Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2000-11-14 Claude Hagège: SOS dla ginących języków

 Stefan Rieger

Tekst z  22/02/2010 Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 21:58 TU

W roku 1987 zmarła w Kalifornii pewna 94-letnia staruszka. Była ostatnią osobą, znającą cupenio. Od tej pory, nikt już nie mówi tym starym, północnoamerykańskim językiem. Bye bye cupenio... Lecz również: żegnajcie matipu, amapa, sikiana, koiari, bahnar, apiaka... lista jest długa. Co piętnaście dni – bije na alarm Claude Hagège w swej najnowszej książce, „Ratujmy umierające języki” – wydaje ostatnie tchnienie jeden język.

Hagège to rzadki fenomen. Ów lingwista o nadzwyczajnej elokwencji i nie mniejszej erudycji zna pobieżnie większość istniejących języków, a kilkudziesięcioma spośród nich włada mniej lub bardziej biegle. Od lat bije się o to, aby europejskie dzieci przyswajały od najwcześniejszych lat co najmniej jeden obcy język inny niż angielski, gdyż widzi w tym jedyny ratunek przed urawniłowką, do jakiej wiedzie hegemonia dzisiejszego „anglosaskiego esperanto”. To również jeden z wiodących motywów jego ostatniej książki.

Istnieje dziś na świecie, powiada Claude Hagège, około 5 tysięcy języków mówionych. Co rok umiera średnio 25 języków. W najbliższym stuleciu, jeśli nie podejmie się żadnych kroków – zaginie bezpowrotnie połowa lingwistycznego kapitału ludzkości – a być może nawet więcej, zważywszy na szalone przyspieszenie, jakie zawdzięczamy nowym technologiom komunikacji. Dotyczy to w pierwszym rzędzie niezliczonych języków czy narzeczy indonezyjskich, nowo-gwinejskich i afrykańskich (które wymierają setkami omalże w mgnieniu oka), lecz zagrożonych jest również, w wyniku angloamerykańskiej ekspansji, wiele innych języków.

Hagège (który kocha języki ponad wszystko) uważa to za prawdziwy kataklizm i zaskoczony jest faktem, że nikt się tym nie przejmuje. Nie należy bowiem sprawy bagatelizować. Gdy umiera jakiś język, nie oznacza to jedynie, że przepadają jakieś zapisane teksty. Oznacza to również, że ginie pewna część naszej kultury: pewien sposób postrzegania świata, rozumienia natury, nadawania słowom sensu. A co za tym idzie – zubaża się nasz kapitał wyobraźni, poezji, twórczości, a nawet wiedzy o świecie.

Weźmy przykład języków tzw. „klasyfikujących”, jak narzecza afrykańskie, w których przedmioty uporządkowane są w kategorie: długie, okrągłe, jadalne, niejadalne, i tak dalej; w których kamień, deszcz, chmura, zwierzę nazywane są na dziesiątki różnych sposobów – zależnie od ich szczególnych cech. Gdy języki te wymierają – giną wraz z nimi owe bezcenne sposoby klasyfikowania i porządkowania świata, wypracowane przez ludzki umysł od wielu tysiącleci. Albo weźmy przykład owych niezwykłych języków „melodyjnych”, w których wysokość dźwięku – inny sposób wokalizowania – decyduje o zmianie znaczenia słów.

Z językami jest trochę tak – powiada Claude Hagège – jak z gatunkami zwierząt: giną wypierane przez drapieżców, przez odmiany silniejsze – to także kwestia (że tak powiem) „ekologicznej koniunktury”. Niesłychana różnorodność w tej materii istniała od kiedy istnieje homo sapiens. Były okresy niezwykłego rozkwitu, jak epoka Renesansu, kiedy istniało przypuszczalnie około 10 tysięcy języków, dwukrotnie więcej niż dziś.

Ale zaraz potem nastał czas „masowej eksterminacji”, głównie w rezultacie ekspedycji kolonialnych. Misjonarze tłumaczyli Indianom, że Bóg nie lubi ich „diabelskich języków” – w Australii przez cały wiek XIX zabierano dzieci rodzinom aborygenów i umieszczano je w pensjonatach-kacetach, aby mówiły wyłącznie po angielsku. Z premedytacją niszczono setki języków. Ale to kurczenie się lingwistycznego potencjału ludzkości nie wynika li tylko z „żądzy mordu”: bywa też rezultatem dominacji pewnego języka, cieszącego się wyjątkowym prestiżem i postrzeganego jako wehikuł nowoczesności. Tak było swego czasu z łaciną – tak jest dzisiaj z angielskim.

Ratunkiem dla zagrożonych języków może być rozbudzenie się nacjonalizmów – jak w Indiach po drugiej wojnie światowej, czy ostatnio na Bałkanach (gdzie np. Chorwatom marzy się zbudowanie języka, który różniłby się od serbskiego, poprzez czerpanie z lokalnych dialektów) – lecz w istocie (jak twierdzi Claude Hagège) zbawienie tkwi w ekonomii. Za hegemonią angloamerykańskiego języka stoi potęga gospodarcza: warunkiem uratowania innych języków, w szczególności europejskich, jest skonstruowanie podobnej, ekonomicznej potęgi. Krótko mówiąc, trzeba zakasać rękawy...

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU