Agnieszka Kumor
Tekst z 28/01/2010 Ostatnia aktualizacja 28/01/2010 18:22 TU
Wydaje mi się, ale mogę się mylić, że jego teatr nie był dotychczas tłumaczony na język polski, wydanie trzech tomów dzieł zebranych tego autora w niezależnym wydawnictwie Les Solitaires Intempestifs to świetna po temu okazja.
Niemal wszystkie sztuki Lagarce'a oscylują wokół motywu powrotu syna do domu. Syn wraca, by umrzeć lub by powiadomić rodzinę o swej bliskiej śmierci. Jean-Luc Lagarce jest autorem dwudziestu kilku sztuk teatralnych i dziennika, który prowadził od roku 1978, kiedy zaczął parać się teatrem, aż do śmierci. Na twórczości tego wybitnego i „płodnego” twórcy - był zarazem aktorem i reżyserem, założył również niezależną kompanię teatralną - zaważył pewien znaczący fakt z jego życia: w roku 1986 Lagarce dowiedział się, że jest chory na AIDS. Rozpoczął wówczas dramatyczną, długoletnią walkę z chorobą, która pokonała go w roku 1995. Umierając, Lagarce miał 38 lat.
Prawdziwym wyzwaniem dla biorącego się za tłumaczenie tych sztuk jest charakterystyczny język ich autora. Pełno w nim układanek gramatycznych, bohaterowie powtarzają często wypowiadane zdania, za każdym razem zmieniając czas, próbują sprecyzować myśl, szukając adekwatnej formy gramatycznej. Czasowniki w języku francuskim mają wiele form gramatycznych – od najprostszych, właściwych językowi codziennemu, po wyszukane, mające swój źródłosłów równie dobrze w dialekcie ulicy, jak i w dziełach, będących filarami francuskiej literatury. Rozmaitość form czasu przeszłego w języku francuskim z pewnością znalazłaby odpowiednik w omówieniach i dopełnieniach w języku polskim. Cały wic w tym, by znaleźć właściwą do nich drogę. Materiał zatem interesujący – zarówno dla tłumacza, jak i dla reżysera.
Teatr Lagarce'a to teatr małej codzienności, ale codzienności podniesionej do wymiaru uniwersalności, codzienności magicznej, którą Lagarce tworzy właśnie za pośrednictwem języka. Odnajdziemy w nim humor Ioneski, lekkość Marivaux, tragizm Becketta, drapieżność Geneta, ironię Kafki, przewrotność Wedekinda, naiwność Swifta.
Myślę, że te wizytówki wystarczą.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU