Piotr Błoński
Tekst z 09/02/2010 Ostatnia aktualizacja 09/02/2010 11:54 TU
Los chciał, że owoce tej pracy nie zostały wówczas opublikowane i pozostały w archiwach – długo uważano je za stracone. Dopiero w 1980 roku niektóre klisze odnalazł Philippe Neagu, a w ostatnich latach reszty doszperała się Anne de Mondenard – autorka książki o Misji Heliograficznej i komisarz omawianej wystawy. W sumie odnaleziono 233 negatywy i 166 odbitek, które wzajemnie się uzupełniają, tak że z 258 obrazów dostarczonych komisji brakuje dziś tylko czterech.
Fotografów było pięciu – Baldus, Bayard, Le Secq, Le Gray i Mestral: każdy z nich otrzymał listę zabytków do sfotografowania i ścisłą marszrutę – Komisja finansowała ich hojnie. Ale też było to przedsięwzięcie żmudne. Sieć kolei była cząstkowa, do wielu zabytków trzeba było dotrzeć choćby na piechotę, sprzęt ważył kilkadziesiąt kilo. Baldus przemierzył Burgundię i Prowansję. Stosował on własną technikę przy użyciu żelatyny i komponował swoiste panoramy zestawiając i montując kolejne ujęcia: podkreślał monumentalizm obiektów. Gustaw Le Gray stosował także własny pomysł – suchy negatyw woskowany – nie musiał zatem wywoływać zdjęcia na miejscu. Razem z Mestralem przemierzyli trzy tysiące kilometrów na południe od Paryża, wykonując ponad sześćset ujęć. Zwracali szczególną uwagę na kompozycję, na wyraz artystyczny, lekceważąc czasem zalecenia Komisji, co zapewne tłumaczy dlaczego przyjęła ona tylko sto dwadzieścia spośród dostarczonych zdjęć. Le Secq, któremu przypadła północ i wschód Francji, gorzej panował nad chemią – za to odważnie improwizował, wynajdując najbardziej karkołomne stanowiska by sprostać zadaniu nawet w niekorzystnym świetle. Cechowała go romantyczna pasja architektury i rzeźby średniowiecznej. Wreszcie Bayard – starszy od pozostałych drobny urzędnik, któremu przypadła Normandia – i który ostatecznie nic Komisji nie dostarczył – ale którego dziesiątkę klisz odnaleziono. Są one bardzo precyzyjne, ale artystycznie mniej oryginalne.
Dziwne były dalsze losy tego żniwa: mimo że komisja wydała na całe przedsięwzięcie sporą sumę, zdjęć nie opublikowano. Krążyły one na zebraniach Towarzystwa Heliograficznego, napisano o nich kilka artykułów w prasie specjalistycznej, ale sami autorzy byli zawiedzeni. Uważali słusznie, że dokonali dzieła rewolucyjnego, a tymczasem ugrzęzło ono w szufladach administracji, i to na lat sto pięćdziesiąt.
Ci pierwsi fotoreporterzy starali się na ogół, zgodnie z zaleceniami Komisji, wyodrębnić fotografowane obiekty z otoczenia: ale sytuacja obiektów była całkiem inna niż dzisiaj. Siłą rzeczy gnieżdżą się te zabytki wśród krętych uliczek, obrośnięte są ruderami, wbudowane są w nie mieszkania, tu i tam suszy się bielizna – jest to niezwykły, budzący nostalgię dokument stanu sprzed rozpoczęcia masowej odnowy francuskiego dziedzictwa architektonicznego.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU