Agnieszka Kumor
Tekst z 28/01/2010 Ostatnia aktualizacja 28/01/2010 18:05 TU
Nieco anarchizująca jest również jego sztuka Leonce i Lena. Także „mussetowska” w tonie. Co nie umniejsza jej oryginalnego blasku. Język, jakim mówią bohaterowie sztuki, zapowiada niemiecki ekspresjonizm, nie brak w nim groteski i złośliwej ironii, znakomite tłumaczenie na francuski, dzieło tandemu Jean-Louis Besson/Jean Jourdheuil oddaje nowatorski charakter dzieła.
Tropem tym poszedł reżyser spektaklu pokazanego w Odeonie, André Engel. To jego ponowne spotkanie z Büchnerem, trzy lata temu zrealizował Woyzecka, premiera miała miejsce w Teatrze de Gennevilliers. Nie przekonała mnie ówczesna wizja Engela. Pozostawała w jakimś dziwnym rozziewie z dziełem.
Tym razem mamy do czynienia z udaną propozycją. Engel i współpracujący z nim scenograf, Nicky Rieti, sięgnęli do użytego przy realizacji Woyzecka mechanizmu przesuwanych równocześnie kurtyn, przypominającego system przesłony w aparacie fotograficznym. Sposób nie taki znowu oryginalny, posługiwał się nim już Wachtangow, ale skuteczny. Oddaje podwójny charakter dramatu: szaloną jego lekkość, niemal fantasmagoryczny charakter, a równocześnie realizm prześwitujący poprzez ciętą ironię. Choć, jak tego chce gatunek komediowy, sztuka kończy się happy endem, bohaterowie zaznaczają, że zawrą związek małżeński jedynie wtedy, kiedy czas zatrzyma się w miejscu, kiedy na zawsze rozbłyśnie słońce, kiedy moment i wieczność podadzą sobie ręce, kiedy obalona zostanie praca… Jakże niedościgłe dezyderaty!
Aktorzy znakomicie podjęli ten realistyczno-ironiczny styl büchnerowskiej komedii. Tekstu słucha się z prawdziwym zainteresowaniem. Odnajdujemy w nim: paradoksy istnienia podawane klarownie przez Valeria (Eric Elmosnino), wspaniałą nudę księcia Leonce'a (Jerôme Kircher) i pierwsze miłosne wzloty księżniczki Leny (Isabelle Carré). To tylko czołowe postaci, a wierzcie mi Państwo, że każdy z aktorów tego spektaklu ma swój własny, wyrazisty wkład. Nie ma „puszczonych” ról: od króla (Bernard Ballet) po mistrza ceremonii (Lucien Marchal) i lokajów mamy do czynienia z nowoczesnym, pełnym poezji, inteligentnym teatrem. Oby więcej takich spektakli w obecnym sezonie!
Leonce i Lena, cudowna, „gorzko-słodka” komedia Georga Büchnera, w reżyserii André Engela, w Théâtre de l'Europe-Odéon.Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU