Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Teatr

"Leonce i Lena" G. Büchner, reż. A. Engel, Théâtre de l'Europe-Odéon - 2002

 Agnieszka Kumor

Tekst z  28/01/2010 Ostatnia aktualizacja 28/01/2010 18:05 TU

W Théâtre de l'Odéon obejrzałam pierwszą premierę sezonu: Leonce'a i Lenę, arcyciekawą i jakże trudną sztukę Georga Büchnera. Przypominać, że autor miał zaledwie 23 lata kiedy ją pisał, a 24 kiedy zmarł powalony tyfusem, chyba już nie trzeba. Swoje sztuki, Büchner pisał w gorączkowym pośpiechu. Powstawały w ciągu tygodni. A jeszcze młody pisarz miał czas na zatargi z policją, gdyż zajmował się działalnością rewolucyjną, był organizatorem Związku Praw Człowieka, jak notuje drobiazgowo Stanisław Marczak-Oborski w swym niezrównanym Przewodniku teatralnym, przyjmował w Strasburgu polskich emigrantów - powstańców z 1831 roku, występował przeciw monarchii, burżuazji i liberałom.

Nieco anarchizująca jest również jego sztuka Leonce i Lena. Także „mussetowska” w tonie. Co nie umniejsza jej oryginalnego blasku. Język, jakim mówią bohaterowie sztuki, zapowiada niemiecki ekspresjonizm, nie brak w nim groteski i złośliwej ironii, znakomite tłumaczenie na francuski, dzieło tandemu Jean-Louis Besson/Jean Jourdheuil oddaje nowatorski charakter dzieła.

Tropem tym poszedł reżyser spektaklu pokazanego w Odeonie, André Engel. To jego ponowne spotkanie z Büchnerem, trzy lata temu zrealizował Woyzecka, premiera miała miejsce w Teatrze de Gennevilliers. Nie przekonała mnie ówczesna wizja Engela. Pozostawała w jakimś dziwnym rozziewie z dziełem.

Tym razem mamy do czynienia z udaną propozycją. Engel i współpracujący z nim scenograf, Nicky Rieti, sięgnęli do użytego przy realizacji Woyzecka mechanizmu przesuwanych równocześnie kurtyn, przypominającego system przesłony w aparacie fotograficznym. Sposób nie taki znowu oryginalny, posługiwał się nim już Wachtangow, ale skuteczny. Oddaje podwójny charakter dramatu: szaloną jego lekkość, niemal fantasmagoryczny charakter, a równocześnie realizm prześwitujący poprzez ciętą ironię. Choć, jak tego chce gatunek komediowy, sztuka kończy się happy endem, bohaterowie zaznaczają, że zawrą związek małżeński jedynie wtedy, kiedy czas zatrzyma się w miejscu, kiedy na zawsze rozbłyśnie słońce, kiedy moment i wieczność podadzą sobie ręce, kiedy obalona zostanie praca… Jakże niedościgłe dezyderaty!

Aktorzy znakomicie podjęli ten realistyczno-ironiczny styl büchnerowskiej komedii. Tekstu słucha się z prawdziwym zainteresowaniem. Odnajdujemy w nim: paradoksy istnienia podawane klarownie przez Valeria (Eric Elmosnino), wspaniałą nudę księcia Leonce'a (Jerôme Kircher) i pierwsze miłosne wzloty księżniczki Leny (Isabelle Carré). To tylko czołowe postaci, a wierzcie mi Państwo, że każdy z aktorów tego spektaklu ma swój własny, wyrazisty wkład. Nie ma „puszczonych” ról: od króla (Bernard Ballet) po mistrza ceremonii (Lucien Marchal) i lokajów mamy do czynienia z nowoczesnym, pełnym poezji, inteligentnym teatrem. Oby więcej takich spektakli w obecnym sezonie!

Leonce i Lena, cudowna, „gorzko-słodka” komedia Georga Büchnera, w reżyserii André Engela, w Théâtre de l'Europe-Odéon.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU