Stefan Rieger
Tekst z 17/02/2010 Ostatnia aktualizacja 17/02/2010 19:20 TU
Przez ponad sto lat po jego śmierci niemal całkiem o nim zapomniano. Dopiero w roku 1871 opublikowano komplet jego dzieł klawesynowych. Wydawca nazywał się ...Brahms. Debussy mówił o nim jako o « największym poecie wśród francuskich klawesynistów », Ravel wystawił mu najpiękniejszy z « grobowców » czyli Tombeau de Couperin. Wanda Landowska - która w naszym stuleciu wprowadziła jego muzykę na sale koncertowe - powiedzieć miała kiedyś (i zestawienie nie jest przypadkowe), że « Chopin jest Couperinem XIX wieku ».
CD1/29 Sarabande (IV Concert Royal) Rousset/Rannou HMC 901442.44
Często wreszcie o nim się mówi, jako o « francuskim Bachu » - i po wysłuchaniu powyższej Sarabandy z 4 Koncertu Królewskiego, w wykonaniu Christophe’a Rousseta i Blandine Rannou, trudno nie przyznać, że coś jest na rzeczy...
François Couperin nazywany jest Wielkim, ale jak to zwykle niestety bywa - to, co wielkie, bywa najmniej znane. Na półkach sklepów płytowych działka, którą mu przydzielono, należy do najchudszych - koncerty z jego muzyką należą do rzadkości. Woli się wielkie, hałaśliwe maszynerie : teatr, opera, światło i dźwięk - tymczasem cała twórczość François Couperina zamyka się w rejestrach umiarkowanych i kameralnych : nic tu nie ma spektakularnego.
Pewnie i dlatego Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu - któremu to w pierwszym rzędzie zawdzięczamy renesans francuskiego Baroku - tak długo zwlekało z oddaniem hołdu temu, który w muzyce francuskiej zajmuje być może (obok Debussy’ego) miejsce najważniejsze. Od lat trzynastu, fetowano w Wersalu - sezon po sezonie - kompozytorów znanych i całkiem zapomnianych : Lully, Charpentier i Rameau (oczywista), lecz także Campra, Lalande, Brossard, Mondonville, Clerambault, Desmarest - odratowani z czeluści niebytu i puszczeni w świat, na srebrnych krążkach, w tysiącach egzemplarzy.
To bardzo ładnie, lecz mimo wszystko - Couperin, François, Le Grand ? No tak, zgoda, Wielki - ale jak z tego zrobić spektakl ? Jak « zainscenizować » twórczość tego, który przez całe życie nie splamił się operą ni teatrem, a dwanaście Wielkich Motetów - jedyne w jego muzyce ustępstwo na rzecz dźwiękowego patosu - jakby umyślnie zaginęło ?
Wersalskie Centrum w końcu się zdecydowało : cały niemal rok poświęcony będzie muzyce « francuskiego Bacha ». Mamy już za sobą pierwszą odsłonę, w samym Wersalu. Philippe Beaussant, mistrz ceremonii, zadbał o stronę « spektakularną » : kostiumy z epoki, inscenizacja i dekoracje. Sciągnięto najlepszych muzyków, wyspecjalizowanych w tej muzyce. Jedno z dzieł najbardziej ambitnych François Couperina - Les Nations czyli « Narody » - powierzone zostało czterem zespołom « narodowym » : Jordi Savall poprowadził, naturalnie, L’Espagnole - Enrico Gatti La Piemontaise, L’Imperiale przypadła rzecz jasna w udziale Reinhardtowi Goeblowi z Kolonii (którego płytowa wersja « Narodów » nie ma w zasadzie konkurencji), a wiolonczelista Christophe Coin dyrygował rodzimą « Francuzką » czyli La Françoise...
CD2/7 Chaconne (« Les Nations » - La Françoise) - Ensemble Kujiken ACCENT ACC 9285/86 D
Chaconna ze suity « francuskiej », stanowiącej część « Narodów » Francois Couperina, w wykonaniu zespołu braci Kujikenów. Co zabawne, Couperin wydał pierwotnie ową francuską suitę incognito, przedstawiając ją jako utwór jakiegoś tam « włoskiego » kompozytora... Dlaczego ? Zapewne przez przekorę, lecz równocześnie to akt wiary.
Couperin wierzył w ideę « zjednoczenia stylów ». Żył i tworzył w okresie przejściowym - między wiekiem XVII a XVIII, między Ludwikiem XIV a Regencją, między (jak pisze krytyk Jacques Drillon) « preciosité a wyrafinowaniem » - a takie epoki, w których wszystko jest płynne i oscyluje między tradycją a pokusą nowej formy - najbardziej są płodne i fascynujące. W czasach, gdy konkurowały ze sobą dwa style - włoski i francuski - Couperin starał się dowieść, że perfekcja, czyli zbawienie, w muzyce, jest dzieckiem ich syntezy. Innymi słowy, że chodzi o wyssanie miąższu ze wszystkich stylów narodowych.
Czyż i to nie łączy go z Bachem, genialną « sroką złodziejką », podkradającą to, co najlepsze ze skarbca współczesnej mu i przeszłej muzyki europejskiej ? Couperin nadał wręcz temu formę muzycznego manifestu, w takich kompozycjach jak Les Goûts Réunis czyli « Połączone smaki » - albo Apoteozy, stanowiące rodzaj hołdu dla tych, których uważał za swych największych poprzedników, czyli pseudo-Francuza Lully’ego i autentycznego Włocha Corellego, największego mistrza sonaty triowej. Posłuchajmy jak to Arcangelo Corelli, sparafrazowany przez Couperina, dziękuje bogom za przyjęcie go na Parnasie...
CD3/6 L’Apotheose de Corelli (Remerciements) - Gardiner ERATO-MUSIFRANCE 245 011-2
Ostatnia część Apoteozy Corellego François Couperina w wykonaniu muzyków z zespołu English Baroque Soloists pod dyrekcją Johna Eliota Gardinera.
Te « Apoteozy » są fascynujące. W drugiej odsłonie, Couperin parafrazuje muzykę Lully’ego, inscenizując jego wstąpienie na Parnas ; następnie przeciwstawia style (tzn. muzykę a la Lully i muzykę a la Corelli), potem idzie jeszcze dalej, udając, że pierwszy temat gra Corelli, a akompaniuje mu Lully, a w chwilę później odwrotnie - by wreszcie, w końcowej Sonacie triowej, dokonać alchemicznej syntezy mającej ilustrować « Pokój na Parnasie », czyli absolutne pojednanie stylów - francuskiego i włoskiego.
François Couperin celebrowany będzie przez wiele miesięcy. Sezon zainaugurowała wielka impreza w Wersalu - ale ciąg dalszy nastąpi w Paryżu i okolicach, m.in. w naszym Radio France oraz w Cité de la Musique : do najbliższego lata przewiduje się wykonanie wszystkich dzieł, jakie pozostały po « francuskim Bachu ».
Takie skojarzenie nasuwa się nie bez powodu. Couperinowie - obok Bachów - to największy w historii ród muzyczny. Kiedy François przyszedł na świat, w roku 1668, chyliło się nad jego kołyską kilka pokoleń Couperinów, uprawiających muzykę od blisko stu lat. Davitt Moroney dowiódł przed paru laty przekonywująco - nagrywając zapoznane Fantazje i Fugi organowe jego wujka - że Louis Couperin stworzył coś na kształt Bachowskiego Kunst der Fuge avant la lettre.
François urodził się 17 lat przed Bachem. Wiadomo, że młody Jan Sebastian - ciekawy wszystkiego, chłonący każdą dobrą muzykę - znał dobrze twórczość Couperina. Twierdzono nawet, że obaj panowie pisali do siebie listy - ale nie mamy na to żadnych dowodów. To, co ich łączy - przynajmniej w niektórych aspektach ich twórczości - to późnobarokowa synteza stylów ; to również niechęć do teatralizacji ; to wreszcie i nade wszystko swego rodzaju artystyczna i estetyczna bezkompromisowość. Tak jak u Bacha - i podobnie jak u Chopina czy Debussy’ego - nie ma w muzyce Couperina czegokolwiek, co by było odpuszczone, byle jakie, trywialne czy głupawe. Nie ma śladu wulgarności czy banału, choć nie ma też - jak u Beethovena - trzewi i metafizyki.
Couperin jest nade wszystko poetą - lecz poetą w duchu tradycji francuskiej, nie niemieckiej : psychologiem powierzchniowym a nie głębinowym, mistrzem nastroju i niuansów, fizjonomistą, a nie chirurgiem duszy (by nie rzec : « akuszerem demonów »). Raczej czułość, nostalgia, przelotny uśmiech - niż rozdzieranie szat i łkanie nad przepaścią. W jego muzyce nie ma żadnych gwałtów ni raptownych skoków, żadnych dźwiękowych szpagatów - wszystko jest jakby zrównoważone i stonowane, przepuszczone przez filtr - bo ja wiem - mądrości ? dobrego smaku ? subtelnej wyobraźni ? A przy tym - owiane jakby lekką tajemnicą...
CD4/18 « Barricades mistérieuses » - M. Meyer
EMI CZS 5 68092-2
« Tajemnicze barykady » czyli Barricades mistérieuses z II Księgi dzieł klawesynowych François Couperina pod palcami niezrównanej Marcelle Meyer, która - już z górą pół wieku temu - dokonała kwadratury koła, dając nauczkę przeszłym i przyszłym klawesynistom - i to w muzyce, która wydaje się absolutnie « idiomatyczna », czyli - podobnie jak muzyka Chopina - przypisana do jednego instrumentu.
Utwory klawesynowe Couperina - bezwzględnie trzon jego twórczości - to swoiste bestiarium a la Prévert (przynajmniej sądząc po tytułach). Każda miniaturka, składająca się na suitowe cykle zwane Ordres (czyli « Porządki »), opatrzona jest jakimś malowniczym tytułem : jedne odnoszą się do postaci, inne do cech i nastrojów, jeszcze inne do ptaszków czy zwierząt, do wydarzeń i scenek z życia. Niektóre wydają się dość łatwe do rozszyfrowania : a to « Motylki » czy « Rozmiłowany słowik », to znów « Mleczarki z Bagnolet » lub « Stary Chińczyk », a to « Siostra Monika » lub księżna taka czy owaka, albo « Niewinna », « Cnotliwa », « Wyborna » czy też « Nachalna », lub wreszcie - czyż tego nie słychać ? - « Porywczy »...
CD5/16 « Le Turbulent », III Livre - Ch.Rousset HMC 901442.44
« Porywczy » czy jak kto woli « Nerwus » z III Księgi dzieł klawesynowych Couperina - z kompletu nagranego dla HARMONIA MUNDI przez Christophe’a Rousseta (który zbliża się do ideału, lecz mimo wszystko nie pozwala zapomnieć o legendarnej wersji Scotta Rossa).
Wszelkie tytuły są dla mnie w muzyce czymś mocno podejrzanym : sugerują zazwyczaj jakiś pozamuzyczny program. Chopinowi się chwali, że uparcie przed tym się wzbraniał - wszystkie niemal tytuły dokleili mu « życzliwi », już pośmiertnie. Ale u Couperina jakoś to nie razi : te malownicze tytuły to raczej poetyckie metafory, a nie tezy czy programy. A może nade wszystko - jak twierdzi klawesynista Olivier Beaumont - wskazówki dla wykonawców. Wiele z tych tytułów wymyka się zresztą wszelkiej egzegezie, jak powiedzmy « Błędne cienie » albo « Tic Toc Choc »...
CD4/21 Le Tic Toc Choc, III Livre - M. Meyer EMI CZS 5 68092-2
Le Tic Toc Choc z III Księgi dzieł klawesynowych Couperina w wykonaniu Marcelle Meyer.
Pozostaje nam jeszcze jeden rozdział twórczości, związany z kościołem. Couperinowie z dziada pradziada byli organistami w paryskim kościele Saint-Gervais. Po wielkim François pozostały Msze organowe (które nagrał ostatnio Olivier Vernet), zostało też kilka małych motetów i wreszcie jedno dzieło niezwykle przejmujące, sławne Leçons de ténèbres, czyli trzy Lekcje na Wielki Tydzień do tekstów Lamentacji Jeremiasza. Posłuchajmy na koniec ostatniego wersetu, Justitia Tua, pochodzącego z jednej z najlepszych zapewne płytowych wersji (obok nagrania Gerarda Lesne z Il Seminario musicale) : śpiewają Patricia Petibon i Sophie Daneman z zespołem Les Arts Florissants pod dyrekcją Williama Christie.
CD6/22 Leçons de Tenebres, Justitia Tua - Les Arts Florissants ERATO 0630-17067-2
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU