Piotr Błoński
Tekst z 10/02/2010 Ostatnia aktualizacja 10/02/2010 16:39 TU
Wynikają z tego bardzo rozmaite konsekwencje. Niewątpliwie można na tej wystawie zobaczyć swoisty skrót historii francuskiego malarstwa od końca XVIego wieku do końca XVIItego. Brakuje wtedy niektórych ważnych dzieł, a nawet niektórych malarzy – szczególnie tych którzy byli najściślej związani z dworem królewskim – ale główne tendencje, prądy, wpływy są obecne, i to częstokroć reprezentowane przez arcydzieła: wystawa daje pojęcie o bogactwie i urozmaiceniu francuskiego malarstwa.
Można ją oglądać z punktu widzenia historii wymiany kulturalnej: większość obrazów niemieckie muzea zawdzięczają mecenatowi dawnych dworów królewskich i książęcych i osobistym gustom Karoliny Ludwiki Badeńskiej, księcia Krystiana Ludwika Meklemburskiego-Schwerin, hrabiów Schoenborn, Augusta Mocnego, Fryderyka Wielkiego, a później Ludwika I Bawarskiego. Od drugiej połowy siedemnastego wieku Wersal był wzorem dla wielu władców niemieckich – tak jak w Polsce był wzorem dla Sobieskiego i Marysieńki. Mieli oni więc swoje gusta, ale ulegali też modom.
Jeśli się wystawę ogląda z takiej perspektywy, to w sposób oczywisty podkreśla się rolę Włoch jako pośrednika: z francuskich artystów początkowo znani byli w Niemczech ci, którzy zyskali sławę we Włoszech: karaważyści tacy jak Valentin de Boulogne i wczesny Simon Vouet, potem Nicolas Poussin, Gaspard Dughet i Claude Lorrain: temu pośrednictwu zawdzięczamy na przykład obecność na wystawie arcydzieł Poussina – takich jak Piram i Tyzbe, Flora czy pierwszy z dwóch autoportretów. Ale ważnym pośrednikiem była też Lotaryngia, pierwszorzędny ośrodek francuskiego malarstwa w pierwszej połowie XVII wieku, z takimi twórcami, jak Jacques Callot, Jacques Bellange czy Georges de La Tour, a w XVIII wieku ojczyzna wielu malarzy i rzeźbiarzy którzy wyjeżdżali do sąsiednich państw niemieckich.
Od ostatnich dziesięcioleci XVII-tego wieku Włochy zmieniają funkcję: pozostają źródłem tematów – pejzaży Josepha Verneta, Jean-Baptiste’a Oudry lub Huberta Roberta albo scen rodzajowych – ale malarstwo francuskie wybija się na pełną samodzielność. Toteż jeśli w kolekcjach niemieckich znajdują się liczne obrazy Bouchera, Watteau czy Fragonarda – to wskutek bezpośrednich kontaktów z Paryżem i Wersalem. Swoją drogą, osiemnastowieczne malarstwo francuskie długo uważane było w Niemczech za frywolne i rozrywkowe, i potępiane za afektację i teatralność, zanim doceniono w nim, właściwie dopiero pod koniec wieku XIX, odnowienie wartości formalnych, dyscyplinę kompozycyjną, jasność i logikę. Tym większa zasługa wspomnianych wyżej kolekcjonerów i mecenasów.
Ta wystawa zawiera więc także elementy odpowiedzi na pytanie – „jak na nas patrzą” – pytanie które dzisiaj Francuzów nurtuje bardziej niż kiedykolwiek w historii.
Dla porządku: układ, w zasadzie chronologiczny, zawiera równocześnie podrozdziały takie jak martwa natura, portret, pejzaż, malarstwo rodzajowe, i na koniec, rewolucja neoklasyczna: szczególne miejsce zajmują Poussin i Lorrain, a także osobny rodzaj jakim są w XVIII wieku ogrodowe zabawy i zaloty. Myślę że komisarz świadomie podkreślił, poprzez swój wybór, urozmaicenie stylów i rodzajów, przeciwstawiając się tradycyjnemu spojrzeniu na francuską sztukę z perspektywy dworu królewskiego. Z tym że to tradycyjne spojrzenie wydaje się dziś przebrzmiałe i nie trzeba sięgać do zagranicznych zbiorów by się o tym przekonać.
Tak czy owak, jest to okazja do zobaczenia w jednym miejscu obrazów rozproszonych po wielu niemieckich muzeach: Pierre Rosenberg sięgał po nie pewną ręką – ostateczny wybór jest wynikiem jego dziesięciu podróży i wizyt w sześćdziesięciu muzeach i pałacach.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU