Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2001-10-18 Rafael w Muzeum Luksemburskim

 Piotr Błoński

Tekst z  08/02/2010 Ostatnia aktualizacja 08/02/2010 16:23 TU

„Rafael – wdzięk i piękno” – taki to dosyć nieszczęśliwy tytuł otrzymała niepowtarzalna wystawa zorganizowana przez Muzeum Luksemburskie w Paryżu. Ale mniejsza o tytuł, nie będziemy wydziwiać mając możliwość zobaczenia w jednym miejscu jedenastu obrazów Rafaela za którymi trzeba zwykle się uganiać przez pół Europy, tuzina jego rysunków oraz szeregu związanych tematycznie z obrazami rycin. Jest to wielka chwila także i dla samego Muzeum Luksemburskiego, należącego do francuskiego Senatu i przezeń sponsorowanego. A Senat mieści się w dawnym pałacu Marii Medycejskiej dziedziczki mecenasów Rafaela: kółko się zamyka.

Obrazy rozmieszczone są w trzech tonących w mroku salach, oddzielonych od siebie nieco teatralną dekoracją sugerującą renesansowe arkady i loggie. W pierwszej znajdują się wczesne obrazy Rafaela – św. Sebastian, Madonna ze świętymi Hieronimem i Franciszkiem, Chrystus zmartwychwstały. Są to obrazy w których Rafael manifestuje już swój talent, ale które należą jeszcze do Quattrocenta. W tej samej jednak sali, prócz kilku małych rysunków mamy wielkiego formatu szkic do Mojżesza przed krzakiem gorejącym – który wprowadza całą monumentalną skalę nowego stulecia. Naturalnej wielkości, atletyczny i dynamiczny w przyklęku Mojżesz kontrastuje z wymienionymi obrazami malowanymi przez potulnego ucznia Perugina.

Właściwy skarbiec tej wystawy, to następna sala z ośmioma portretami na sześciu obrazach. Tu rozumiemy, że dobór poprzednich wynika z programu wystawy ukazującej Rafaela jako portrecistę. A więc – znajomi z albumów – Baldassare Castiglione, La Velata, odnowiona na tę okazję Dama z jednorożcem, a naprzeciw Portret młodzieńca, Autoportret z przyjacielem oraz Podwójny portret Andrea Navagaro i Agostino Boazzano. Ten ostatni obraz był dla mnie kluczem. Choć komisarze wystawy silnie podkreślają związek tych wszystkich przedstawień ludzkich z renesansowym ideałem opisanym w Dworzaninie Castiglione’a – ilustrację połączenia piękna i wdzięku, czyli gracji – z przymiotami ducha i silnego charakteru – Rafael jest po pierwsze fizjonomistą. Oczywiście nie on jeden starał się w tej epoce wydobyć z rysów twarzy i ekspresję, i cechy charakteru, i nawet pewną symbolikę – dość wspomnieć na szkice fizjonomiczne Leonarda da Vinci – ale w obrazach osiągnął pod tym względem absolutną perfekcję. Oto pełna zawziętości twarda twarz Andrea skontrastowana z surowym lecz spokojnym obliczem Agostina. Oto kudłaty łeb pełnego energii przyjaciela, fechmistrza, wyrywający się z centrum obrazu, przeciwstawiony owalnej, pełnej delikatnej zadumy twarzy Rafaela który kładzie mu dłoń na ramieniu. Zrównoważony Castiglione w tym sąsiedztwie jest mniej efektowny, ale też uosabia opisaną przez siebie dyskretną elegancję dworzanina i dumną skromność intelektualisty. W portretach kobiecych – są to Dama z jednorożcem, odnowiona na tę okazję, i Velata – mocniej wydobyte są inne cechy. Pewien dystans i szczypta ironii, od których nie sposób się potem uwolnić: coś tajemniczego dzieje się między malarzem a modelem, między modelem a widzem, misterium tego co niedopowiedziane, jakieś przerwane zdanie które podjęte zostanie zaraz w rozmowie modela z malarzem kiedy tylko ci natrętni widzowie się oddalą...

Wszystkie te cechy skupiają się jak w soczewce na obrazie któremu poświęcona jest trzecia sala. Ten obraz – to Fornarina, modelka mistrzów renesansu, modelka i zapewne kochanka Rafaela. Obraz jest świeżo i z wielkim pożytkiem odnowiony: zyskał na precyzji, świeżości, równowadze. I znów - ta na wpół obnażona, spokojna, pełna atencji i dyskretnej czułości dziewczyna, z twarzyczką o wielkich oczach jak migdały, w otoku czarnych włosów ujętych w wijącą się granatowozłotą chustę, zatrzymała się w swym dialogu z malarzem, choć nadal we wzroku i wyczekującej postawie wyraża cierpliwość i ufność, szczyptę zalotności zabarwionej lekką ironią, odrobinę politowania dla wysiłków malarza, świadomość swej urody ale i odrobinę melancholii... popadłem tu w tzw. literacki opis dzieła, ale nie będę udawał że patrząc na Fornarinę myślałem o składzie chemicznym farby.

W tej samej sali są i inne portrety Fornariny, m.in. pędzla Giulio Romano, oraz dobre kopie z epoki – wszystkie jednak gasną przy oryginale.

Komisarze wystawy wybrali jako jej kanwę portret – nie dokonywano dotąd wyboru który podkreślałby wyłącznie ten właśnie aspekt twórczości Rafaela, zdominowanej w naszym odbiorze przez wielkie kompozycje religijne czy alegoryczne. To niemałe osiągnięcie, nawet jeśli w bliskim, intymnym kontakcie z tymi obrazami zapomina się natychmiast o scenariuszach i koncepcjach, a pogrąża w kontemplacji.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU