Piotr Błoński
Tekst z 15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 15/02/2010 11:47 TU
Każdy wie, że nie istnieje coś takiego jak malarstwo surrealistyczne. Ani kreski, ślad prowadzonego przypadkowymi gestami ołówka, ani obrazy odzwierciedlające senne zjawy, ani wysnute z wyobraźni fantazje nie mogą zostać zakwalifikowane jako takie.
Słowa te napisał Pierre Naville, a opublikowane zostały w numerze trzecim legendarnego dziś pisemka La Révolution surréaliste z kwietnia...1925 roku.
A w ubiegłym tygodniu w centrum Pompidou otwarta została wielka wystawa nosząca właśnie miano "Rewolucja surrealistyczna"; wystawa która z miejsca objawiła się jako najważniejsze wydarzenie sezonu – a prawdopodobnie najważniejsze wydarzenie w życiu artystycznym Paryża ostatnich lat. Jest ona dziełem Wernera Spiesa, dyrektora Muzeum Narodowego Sztuki Nowoczesnej od lat pięciu, a który surrealizmowi poświęcił całe życie i jak sam mówi, myślał o tej wystawie od roku 1966 kiedy poznał Maxa Ernsta i zaprzyjaźnił się z nim.
W 1925-tym roku, kiedy wściekły na cytowane na wstępie słowa Navilla André Breton przejął kierownictwo pisma i napisał fundamentalny tekst – „Surrealizm i malarstwo” – ten kierunek sztuki miał już za sobą parę wielkich dokonań: Karnawał Arlekina i Uśmiech mojej blondynki Joana Miro, Słoń Celebes Maxa Ernsta, otwierające obecną wystawę obrazy uważanego dziś za prekursora kierunku – Giorgia de Chirico...
Dzisiaj, dla oddania całego bogactwa surrealizmu, obejmującego wszak i malarstwo, i wszelkie wyobrażalne i niewyobrażalne techniki plastyczne, ale także literaturę, fotografię, film – Werner Spies zdołał skupić w Centrum Pompidou, sprowadzając je z całego świata, ponad sześćset eksponatów ilustrujących sam tylko okres międzywojenny. Bo też, jak powtarza w niezliczonych wywiadach, surrealizm był rzeczywiście rewolucją, pod wzglądem sposobu przedstawienia, estetyki, techniki, i gruntownie przemienił wiek dwudziesty. Oczywiście nie w sensie materialnym – warunków życia surrealizm nie zmienił. Ale zmienił umysły.
Zdołał oderwać się od utopii awangardyzmu, według której sztuka nowoczesna zmierza do zaniku przedmiotu na rzecz abstrakcji i niefiguracji. I kiedy czytam te jego słowa , przekonuję się, że systematyczny od wielu lat wysiłek kilku paryskich dyrektorów muzeów i krytyków na rzecz przełamania pewnego tradycyjnego nadsekwańskiego spojrzenia na historię sztuki XX wieku, spojrzenia które marginalizowało to wszystko co nie pasowało do owej utopii i nie mieściło się w ramach drugiej szkoły paryskiej, że wysiłek ten znajduje właśnie w tej wystawie swoją apoteozę. Czyż doprawdy – mówi znowuż Werner Spies – tak trudno przekonać się, że surrealizm był najważniejszym kierunkiem artystycznym dwudziestowiecznego Paryża?
A czy uda mi się opisać tę wystawę? Na pewno nie tym razem – bo sam ten wstęp zajął mi większą część przyznanego czasu: ale może na raty, po trochę. A czy w ogóle wolno opisywać surrealizm? Rozbierać racjonalnie "myśl nieukierunkowaną" psychiczny automatyzm, wolność wielką, materializację słów, skojarzeń, paradoksów, plastyczne oksymorony, metonimie i metafory, ziemię niebieską jak pomarańcza Eluarda, czy Daliego telefon z homarem zamiast słuchawki, nie mówiąc o zbanalizowanych już dzisiaj więdnących zegarkach, kolorze snu Joana Miro czy wizerunku fajki który, jak zaznacza na obrazie René Magritte, nie jest fajką.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU