Piotr Błoński
Tekst z 05/02/2010 Ostatnia aktualizacja 05/02/2010 11:38 TU
Zacytowane słowa odzwierciedlają zachwyt jednego z dwojga głównych krytyków Le Monde, Philippa Dagen, nad wystawą litewskiego malarza – i jako się rzekło kompozytora z przełomu XIX i XX wieku – Michała Konstantego Ciurlionisa. Ciurlionis jest powszechnie znany na Litwie – stał się po śmierci artystą emblematycznym młodej republiki litewskiej. Trochę jest znany w Polsce – choćby dlatego że kształcił się muzycznie i malarsko w Warszawie – zresztą litewskiego nauczył się dopiero jako człowiek dorosły. Dziś odkrywa go na dobre Paryż, i wszystko wskazuje na to, że obecna wystawa jego dzieł w Muzeum Orsay pozostawi ślad trwały. Mieści się ona, dodajmy, w serii wystaw odkrywających dla paryskiej publiczności artystów którzy wywarli znaczny wpływ na historię europejskiego malarstwa, a których Paryż dotąd ignorował – jak Menzel, Hammershoi, Jannson oraz bohater poprzedniej wystawy Jacek Malczewski.
Bardzo trudno to malarstwo zakwalifikować: według wielu historyków sztuki, Ciurlionis jest prekursorem abstrakcji, a nawet pierwszym malarzem abstrakcyjnym. Ale nie jest to do końca przekonywujące, bo ta abstrakcja nie traci więzi z symbolem. Symbolista więc? Na pewno, ale nie tylko. Malarz secesyjny? Owszem, ale zbyt swobodny w formie i pomysłach, by go do tej etykiety ograniczyć. Wizjoner? Z pewnością. A cała jego twórczość malarska mieści się raptem w sześciu latach - od pierwszych warszawskich prób w roku 1903 po rok 1909 kiedy popada w psychiczną depresję. W tym samym czasie Ciurlionis prowadzi intensywną działalność nie tylko jako muzyk i malarz, lecz także etnograf i działacz narodowy afirmującej się młodej Litwy, interesuje się filozofią, paleontologią, astronomią, historią wschodu. Jeden z jego wielkich cyklów malowanych temperą – wystawiony w muzeum Orsay – nosi tytuł Stworzenie świata. Programowo zaś Ciurlionis stara się on znaleźć w malarstwie odpowiednik muzyki – stąd cykle o nazwie Symfonia.
Na wystawie figuruje mniej więcej połowa znanych dzieł Ciurlionisa –praktycznie wszystkie pochodzą one z muzeum jego imienia w Kownie. Komisarz wystawy, dyrektor Muzeum Orsay Henri Loyrette, dokonał pewnego wyboru, który podkreśla raczej symbolizm i wizjonerstwo tego malarstwa, na niekorzyść tych dzieł, które skłaniają się ku abstrakcji. Znajdujemy tu wszystko, co kreuje legendę malarza-symbolisty, zauważa wspomniany już Philippe Dagen: koniunkcja malarstwa i muzyki, jak u Kandinskiego czy Schoenberga, północny koloryt, jak u Sibeliusa czy Muncha, skłonność do alegorii i enigmy, jak u Klimta czy Klingera, wreszcie przedwczesna śmierć w wieku 36 lat. Abstrakcja nie była celem artysty: jej wrażenie powstaje w wyniku zarzucenia, już około roku 1907, troski o podobieństwo, w połączeniu z secesyjną graficznością która nie ma jednak charakteru dekoracyjnego. Ale może właśnie wtedy, kiedy przestajemy za wszelką cenę doszukiwać się w Ciurlionisie pioniera abstrakcji, obrazy te przemawiają z całą mocą, bo jego symbolizm nie jest literacki. Z głęboko przemyślanych, lecz nie przeładowanych kompozycji wyłaniają się wizje żywiołów, starożytnych miast, blasku słońca, gwiazd i oceanów, legendarnych pejzaży po czym jednak wtapiają się, nie do końca rozwiązane, w płaszczyznę obrazu: Ciurlionis trzyma je na wodzy.Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU