata planeta. Główny element dekoracji stanowi ogromna skała porosła śródziemnomorskimi palmami (dekoracja Peter Pabst). Spektakl rozpoczyna się dramatycznym tangiem, scena tonie w półmroku, falami przetaczają się po niej wyświetlane obrazy kwiatów. Na tym wielokrotnym tle widzimy ciała tancerzy, jeden po drugim odtwarzają dynamiczne układy solo, jakby w walce z niewidzialnym wrogiem. Ale zaraz atmosfera się rozjaśnia. Kolejne, kobiece solo, czerwona suknia, sznur pereł w chlebie, rytualna kawa, kąpiel w wannie, oblewanie koleżanek kubłami zimnej wody, jazda na łyżworolkach. Senne dziewczęta układają się hamakach, chłopcy wspinają się na liany. Spektakl tonie w radości życia i lekkości. Tematy powracają, jak w motywie bolera, nabierając nagle posmaku dramatyzmu.
Spektakl powstawał w okresie wojny toczonej w nieodległym Kosowie. Nie ma w nim jednak bezpośrednich odniesień do tamtych wydarzeń. Fantazję bohaterów przenika ledwo wyczuwalna nuta samotności, rozpaczliwe poszukiwanie uczuć i poczucia bliskości. Z daleka dochodzi smutny śpiew Żydów sefardyjskich. Kwiaty na przezroczach zastąpiły twarze lalek-klownów. Pina Bausch daje nam kolejną kartkę swej Komedii ludzkiej.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU