Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Nancy Houston – "Profesorowie rozpaczy"

 Stefan Rieger

Tekst z  22/02/2010 Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 18:25 TU

Życie? „Epizod zakłócający niepotrzebnie niebiański spokój nicości”. Ludzkość? „Raz na zawsze i ze swej natury skazana jest na cierpienie i ruinę” – pisał Artur Schopenhauer. Znowu sobie o nim przypomniano, po dłuższej przerwie. Święty patron filozoficznego pesymizmu jest dziś w modzie, krzewi się czarnowidztwo, paryska wystawa poświęcona „Melancholii”, skądinąd piękna, oblegana jest od rana do nocy... (2005-12-09)

Nancy Houston, mądra Kanadyjka żyjąca od dawna we Francji i od lat pisząca po francusku wyczuła najwyraźniej, co w trawie piszczy: jej ostatnia książka - piękny esej o dwudziestowiecznej literaturze – zatytułowana jest „Les Professeurs de désespoir” czyli „Profesorowie rozpaczy” i unosi się nad nią duch Schopenhauera. Cioran, Beckett, Thomas Bernhard, Sarah Kane, Elfriede Jelinek, nawet Kundera i Kertesz, dzisiaj jeszcze wielu innych, jak Michel Huellebecq czy Christine Angot – oto właśnie oni (a listę można by wydłużać): nauczyciele nicości, prorocy absurdu, speleolodzy otchłani.

Wiek XX, sięgając dna, otchłań podał im na tacy. Życie jest odtąd tragicznym błędem i ponurym żartem. A w konsekwencji wszystko, co służy podtrzymaniu życia, budzi najwyższy wstręt lub zasługuje na pogardę. Wielu z nas uwielbiło owych profesorów rozpaczy. Łacno daliśmy się wciągnąć w otchłań, gdyż wielka sztuka, balansując wciąż nad przepaścią, z otchłani czerpie połowę swej siły. Co jednak z drugą połową – tą, która nie pozwala jej stoczyć się w szaleństwo? Która czepia się kurczowo świata realnego, po drugiej stronie grani?

Nic właśnie. Ochoczo wylewaliśmy dziecko z kąpielą nihilizmu. To zatrute dziedzictwo Schopenhauera. Największy z filozofów sztuki nie mógł podejrzewać, że jego duchowe potomstwo znajdzie w XX wieku tak wdzięczne i szerokie audytorium. On sam w originale nikomu nie umiał się sprzedać. Jego naśladowcy, bez względu na talent czy mądrość – genialni jak Beckett lub Cioran, politowania godni jak Jelinek lub Sarah Kane – sprzedają się dziś jak świeże bułeczki. Niezmiennie znajdują poklask. Sam klaskałem, przynajmniej tym zdolniejszym. Nicość, absurd, otchłań – czyż to nie wdzięczny surowiec dla sztuki, zafascynowanej wciąż tym, co po drugiej stronie? Ale raz jeszcze: co z tą stroną grani, ze stroną życia?   

Przeczesując biografie Profesorów Rozpaczy, Nancy Houston odkryła zaskakujące podobieństwa. Głęboki uraz z dzieciństwa. Brak ojca lub ojciec tyran. Większość negatywistów to mężczyźni. Jeśli zdarzają się kobiety, to okaleczone, przepełnione wstrętem do swej kobiecości, skazane na wieczne samookaleczanie się, kompulsywne wyładowywanie agresji na świecie i na sobie, złączonych objęciami nienawiści w rytualnym tańcu śmierci. Negatywiści gardzą naturą i życiem. Nie mają rodziny, broń Boże dzieci. Skoro świat jest pomyłką, nie ma większego grzechu, jak przyłożyć ręki do przedłużania tej pomyłki. Ale Profesor Rozpaczy ma zwykle półżonę, gosposię, niańkę. Gdy on z wyżyn swej katedry ciska gromy apokalipsy na godny szczeźnięcia świat, ona krząta się w cieniu wokół jego zupy i jego brudnych gaci. Łatwo być ponad życiem, gdy nie musi się zmagać z jego szarą, lub różową, codziennością.

Wpadamy w sidła kaznodziei nicości, przynajmniej tych największych, zahipnotyzowani wirtuozerią stylu, który – uwolniony od praw ciążenia – wycina na niebie abstrakcji arabeski sofizmatów i wirujących w próżni paradoksów. Wielbimy ich też za to, że nie są „naiwni”. Uczą nas bycia tymi, co to „nie dadzą się nabrać”. A może właśnie należałoby zrehabilitować naiwność - nie sensie „łatwowierności”, lecz w sensie „dyspozycyjności duszy”, intuicji, otwarcia na przyjęcie życia? Schopenhauer na najwyższy piedestał wyniósł „sztukę, jako przezwyciężenie życia”. Czy jednak nie lepsze – od idei przezwyciężenia – byłoby pojęcie sublimacji, sugerujące, że jedno drugiego nie musi wykluczać? A nawet więcej: że winny się wspierać, wzajem z siebie czerpać siłę, dążyć do harmonijnej syntezy?

Fascynują nas Zaklinacze Pustki, lecz bardziej nam trzeba Czarowników Pełni. Profesorów Nadziei. Nauczycieli Harmonii. Trudniej ich niestety znaleźć. W zgiełku i chaosie łatwiej trafić na złego, niż dobrego przewodnika. Zewsząd kuszą handlarze iluzjami i szczęściem w aerozolu. Cóż nam zatem pozostaje, jak szukać niezmordowanie trzeciej drogi - między nihilizmem czarnym a różowym, które oba, każdy na swój sposób, starają się nas wyzuć z esencji życia?

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU