Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2004-03-25 Ingres i Picasso

 Piotr Błoński

Tekst z  10/02/2010 Ostatnia aktualizacja 10/02/2010 11:00 TU

O fascynacji jaką na Picassa wywierał Ingres wiedziano od blisko stu lat: jej początkiem był paryski salon jesienny w 1905-tym roku – ten sam na którym odkryto fowistów – na którym po raz pierwszy oczom szerokiej publiczności udostępniono będącą jeszcze wtedy prywatną własnością Kąpiel Turecką Ingresa. Picasso który bez kompleksów i pełnymi garściami zaczerpywał z dorobku wielkich mistrzów, od tego czasu u Ingresa obsługiwał się jak w barze.

Nic dziwnego że tę relację zilustrowano w paryskim Muzeum Picassa wystawą wielkich rozmiarów: mniejsza byłaby tylko powtórzeniem znanych schematów. W siedmiu salach pierwszego piętra rozgrywa się rozciągnięty na sześćdziesiąt lat twórczości dialog dwóch tytanów malarstwa – dziewiętnastowiecznego i dwudziestowiecznego.

Dwóch? Możnaby za paryskim krytykiem, Philippem Dagen, powiedzieć, że głos zabiera tutaj ze czterech albo pięciu różnych Picassów i conajmniej  trzech Ingresów: akademista, realista i erotoman w mieszczańskim surducie. A o dialogu można mówić dlatego, że Picasso z twórczości Ingresa potrafił wydobyć cechy, których publiczność albo nie dostrzegała, albo dostrzegać nie chciała. Apollinaire już w 1911 roku pisał, że kto uważa kubizm za błazeństwo, ten nic nie zrozumiał z lekcji Ingresa.

Ale w tym momencie warto wdziać pelerynę Supermana i przelecieć się na chwilę do Luwru, by obejrzeć otwartą tam równocześnie czasową wystawę rysunków Ingresa – a Luwr posiada ich największą kolekcję. W jednej z dwóch sal temu poświęconych są rysunki wykonane we Włoszech – dokąd Ingres pojechał jako laureat Prix de Rome i gdzie spędził wiele lat. W drugiej rysunki z lat późniejszych, wykonane już we Francji. Te trzy wcielenia, o których pisze Dagen, odnaleźć można w ciągu całego długiego życia malarza. Z jednej strony więc akademickie szkice i dopracowane, wylizane wręcz rysunki, sceny mitologiczne i historyczne oraz alegorie, z drugiej portrety, z trzeciej – zmysłowe odaliski którymi Ingres najbardziej zasłynął.

Swe obrazy przygotowywał on z obsesyjną wręcz starannością, od pierwszego zapisu pomysłu kompozycyjnego do precyzyjnie wykończonego i wycieniowanego rysunku w którym dochodzi do fotograficznej wręcz dokładności. Ludzka figura, jak przystało na akademistę wzorującego się na Rafaelu, najpierw rozpracowywana jest jako akt i idealizowana, ale tu Ingres zastawia pułapkę – bo nie waha się przed naruszeniem prawideł anatomii jeśli wymaga tego kompozycja. Nie przegapił tego Picasso. Najwięcej jest jednak w Luwrze portretów członków rodziny i znajomych – w ich mieszczańskim realizmie Ingres jest malarskim odpowiednikiem Emila Zoli.

Picasso nauczył się od Ingresa jeszcze jednego: tego, że rzeczy rozmaite maluje się czy rysuje w sposób rozmaity. Dlatego, jeśli zafrapowały go u Ingresa deformacje które z pożytkiem mógł stosować i rozwijać w swych obrazach kubistycznych, to z tegoż Ingresa również czerpał pełnymi garściami, gdy od kubizmu odchodził: na wystawie w Muzeum Picassa wprowadzono odpowiednią klasyfikację: zapożyczenia, pastisze, aluzje, przetwarzanie (to już lata 1930), i w latach 60-tych – parodia. Około roku 1920 Picasso wzoruje na obrazach czy rysunkach Ingresa całe kompozycje, jak np. Portret Olgi w fotelu czy w rysunkowym portrecie zbiorowym pt. Atelier przy rue la Boétie: w tym wypadku kreska jest ostra, surowa; ale mamy też konfrontacje rysunków Ingresa i Picassa tak w technice podobnych, że na wszelki wypadek spoglądałem na podpis.

W latach trzydziestych wpływ Ingresa odnajdujemy pośrednio – w rozbiciu kształtów i barw ówczesnych aktów, uniezależnieniu elementów ciała po to by podporządkować je następnie dyscyplinie zmysłowości, przy czym swoboda stosowania środków malarskich przez Picassa jest już tak posunięta, że te relacje ujawniają się dopiero w bezpośrednim sąsiedztwie obrazów jednego i drugiego malarza. Wreszcie do Ingresa Picasso powraca w latach 60-tych wprost, parodiując tematy takie jak Jowisz i Tetyda, czy też serię rysunków pt. Rafael i Fornarina, w których dopowiada on w sposób dosadny to czego Ingres wyrazić wprost nie mógł, choć z Picassem podzielał – czyli rozpasany erotyzm który staje się tożsamy z pasją tworzenia.

To, jak wiele Picasso potrafił dostrzec i wyciągnąć z twórczości Ingresa, czy to idąc za nim, czy też przeciwstawiając się, parodiując, jest rzeczywiście zdumiewające – i wykracza daleko poza proste zapożyczenia, o których wiadomo było od 99 lat. I odwrotnie: poprzez swoje obrazy i rysunki Picasso uczy patrzeć na rysunki i obrazy Ingresa, wykazując jak urozmaicone bogactwo kryje się w dorobku tego malarza, zbyt łatwo zamykanego w szufladzie neoklasycyzmu i akademizmu.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU