Piotr Błoński
Tekst z 04/02/2010 Ostatnia aktualizacja 04/02/2010 11:24 TU
Kto dotrze do owego dworku, znajdzie się nagle w innym świecie, niemalże na wsi. Znajduje się tam od kilku lat Musée de la Vie Romantique - Muzeum Życia Romantycznego, pełne pamiątek po Ary Schefferze ale również po George Sand. A obecnie zobaczyć tam można także wystawę romantycznych klejnotów z lat 1820-1850, czyli właśnie z czasów pisarki. Pochodzą one przeważnie z paryskiego Muzeum Sztuk Zdobniczych – gdzie jednak nie były pokazywane od dziesięcioleci, z kolekcji wielkich paryskich jubilerów oraz ze zbiorów prywatnych. Celowo ograniczono zakres wystawy, wykluczając z niej klejnoty dworskie. Nadaje jej to kameralny charakter, nie chodzi o złoto i drogie kamienie – lecz o styl tych klejnotów.
Mamy tam przegląd tego co panie nosiły na codzień i od święta, na przyjęciu i w operze, na balu i w żałobie. Mamy oprawy z misternie wypracowanej stali – uważane z cenne dopóki po 1820 roku nie opracowano metody ich przemysłowej produkcji, klejnoty odlewane z żeliwa, bo taką modę wiatr przysłał z Berlina po kampaniach napoleońskich, są też mosiężne miedziane, srebrne i – jednak – nieco złotych, a wszystko w nieprawdopodobnych wręcz siateczkach i ażurach; mamy klamry i spinki, kolczyki, naszyjniki, diademy i grzebienie, zdobne we wchodzące w modę topazy, ametysty, akwamaryny i cytryny, turkusy i wreszcie korale. W kolejnych gablotach odkrywamy kolejne mody, będące reakcją zarówno na klasycyzm jak i grecko-rzymsko-egipskie inspiracje stylu pierwszego cesarstwa: modne są średniowieczne kaboszony, Bizancjum, inspirowane gotykiem ażury à la cathédrale, modny jest Orient, – wszak są to lata ekspansji Francji w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie – potem renesans, zresztą, tak jak w architekturze, są to lata historycyzmu.
Ale w klejnotach podkreśla się walory sentymentalne, mnożąc putta, bachantki i najady, postaci zwierząt bardziej czy mniej alegorycznych, akrostychy i portreciki osób kochanych. Z tej epoki wywodzą się najsłynniejsze paryskie firmy jubilerskie, jak Charles Wagner, Froment-Meurice, Rudolphi czy Meller. Narzucają oni modę zestawów biżuterii, parures, w których potrafią wypracować spektakularne efekty – przykładem zestaw bransolet, naszyjnika, kolczyków, diademu i grzebienia ze złoconych ażurów i igieł zakończonych koralowymi perełkami firmy Meller, czy też inny zestaw z turkusikami. Osobnym równie poszukiwanym motywem są emalie, gemmy i kamee wprawiane w bransolety, pendentywy, diademy, czy też po prostu doczepione do misternie przeplatanej złotą nicią wstążki zawiązywanej na czole lub na szyi. Paradoksalnie, więcej zachowało się z tej epoki klejnotów mniejszej handlowej wartości niż tych, które kapią od złota, diamentów, szafirów, szmaragdów i rubinów – a które masowo pojawiły się w biżuterii w latach 30-tych ubiegłego wieku wraz z powrotem gospodarczej koniunktury i gwałtownym wzbogaceniem się mieszczaństwa: te drogie kamienie z reguły wykorzystywano potem w nowocześniejszych oprawach.
Na ścianach nad gablotami z biżuterią wiszą, oczywiście, potrety dam strojnych w podobne klejnoty. Po zwiedzeniu tej wystawy lektura Balzaca i Dumasa nabiera nowego blasku…
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU