Piotr Błoński
Tekst z 15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 15/02/2010 12:12 TU
Był to stosunkowo krótki okres rozkwitu stolicy królestwa – ponad czterdziestoletnie panowanie Karola VI przyniosło najpierw pokój i dobrobyt, potem, równolegle do szaleństwa władcy, rozkład polityczny i wreszcie klęskę w wojnie z Anglią, wojnę domową i okupację stolicy. Paryż, dwustutysięczna już metropolia, przeżył nadzwyczajny rozwit intelektualny, religijny, kulturalny i artystyczny, tuż zanim doszło do nieszczęść i upadku, których wspomnienie zaważyło na całej ocenie tego okresu, tym bardziej że dzieła wówczas stworzone uległy w przeważającej mierze zniszczeniu lub rozproszeniu. A jednak, gdy padło hasło Paryż 1400, zareagowały muzea z całego świata i skupiono zbiór zapierający dech w piersiach.
Podstawową rolę odgrywał dwór królewski – Karol VI i jego małżonka Isabeau de Bavière, jego stryjowie diukowie Berry, Bourgogne i Bourbon, bracia i kuzyni – którzy wszyscy prześcigali się w zbytku i mecenacie, mając do dyspozycji w stolicy królestwa uniwersytet, najpotężniejszy w Europie ośrodek księgarski, malarzy i iluminatorów nie tylko miejscowych, ale i przybyłych z Flandrii, Niderlandów, Włoch i nawet z Czech, architektów i rzeźbiarzy pielęgnujących bogate już tradycje gotyku, wreszcie złotników i jubilerów których liczbę archiwa pozwalają ocenić na sześciuset. Książąt naśladowali oczywiście urzędnicy królewscy i bogaci kupcy. By sprostać zapotrzebowaniu prześcigali się z kolei artyści.
W hierarchii sztuk którą wystawa odzwierciedla na pierwszym miejscu trzeba postawić iluminowane manuskrypty. Pokazano ich 43: księgi liturgiczne i modlitewniki – tzw. Godzinki – ale i pierwsze przekłady Boccaccia i kopie autorów antycznych, ilustrujących fenomen tak zwanego protohumanizmu paryskiego, wreszcie bieżącą produkcję literacką, jak reinterpretacje „Roman de la Rose” czy innych dzieł literatury rycerskiej, takich jak „Spotkanie”, czy „Dar serca”, dalej „Miasto Dam” Krystyny de Pisan.
Wszystko to bajecznie zdobione i iluminowane: każda strona pergaminu pokryta jest niesłychanie wyszukaną dekoracją wijących się geometrycznych linii, delikatnych barwnych siatek w których lśnią rozpłaszczone krople złota lub błękitnej, czerwonej i zielonej farby, malarze wyspecjalizowani w tych dekoracjach prześcigają się w elegancji motywów podczas gdy ich koledzy – wyspecjalizowani w scenach figuralnych – operują wielkimi plamami żywych barw podstawowych, uzupełniając jednak kompozycję motywami, najczęściej królewskiej lilii, a w tle uproszczonym krajobrazem.
Jest to też czas pierwszych eksperymentów z perspektywą świetlną, np. u mistrza Boucicault. Wszystko to lśni przetykanym lub nakrapianym złotem. Ta produkcja była tak bogata, że historycy sztuki potrafili do dziś zidentyfikować stylistycznie, a raz czy dwa z nazwiska, około dwudziestu głównych mistrzów cechowych iluminacji (miniatur), oprócz artystów dworskich – takich jak bracia Limburg czy Jean Malouel, który był także autorem obrazów sztalugowych.
Drugie w hierarchii są wyroby złotnicze i jubilerskie, a przede wszystkim emalie na repusowanym złocie. Tę technikę w Paryżu opanowano w drugiej połowie XIV wieku: artyści posługiwali się półprzezroczystą emalią – znowuż w kolorach głębokiego błękitu, zieleni i czerwieni oraz białą emalią kryjącą, która daje wizualny efekt podobny do porcelany. Zachowały się medaliony ze scenami pobożnymi oraz kilka nieprawdopodobnie ozdobnych przedmiotów o charakterze liturgicznym – szczególne miejsce zajmuje wśród nich posążek Matki Boskiej w czymś w rodzaju altany ze złotych kratek, suto wysadzanej drogimi kamieniami – znany pod nazwą Złotego Rumaka – bo na jego podstawie trzyma na uprzęży białego konika giermek oddającego hołd Marii króla. Został on sprowadzony na wystawę z Altoetting w Bawarii dokąd zawędrował jeszcze w XV wieku. Tych przedmiotów jest kilkadziesiąt, połyskujących tajemniczym światłem emalii, kapiących od złota i kosztowności, ale zawsze z wyczuciem, z deklikatnością, z elegancją....
W architekturze był to moment przejścia od gotyku promienistego do płomienistego. A cóż powiedzieć o rzeźbie! Paryż wylansował wtedy Piękne Madonny, których liczba i wdzięk każą tu właśnie sytuować narodziny tzw. gotyku międzynarodowego a równocześnie w niektórych rzeźbach widać już zapowiedź następnej fazy – przykładem zeschnięte liście dekoracji roślinnej w kamieniarce Pierrefonds albo naturalistyczny nagrobek lekarza królewskiego Guillaume’a de Harcigny którego ciało przedstawione jest w stanie rozkładu. Dodamy do tego tkaniny oraz wspaniałą kolekcję królewskich i książęcych pieczęci majestatycznych.
Przewaga iluminowanych ksiąg i dzieł jubilerskich odpowiada priorytetom epoki: te właśnie dziedziny były wiodące i w nich sztuka osiągnęła wtedy najwyższy poziom. Wystawa w Luwrze ukazała tę hierarchię wartości z powodzeniem, zanurzając zwiedzającego w bajecznym świecie kończącego się średniowiecza, w którym pobożne piękno łączy się z wyszukaną kosztownością.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU