Piotr Błoński
Tekst z 10/02/2010 Ostatnia aktualizacja 11/02/2010 14:18 TU
Monumentalne rzeźby Igora Mitoraja wpasowują się idealnie w te przestrzenie miejskie które same w sobie pomyślane były jako monument. Jego wielkie odlewy – powiększenia czy powiększone fragmenty silnie antykizujących posągów najbardziej były frapujące w antycznej scenerii spiętrzonych murów forum Trajana naprzeciw Forum Romanum – przeglądały się tam i w niebie Italii i w starożytnych niszach, arkadach i kikutach ceglanych ścian. Na rynku w Krakowie, który jest idealną przestrzenią wystawową, związane były zarówno z płytą i wędrującym po niej tłumem ludzi jak i z maszkaronami Sukiennic.
W paryskich ogrodach Tuileries korzystają z ogromnej horyzontalnej perspektywy, wyrastają z piasku czy żwiru, a gdy się zbliżyć, rosną ku niebu. Znalazły się tam w ramach sezonu polskiego we Francji jako jedna z prestiżowych wystaw. Jest to wystawa udana, wystarczy obserwować reakcje spacerowiczów, szczególnie tam licznych w dni świąteczne, by przekonać się, jakie budzi ona zainteresowanie. Dodajmy, że ogród Tuileryjski jest i bez tego wielką galerią rzeźby, od rozmaitych posągów aż się roi przy każdej alejce i na każdym klombie – jest to istne zrealizowane marzenie XIX-wiecznego estety-filantropa pragnącego by szerokie rzesze ludu nurzały się w sztuce. Rzeźby Mitoraja znajdują tam naturalne sąsiedztwo.
No bo rzeźby te postrzega się równocześnie jako nowoczesne, zrozumiałe i zagadkowe. Nowoczesne bo autor swobodnie operuje formą, aluzją, cytatem, fragmentem, fakturą, nie waha się swej rzeźby rozedrzeć, przewrócić czy ułamać. Zrozumiałe, bo z antykiem oswojeni są już wszyscy, a mało powiedzieć że te rzeźby są antykizujące – one sprawiają wrażenie powiększonych kopii znanych antycznych posągów – choć kopiami nie są; a zagadkowe, bo Mitoraj wzbogaca te figury o nieoczekiwane detale, jakąś miniaturę ręki czy głowy u boku, jakąś szufladkę, jakieś niespodziewane niedokończenie, przecięcie wpół głowy czy torsu.
Chwilami ogarnia nas wątpliwość, czy to aby nie są zbyt łatwe, zbyt powtarzalne efekty. Ale z drugiej strony te monumentalne skorupy z brązu działają na wyobraźnię, działają pobudzająco.
Aż się prosi by sparafrazować okrutny w swej przenikliwości artykulik Gombrowicza o Sienkiewiczu. Patrzymy i mówimy – to nieznośne! I patrzymy dalej. Cóż za miernota – krzyczymy – i biegniemy zobaczyć następną rzeźbę. O Sienkiewiczu Gombrowicz pisał że to najbardziej pierwszorzędny z drugorzędnych pisarzy. Nie posuniemy się tak daleko w odniesieniu do Mitoraja – ani w jedną ani w drugą stronę. Zapewnia on niewątpliwe przeżycie estetyczne wraz z narzucającym się pytaniem – co z tym dalej.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU