Piotr Błoński
Tekst z 09/02/2010 Ostatnia aktualizacja 09/02/2010 12:31 TU
Ta wystawa jest także ucztą dla oka, najbardziej niesamowitym zbiorem wybitnych obrazów, przede wszystkim obrazów, choć są i rzeźby, fotografie, dokumenty i przedmioty – jakiego można było się spodziewać po tak szeroko zakrojonym projekcie. Krytyka jest co do tego jednomyślna – i choć spotkać się można z różnymi, zależnie od autora, detalicznymi zarzutami – wszyscy oddają hołd twórcy i komisarzowi tej wystawy. Jest nim Werner Spies, który nie kryje, że uwieńczył nią dzieło całego swego życia.
O jego przesłaniu mówiłem już za poprzednim razem – surrealizm jest według niego najważniejszym kierunkiem artystycznym dwudziestowiecznego Paryża i wystawa miała tego dowieść wbrew obowiązującym tutaj poglądom. Spies nie szczędził starań: zdołał na wystawę sprowadzić 600 eksponatów dosłownie z całego świata, z instytucji publicznych i kolekcji prywatnych – ale też mało kto ma tak ścisłą wiedzę i precyzyjne informacje na temat surrealizmu. Werner Spies jest autorem rozumowanego kompletnego katalogu dzieł Maxa Ernsta, ale ponadto chodzącą encyklopedią surrealizmu w ogóle.
Dla anegdoty – na wystawie zestawiono dwie części rozdzielonej dekoracji wykonanej w 1923 roku przez Maxa Ernsta w willi w której mieszkał w trójkątnym stadle z Eluardem i jego żoną Galą, później związaną z Dalim. Jedna część trafiła do muzeum w Düsseldorfie, druga, którą nabyła szahini Farah Diba, ugrzęzła w utajnionych magazynach muzeum w Teheranie: ale i stamtąd Spies zdołał ją na czas wystawy wydobyć... jest to osobliwy ogród ze sztywnymi roślinami, parzącymi się jaszczurkami, ręką zwisającą z okna w murze...
Surrealizm pławił się w enigmach: szukał powrotu do figuracji, ale po to, by podkreślić jej zaburzenia. Podobnie poniekąd zakomponowana jest sama wystawa. Przebieg jest zasadniczo chronologiczny – od prekursorskich dzieł Giorgia de Chirico po rozproszenie surrealistów z których większość trafiła po wybuchu wojny do Stanów Zjednoczonych. Ostatnia sala, to surrealiści na wygnaniu – Duchamp, Breton, Max Ernst, i rekonstytucja wystawy first papers of surrealizm, jako sygnału późniejszej amerykańskiej już kariery kierunku. Ale trasa wije się wokół wydarzeń i głównych postaci – co raz powracamy do tych samych nazwisk, szczególnie do Daliego, Magritta, Maxa Ernsta i Joana Miro.
Można to ująć inaczej: trasę znaczą węzły w postaci znakomitych zespołów dzieł danego artysty: kolaże Maxa Ernsta, przeraźliwie ponure pejzaże Yvesa Tanguy, napuchnięte cielska Massona, reliefy Picassa a swoją drogą frapujące zestawienie jego Kąpiących się ze straszną Lalką Bellmera. Jeden z krytyków Le Monde, Geneviève Brerette, skarży się na zbyt szczupłe miejsce fotografii i filmu: a równie wpływowy Michel Nuridsany zachwyca się w Le Figaro ich doborem: 40 klisz Man Raya, Clauda Cahuna, Dory Maar, Bellmera, legendarny Pies andaluzyjski Bunuela...
Owszem: Werner Spies świadomie podkreśla plastyczne dokonania surrealizmu, na niekorzyść eksperymentów i dokonań literackich. To się jednak tłumaczy tym, że we Francji tym ostatnim tradycyjnie przyznawało się większą rolę. Frapujące i odkrywcze jest też podkreślenie na tej wystawie niezmiernej rozmaitości technik wypróbowywanych przez surrealistów, a które weszły do stałego katalogu technik sztuki współczesnej: kolaże, frotaże, dekalkomania, osmalanie, relief, użycie piasku i tłuczonego szkła, szarpanie, aerografia, fotorelief, solaryzacja, fotomontaż . Surrealizm programowo nie znosił awangardy – wybiegał daleko przed nią.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU