Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2000-12-14 Motywy antyczne – wystawa w Luwrze

 Piotr Błoński

Tekst z  05/02/2010 Ostatnia aktualizacja 05/02/2010 12:32 TU

Dwa tysiące lat antycznych motywów – w Luwrze można do stycznia oglądać wystawę, która wdzięcznie łączy dydaktykę z estetyką i historią form. Chodzi o to, jak dalece pewne motywy w sztuce przetrwały od czasów antycznych – od pierwowzorów greckich i rzymskich, do dzisiaj obrastając fascynacją jaą budziły w każdej epoce czy nawet pokoleniu. Pomysł, zdawałoby się mało oryginalny, szczególnie w naszych czasach, kiedy mamy do dyspozycji nieograniczone możliwości porównania – nie tylko przez podróżowanie, ale przez zestawianie reprodukcji. Ale może właśnie dlatego, że tkwimy głęboko w tych ściągach do muzeum wyobraźni, uczestnictwo w dialogu autentyków robi takie wrażenie. Są to bowiem dzieła iście mityczne.

Po przejściu przez hol, w którym królują rzymski Gladiator, posąg Cerery i nadzwyczaj piękny sarkofag z II wieku – wizytę rozpoczynamy bezpretensjonalnie. Pierwszym proponowanym motywem jest kapitel koryncki. Zapewne dlatego, że jego obecność na przestrzeni wieków można udokumentować właściwie bez przerw. Mamy więc wzorce greckie, ich inetrpretacje z czasów cesarstwa, naśladownictwa średniowieczne, powrót do klasycznej formy w renesansie, baroku, aż po porcelanowe wcielenie w warsztacie braci Nast z roku 1819-tego. Kapitel, a szerzej porządek koryncki, przypisany był budowlom najbardziej reprezentacyjnym i, by tak rzec luksusowym, stanowił wyraz najwyższej potęgi i bogactwa, i stąd jego bezkonkurencyjna kariera. Podobne przyczyny sprawiły, że posąg konny Marka Aureliusza, który przez całe średniowiecze uważano za posąg Konstantyna Wielkiego, stał się prawzorem reprezentacji cesarza, a z czasem władcy w ogóle. Do tego motywu nawiązano nawet w czasach Karola Wielkiego – stąd na wystawie wzruszający właściwie brązowy posążek tego cesarza z IX wieku, być może przerobiony z wcześniejszego. Czasy nowożytne przyniosły oczywiście dziesiątki, a potem tysiące pomników wedle tego wzoru; dziś wiemy, że i rzymski posąg nawiązywał do wcześniejszych wzorów greckich.

W tej samej sali mamy jeszcze motyw chłopca wyjmującego ze stopy kolec. Ta rzeźba była już w czasach rzymskich kopiowana i interpretowana na rozmaite sposoby – mamy więc antyczne wersje i naturalistyczne, i ekspresyjne, i nacechowane hellenistyczną elegancją, albo też komiczne, jak fenomenalna w swej rubaszności groteska z Prieny z II wieku przed Chrystusem. Ale mamy też ten sam motyw w rysunkach renesansowych, we Flandrii i w kręgu Rafaela, i późniejszych, aż po szkice Matisse’a i tegoż Matissa rzeźbę.

Wspomniany już Gladiator tzw. Gladiator Borghese ma swoją bogatą historię: wzorcem dla niezliczonych nowożytnych interpretacji była starożytna kopia podpisana przez Agazjasza z Efezu, znaleziona w Lacjum w XVI-tym wieku i nazwana błędnie – bo jest to raczej pieszy żołnierz walczący z jeźdźcem. Kopiowali go namiętnie Canova, David, Ingres, Rodin – a kosztował on Napoleona jedną trzecią całej sumy wypłaconej za zbiory Borghezów.

Ogromne powodzenie miał – i ma nadal - spowity wężami Laokoon z synami. Luwr posiada liczne jego francuskie interpretacje siedemnastowieczne, ale bardziej może frapujące są tu interpretacje Fuessliego oraz Blake’a – obie pełne symbolizmu, aż się proszą o psychanalityczne komentarze.

Są na wystawie dwa przykłady przenoszonych przez tysiąclecia portretów: jeden to Witeliusz, prawzór motywu cesarza-surowego Rzymianina, drugi, to Pseudo-Seneka, zakwalifikowany tak kiedy znaleziony został w Pompei w Willi papirusów, a po dobrych stu latach dopiero zidentyfikowany jako Hezjod. W międzyczasie Seneka pod rysami – też przecież umownymi –Hezjoda, ozdobił bodaj wszystkie kolekcje instytucje i biblioteki zachodniego świata…

Motyw Nimfy z muszlą okazuje się wielką mistyfikacją. Oba znalezione w XVII wieku posągi starożytne były okaleczone – bez głowy, i ręki lub stopy. Zrekonstruowano je bez żenady, doprawiając brakujące części, i ten sztukowany posąg stał się wzorem i standartem nowożytnej rzeźby. Podobnego losu uniknęła Wenus z Milo – ale znaleziona została dopiero w roku 1821. Na przykładzie tego posągu widać jak motyw staje się znakiem rozpoznawczym, hasłem i symbolem, a także w tym wypadku, ofiarą prowokacyjnych interpretacji Salvatora Dali – Wenus z szufladami – lub Armana (cała w kołach zębatych) czy całych rzesz innych twórców dwudziestowiecznych.

Każdemu motywowi towarzyszy na wystawie jego liczne artystyczne potomstwo po dzień dzisiajszy, a całą trasę wzbogaca temat fascynacji antykiem i kolekcjonerstwem – nie mogło więc zabraknąć obrazów Huberta Roberta, których Luwr posiada bez liku, ale także obrazów i fotografii tematycznie związanych z kolekcjami czy z atelier rzeźbiarskim, co stało się samo w sobie motywem, fascynację tę potwierdzającym.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU