Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2005-09-08 « J’en rêve » - młodzi w Fundacji Cartier

 Piotr Błoński

Tekst z  11/02/2010 Ostatnia aktualizacja 11/02/2010 09:51 TU

W Fundacji Cartiera gości od końca czerwca do końca października wystawa która jest wynikiem ogromnego i odważnego przedsięwzięcia: Fundacja zwróciła się do bardzo znanych artystów z całego świata, najczęściej tych, którzy już wystawiali w Fundacji, o wskazanie obiecujących dwudziestolatków. W trakcie przygotowywania wystawy napłynęło też sporo samorodnych kandydatur młodych artystów, w sumie przebadano tysiąc dwieście kandydatur.

Ostatecznie w salach fundacji wystawia 58 artystów, a stu dziewięciu zaproszono na  „Soirées nomades” – w dosłownym przekładzie wieczory koczownicze – czyli na wieczorne występy w Fundacji, w ramach których realizują oni swoje performanse, koncerty, spektakle czy mieszanki różnych elementów. Pozostańmy jednak przy samej wystawie.

Jest ona ciekawa choćby z tego względu, że zaproszeni młodzi artyści nie należą – albo jeszcze nie należą do rządzących rynkiem sztuki siatek i kapliczek a kryteria, jakimi kierowali się polecający ich opiekunowie były bardzo różnorakie. Przeważa wśród wystawionych dzieł fotografia i wideo, ale jest też trochę malarstwa i kilka instalacji. Odniosłem ogólne wrażenie dobrej jakości i poważnego bezpretensjonalnego podejścia do twórczości.

Nie sposób opisać wszystkiego: powiem parę słów o tych kilku dziełach, które mnie bardziej zainteresowały. Na początek fotografie Norwega Jonasa Bendiksena, poleconego przez Raymonda Depardon. Są to w zasadzie fotografie reportażowe, wykonane na terenie byłego ZSRR, np. chrzest na Zadniestrzu nad wyrąbanym w krze krzyżem, potajemne spotkanie modlitewne w dolinie Fergany w Uzbekistanie, pogięty wrak elementu stacji kosmicznej na Ałtaju, martwe krowy na łące. Nasycenie kolorem nadaje tym fotografiom charakter  monumentalny i ponadczasowy.

Kapitalną wystawę pt. Treeplanting – sadzenie drzew - przygotowała kanadyjka Sarah Anne Johnson, polecona przez Toda Papageorge’a, fotografując na przemian własną wycieczkę na wyręb i sceny skomponowane z malutkich drwali-manekinów.

Z podziemi Fundacji zapamiętałem wideo Francuzki Clémence Périgon, – to kandydatura samorodna – jej głowę nieruchomo unoszącą się na powierzchni stawu, albo złożoną w stercie pni; jest tam też w ciemnym tajemniczym kącie instalacja polskiej studentki paryskiej szkoły sztuk pięknych, Angeliki Markul, poleconej przez Christiana Boltanskiego – filmowany w podczerwieni w wielkim przybliżeniu mały fragment puszczy: ekran oddzielony jest od widza wysypaną stertą ziemi, a towarzyszą temu dźwięki nocnej fauny. Jest to jednak mniej zaskakujące niż klasyczne w formie, ale dziwnie niepokojące obrazy Ukrainki Kseni Gnilickiej, poleconej przez Borysa Michaiłowa, przedstawiające bałwany ze śniegu. Ranjani Settar z Indii wykonała przejmującą majestatyczną kompozycję z zawieszonych w przestrzeni czerwonych drewnianych korali – ni to kwitnące drzewo, ni to żyrandol.

Piętro wyżej przebogatą świetlistą kompozycję z naczyń szklanych na tle luster pokazuje jej brytyjska koleżanka Jennifer Taylor. Beniaminka wystawy Anastasia Hill polecona przez tatę, czyli Gary Hilla, sfilmowała się sama, jak farbuje pędzlem własną twarz – potem jednak film puszczony jest wstecz, malowanie i „odmalowywanie” łączą się w jedno poszukiwanie własnej twarzy. A na półpiętrze zabawna seria fotografii Francuza Thomasa Lelu, poleconego przez Clauda Closkiego: odnalazł on w pejzażach i sytuacjach miejskich, naturze czy przypadkowych scenach obrazy jak żywcem wyjęte z realizacji najsłynniejszych współczesnych artystów, jak Daniel Buren, Jeff Koons, Nan Goldin, czy starszych – Marcela Duchampa lub Edwarda Hoppera.

Te dwie ostatnie realizacje są zresztą dosłowną odpowiedzią na jedno z pytań jakie zadano wszytkim tym początkującym artystom: jak widzą swoją sytuację, swoją drogę, swoją tożsamość. Jest to pytanie które ma dla nich ogromne znaczenie, a dla niektórych jest wręcz obsesją: w dzisiajszym świecie bez granic, gdzie dzięki przepływowi informacji i łatwości poruszania się, młodych twórców łączy coraz bogatszy, ale coraz bardziej wspólny zestaw odniesień. W wideo Brazylijki Many Berenardes setki postaci łączy wspólna pępowina.

Siłą tej wystawy jest jej świeżość: ci młodzi ludzie nie silą się zbyt nachalnie na oryginalność, nie starają się za wszelką cenę epatować publiczności, nie są doktrynerami, ale z tego zestawu wybierają bliski sobie fragment i zagłębiają się weń z entuzjazmem.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU