Piotr Błoński
Tekst z 10/02/2010 Ostatnia aktualizacja 10/02/2010 11:15 TU
Jak można się domyślić z tytułu wystawy, nie przynosi ona jakiegoś nowego czy niespodziewanego spojrzenia na tę twórczość, ale pozwala ugruntować zasadniczy pogląd komisarza, który kładzie nacisk na przeciwieństwa i kontrasty składające się na dzieło Bacona. Podkreśla on konflikt między buńczucznym ateizmem malarza a jego fascynacją motywem Ukrzyżowania, w którym miejsce ciała zajmują strzępy mięsa lub spotworniałe drapieżne zwierzęta, albo portretem papieża Innocentego X pędzla Velasqueza, zinterpretowanym w conajmniej 35-ciu wersjach, w których postaci nabierają ekstremalnie histerycznego wyrazu, podkreśla też afiszowany homoseksualizm Bacona, by podkreślić kontrast między lirycznymi, jak na niego, przedstawieniami wynaturzonych ciał skłębionych i splątanych w akcie seksualnym z przedstawieniami postaci wyjących w samotności a uwięzionych w zasugerowanej kilkoma liniami geometrycznej przestrzeni.
Tak więc miejsca sacrum i profanum, w wydaniu Bacona, podlegają całkowitemu odwróceniu – motywy o rodowodzie religijnym i motywy o rodowodzie erotycznym opracowywane są na przekór ustalonemu sposobowi widzenia i odczuwania. Stąd pytania powtarzane przez Peppiatta – czy papież siedzący na tronie a wyjący jak zwierzę należy do sfery sakralnej czy świeckiej; a jaki jest – w przekładzie na malarstwo – związek ciała umęczonego na krzyżu i ciała wstrząsanego erotyczną drgawką?
Te obsesje Bacona w istocie znalazły swą malarską odpowiedź, skoro potrafił on w swoich obrazach takie relację urzeczywistnić: te obrazy są oczywiście szokujące, burzą fundamentalne konwencje, ale w gruncie rzeczy malarz nie jest żadnym doktrynerem, nie atakuje przecież przedstawianych osób – lecz sposoby ich przedstawiania: podobnie opracowuje portrety znajomych i przyjaciół. Toteż tytułowa formuła, sacrum i profanum, wydaje mi się zawężająca. Zasada przeciwieństw może być pomocna w interpretacji, ale nie jest decydująca.
Zafascynowały mnie te obrazy Bacona, w których samotna postać – targana charakterystycznym szałem rozpaczy, wściekłości czy zdziczenia, zamknięta w umownej klatce nakreślonej prostymi geometrycznymi liniami, wybucha płatami ostrych barw wcieranych w surowe płótno i równocześnie zanika w nim: Bacon stwarza dla tych postaci specyficzną przestrzeń wyobcowującą je całkiem z bardziej zewnętrznego świata, co niezmiernie potęguje ich ekspresję. Dlaczego te właśnie? Być może dlatego, że poprzedniego wieczoru oglądałem w teatrze Bouffes du Nord Dybuka w reżyserii Warlikowskiego: spektakl rozgrywa się w czymś w rodzaju ażurowej, metalowo-szklanej klatki zajmującej całą scenę – klatki która równocześnie oddziela od widza czasoprzestrzeń akcji i podkreśla jej ekspresję. Pozostawałem pod wrażeniem tego przedstawienia.
Na wystawie w Muzeum Maillola zebrano kilkadziesiąt obrazów Bacona, w tym wiele wielkich tryptyków, w których powtórzenie motywu postaci – znowuż mięsiście skłębionych i spotworniałych, potęguje ekspresję każdego z nich a równocześnie nadaje całości charakter uroczysty – Peppiatt powiedziałby sakralny. I podobnie, nagromadzenie tak wielkiej liczby obrazów Bacona odwraca uwagę od prowokacji czy szoku jaki budzi każdy z nich osobno, a podkreśla żelazną malarską konsekwencję całej jego twórczości.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU