Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2001-01-04 Oblicza fikcji: Cho-Duk-Hyun i Bill Viola

 Piotr Błoński

Tekst z  05/02/2010 Ostatnia aktualizacja 05/02/2010 12:44 TU

Jak zaświadcza starodawny koreański rękopis zwany Podróżą po świecie muzułmańskim, hetman armii mongolskiej imieniem Solkor spotkał się w Aszkalonie, porcie nad Morzem Śródziemnym, z uczestniczącym właśnie w krucjacie królem francuskim Ludwikiem IX i podpisał z nim traktat. Wręczył mu też okolicznościowy prezent, w postaci kolekcji posągów, wypalonych w glinie naturalnej wielkości psów wotywnych zdobytych właśnie w Aszkalonie gdzie od wieków rozwijał się kult psów-uzdrowicieli. Ludwik IX przywiózł ów prezent do Paryża, ale, w obawie przed posądzeniem o herezję, kazał je zakopać wśród morw rosnących za ogrodzeniem pałacowych ogrodów.

Można te psy dzisiaj oglądać jak wydobywane są z ziemi tuż koło pawilonu Jeu de Paume w ogrodach Tuileries. Wystarczy zajrzeć ponad barierką niewielkiego wykopaliska.

Można też wstąpić do Jeu de Paume i podziwiać na poziomie suteryny długi szereg owych psów – zmultyplikowanych do nieskończoności dzięki grze luster, a ze stojącego obok monitora wysłuchiwać komentarzy, reakcji i opinii mieszkańców południowokoreańskiej wioski Gurim – bo dokonano tam podobnego odkrycia archeologicznego w ubiegłym roku, z okazji Biennale w Kwang-ju. Autorem odkrycia jest czterdziestodwuletni Cho-Duk-Hyun, artysta znany już szeroko poza granicami swego kraju.

Cała ta historia o pieskach, hetmanie i Ludwiku IX jest oczywiście wyssana z palca tego właśnie artysty. Cho-Duk-Yun wsławił się dokonywanymi od dziesięciu lat realizacjami w których literacko-historyczna fikcja wciela się w techniki plastyczne, czy też kreowane przezeń przedmioty obrastają wyimaginowaną z wdziękiem dokumentacją. Galeria Jeu de Paume pokazuje jedną z takich jego realizacji w ramach serii wystaw poświęconych współczesnej twórczości artystów z Azji.

Innego rodzaju fikcję, która wszelako obywa się bez mistyfikacji, oglądać można jeszcze przez kilka dni w kościele św. Eustachego przy Halach. Właściwie spóźniam się z tą informacją, bo wideo Billa Violi pt. Nawiedzenie jak najbardziej dotyczy Nawiedzenia NMP i znalazło się w tym kościele oratorianów jeszcze przed początkiem Adwentu. Lepiej jednak późno niż wcale – tak głęboko religijne dzieła są prawdziwą rzadkością w sztuce najnowszej, a tym bardziej wśród realizacji artystów tak znanych i modnych na obu półkulach jak Bill Viola.

Punktem wyjścia jest obraz szesnastowiecznego malarza florenckiego, Jacopo Pontormo – jednego z najważniejszych malarzy-manierystów. Bill Viola wziął z niego – prócz samego tematu - koloryt, po części stroje postaci, po części układ kompozycyjny. Z miejsca narzuca on sposób odbioru – cała scena wyświetlana jest w bardzo znacznie zwolnionym tempie, które w tej sytuacji – jesteśmy w nawie wielkiego kościoła, ekran umieszczony został w wewnętrznym portalu głównym – w tej sytuacji zatem przyczynia się potężnie do skupienia, uwagi, a nawet medytacji.

Tak Pontormo jak Viola ilustrują tę krótką wymianę zdań między Marią a Elżbietą, które utrwalone zostały w Ewangelii św. Łukasza. W obu wypadkach spotykają się palestyńskie kobiety, ubrane po wiejsku. U Violi występuje trzecia postać kobieca – jako świadek. Urok tego dzieła polega na idealnym wyczuciu atmosfery spotkania prostych, przepełnionych szczęściem kobiet, na które nakłada się, w powolnym rytmie znaczących gestów powitalnego pocałunku, dotyku rąk, wzajemnych spojrzeń obu ciężarnych kobiet, niedowierzania przechodzącego w zachwyt, atmosfera sacrum – przesycenia błogosławieństwem, o którym mówi Elżbieta.

Trzeba jeszcze dodać, że ogromną rolę w wykreowaniu tej atmosfery odgrywa kolor. Paradoksalnie, o ile u Pontorma i innych manierystów barwy są przeostrzone, o tyle u Violi są one stonowane – narzuca to technika wyświetlania na ekranie. Podobnież u Pontorma rysunek jest precyzyjny, podczas gdy na ekranie Violi kontury nieco się zacierają. Na tle brązów i szarości naszkicowanej – sfilmowanej w tle architektury jakiegoś zaułka – czerwień i błękit stroju Elżbiety, oranż sukni Marii, targane wiatrem – ale wciąż w tym szalenie zwolnionym tempie! – zaczynają żyć własnym życiem, rozmową równoległą do rozmowy obu świętych niewiast, a pełnia tych barw staje się teologicznym komentarzem wydarzenia.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU