Piotr Błoński
Tekst z 08/02/2010 Ostatnia aktualizacja 08/02/2010 16:57 TU
Moim celem było jednak tych kilka sal na piętrze, gdzie umieszczono wystawę pt. „Czerwień i złoto – sztuka portugalskiego baroku”. Zorganizowana przy współudziale wielu portugalskich muzeów, jest to wystawa niewielka, nie pretendująca bynajmniej do wyczerpania tematu, ale wskazująca w mądrze przemyślany sposób najbardziej charakterystyczne czy oryginalne cechy tej sztuki. Każda z sal jest zatem i małą, charakterystyczną całością i równocześnie sugestią szerszego spojrzenia.
Pierwsza z tych sal wprowadza nas w sztukę religijną. Przy ścianie naprzeciwległej do wejścia ustawiono mensę ołtarzową obłożoną barwnymi ceramicznymi płytkami – płytkami z początku 17 wieku, zanim jeszcze zmonopolizował je kolor niebieski narzucając nazwę azulejos. Na mensie – naczynia i sprzęty liturgiczne ze srebra, piękne świeczniki, kadzielnicę, pulpit, obok monstrancja, dwa krzyże. Nad tym wszystkim wielki obraz – Adoracja Dzieciątka, od którego główki bije jaskrawe światło, wydobywające z twarzy stłoczonych w krąg postaci i fragmentów ich strojów ostre kolory – róże, zielenie, błękity. Podobne cechy mają cztery inne obrazy na bocznych ścianach.
Od tej sugestii mistycznego nastroju druga sala, poświęcona sztuce dworskiej sprowadza nas delikatnie na nasz ziemski padół – delikatnie, gdyż w wyposażeniu pałaców zachowywano pewną równowagę między sztuką religijną a przedmiotami o czysto świeckim charakterze. Niekiedy droga była niedaleka – jak w wypadku złotnictwa. Pokazane są dwa rodzaje
srebrnych mis – jedne podkreślają doskonałość swych form geometrycznych, a ich dekoracja jest uproszczona i zdyscyplinowana, drugie zaś pokrywają się istną eksplozją motywów i zdobień. Są też w tej sali prześliczne obrazy małego formatu – jak św. Maria Magdalena autorstwa Josefy de Obidas.
Grono reprezentowanych malarzy jest niewielkie. Wspomniana Josefa de Obidas, słynna ze swych bodegonów – o których za chwilę – i jej ojciec, Baltazar Gomez Figueira – w trzeciej zaś sali wielka osobliwość w postaci katastroficznej twórczości Diego Pereiry. Ten lokalny malarz przeklęty, który tworzył dramatyczne wizje płonącej Troi czy innych kataklizmów – po okresie wielkiego powodzenia zmarł w nędzy, a przypomniano sobie zapewne o nim boleśnie, niczym o proroku, po zniszczeniu Lizbony przez trzęsienie ziemi.
Bodegonami zwie się portugalską tradycję martwych natur, przedstawiających zresztą niemal wyłącznie wiktuały, z preferencją dla apetycznych ciasteczek. Na naszej wystawie pokazane są jednak, w czwartej sali, głównie obrazy Josefy de Obidos, która uzupełniała ten temat malując również bukiety kwiatów. Niektóre jej obrazy, jak trzy wazony z kwiatami na podłużnym stole – kojarzą się, przez dyscyplinę malarską, skupienie i napięcie z dzbankami Velasqueza, choć formalnie należą do innej tradycji.
Nie mogło zabraknąć azulejos : w ostatniej sali, całe ściany pokrywają ich cenne zespoły – czy to z motywami puttów, czy to kwiatowymi – znów pociągająca sugestia, a właściwie zaproszenie do Portugalii i jej muzeów.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU