Agnieszka Kumor
Tekst z 29/01/2010 Ostatnia aktualizacja 29/01/2010 15:41 TU
„Polujący na lwy” w Théâtre de la Bastille to prawdziwy teatralny przysmak pod każdym względem. Jest to niezwykle ciekawa sztuka Javiera Tomeo i prosta, wierna duchowi tekstu, a przy tym niekonwencjonalna reżyseria Jean-Jacques’a Préau. O aktorstwie Charles’a Berlinga powiem krótko: wrażliwe, pełne humoru, poruszające.
Przypadek pomyłki telefonicznej sprawia, że poznajemy historię oczekiwania: Armando Duvalier przedstawia się jako - Polujący na lwy. W polowaniu podobno najwięcej przyjemności dostarcza oczekiwanie. Ale oczekiwanie naszego bohatera przepełnia niepokój. Boi się on, że serce, którego bicie słyszy niemal w słuchawce telefonu, nie odpowie na jego apel, że decyzja nieznajomej o przerwaniu połączenia będzie wyrokiem ponownego zagubienia w anonimowości wielkiego miasta. Więc gada, aby zagłuszyć ten strach. Trzeba mu przyznać, że możliwości jego krzyżujących się dygresji są nieograniczone, jak przestrzenie afrykańskiej sawanny.
Sentymentalny, ironiczny, zagubiony, zakochany, pragnący złożyć swoje uczucie w „dobre ręce”, pretensjonalny? Bez wątpienia Duvalier taki jest. Ale jednocześnie jest czuły, radośnie puszcza tabuny słów, z zapałem rozwija panoramę swych afrykańskich epopei, tudzież bezmiar własnych rozterek duchowych, snuje przed swą rozmówczynią zwierzęce teorie porównawcze, puszy się i wije w bezmiarze nieodwzajemnionego uczucia. Czy tym razem osiągnie cel? pyta autor. Tego nikt nie wie, tyle razy słowa ulatują zupełnie nie tam, gdzie chcielibyśmy je posłać. Nie mamy nawet pewności, czy z drugiej strony ktoś w ogóle nas słucha. Nasz bohater nie poddaje się defetyzmowi – każda kobieta, nawet najbardziej niedostępna należy do tego, kto pierwszy umiał ją sobie wymarzyć, zdaje się mówić nasz myśliwy. I brnie w swym marzeniu coraz dalej, zawierzając potokowi słów. A one, w porównaniu ze spojrzeniem, które w jednej chwili zdolne jest zatrzeć wszystkie nieporozumienia, są zdradliwe. Niebezpiecznie jest zaufać jedynie słowom.
I co na to wszystko nieznajoma...? Tu zakończę mój opis, bo odebrałabym Państwu to, co widzowi słusznie się należy – wysiłek i przyjemność odkrycia prawdy zazwyczaj mieszczącej się na końcu. „Le Chasseur de lions”, Javiera Tomeo, w Théâtre de la Bastille do 7 lutego.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU