Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Teatr

"Zbójcy" F. Schiller, reż. D. Pitoiset, Théâtre de la Ville - 11/03/1998

 Agnieszka Kumor

Tekst z  20/02/2010 Ostatnia aktualizacja 20/02/2010 19:32 TU

Dziś spektakl Dominique´a Pitoiset, reżysera, o którym kilkakrotnie była tu mowa, opowiadałam Państwu zwłaszcza o jego dwóch przedstawieniach - Obłomowie i kafkowskim Procesie. Tym razem przygotował on schillerowskich Zbójców, rzecz o dwu braciach, dobrym i złym, ich nazbyt władczym ojcu, i o konsekwencjach zamienionych listów.

O Zbójcach Pitoiset myślał już od kilku lat. I jak się okazuje myślał intensywnie, przycinając niektóre nazbyt rozwlekłe monologi, znamię czasów „burzy i naporu”, i wybierając oryginalne zakończenie sztuki - Karol, ten dobry brat, nie poddaje się władzy księcia, lecz wraca na łono society, z której się wywodzi, i dworu. Po zabiciu Amalii przebiera się w surdut i koszulę ze sztywnym kołnierzykiem, by pośpiesznie zająć miejsce w dynastii Moorów. W swym pierwotnym zarysie sztuka nosiła zresztą tytuł Syn marnotrawny...

Pitoiset podchwytuje tę przewrotność postawy Karola, przenosząc ją na styl przedstawienia - oscylujący między przeciwnościami, tragi-komiczny, groteskowy, zastanawiający. Nie bez kozery. Pitoiset patrzy na romantyzm Schillera z perspektywy dwustu lat, które go od niego dzielą. Dwaj bracia zostali wspaniale sobie przeciwstawieni: liryczny blondyn Karol i czarnowłosy, pokręcony jak Gargamel Franciszek, ale gdy spojrzymy bliżej - bunt Karola nosi zalążki zdrady, a nienawiść Franciszka ma głębsze korzenie - zły brat pożąda władzy.

Podobnie rzecz ma się z przestrzenią sceny. Reżyser zostawia aktorom dużo miejsca kontynuując grę pozorów. Scena przedzielona została drewnianym podestem (czy rodzajem palisady), tak że akcja przenosi się z parteru na górę i z powrotem. Miejsca akcji zmieniają się jak w montażu filmowym, dużą rolę odgrywa światło. Świetnym przykładem niech będzie rodzinna galeria obrazów w zamku Moorów, którą Karl odwiedza, pod przebraniem, z Amalią. Odnajdujemy rozświetlone zarysy obrazów na podłodze sceny, które znikają wraz z nadejściem brzydkiego Franciszka.

Jest w spektaklu Pitoiset coś z Szekspira i coś z Fausta. I znów nie jest to czczy zabieg, gdyż Schilller był wielkim przyjacielem Goethego. Jest romantyczne zachłyśnięcie się światem i gorzkie rozczarowanie nim. Bardzo ciekawy, oryginalny przykład „zbójeckich książek”, jak mówił Mickiewicz, czyli Zbójcy Schillera, w reżyserii Dominique´a Pitoiset, w Théâtre de la Ville.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU