Piotr Błoński
Tekst z 11/02/2010 Ostatnia aktualizacja 11/02/2010 11:24 TU
Anne Louis Girodet, żyjący w latach 1767-1824 nie był malarzem nieznanym – miał swój okres wielkiej sławy, a potem miejsce w historii sztuki francuskiej, ale miejsce skromne, w drugim rzędzie, bo wściśnięty jest zazwyczaj, obok Antoine’a Gros, między Davida i Ingres’a, by zaraz w następnym pokoleniu ustąpić miejsca romantykom takim jak Delacroix, Géricault czy Vernet.
Podstawą dla tej rehabilitacji Girodeta jest fakt że jego najważniejsze obrazy są od prawie dwustu lat w Luwrze i że niektóre z nich weszły – już dawno, i na trwałe, do francuskiej ikonografii narodowej. Chodzi np. o Portret Chateaubrianda albo Rewoltę w Kairze. A takie kompozycje jak Pogrzeb Atalii albo Endymion figurują częstokroć jako przykłady neoklasycyzmu.
Endymion – z podtytułem efekt księżyca – to leżący akt męski w pełnym tajemniczości zimnym świetle księżyca; Rewolta w Kairze to dynamiczna scena masakry mameluków w meczecie w Kairze przez żołnierzy napoleońskich – na pierwszym planie kontrastem dla oficera w nieskazitelnym mundurze i wzniesioną szablą jest niemal nagi niewolnik podtrzymujący umierającego beja. Nawiasem mówiąc przy okazji obecnej wytawy podkreśla się dwuznaczność tych męskich aktów. Dalej: Pogrzeb Atalii – to świecka wersja Złożenia do Grobu, według modnej wówczas powieści Chateaubrianda – ze światłem skośnie wpadającym do groty na wyidealizowane ciało bohaterki, której tors podtrzymuje zakapturzony mnich, podczas gdy nogi obejmuje jej ukochany.
Otóż komisarze wystawy w Luwrze starają się wykazać, że w każdym z praktykowanych rodzajów – malarstwa historycznego, alegorycznego, religijnego czy portretowego, Girodet wychodzi z ram neoklasycyzmu i zapowiada romantyzm, a jego akademizm jest bardziej narzędziem niż celem.
Girodet był uczniem Davida. Mamy więc do czynienia z malarstwem które powstaje w okresie gwałtowych przemian rewolucji francuskiej i cesarstwa; ustępuje sentymentalizm, nadchodzi czas bohaterów. Czy całkiem ustępuje? Powiedziałbym raczej że ówczesna sztuka heroizuje sentymentalizm. Właśnie dlatego kompozycje Girodeta czy Davida są dla dzisiajszego widza często nieznośnie irytujące, teatralne, sztucznie zastygłe w pozach owych bohaterów. Skupienie ich na wystawie w Luwrze nie wymazuje takiego odczucia. Pech chciał że ta sztuka narzuciła swoje kanony w okresie fenomenalnego rozwoju druku, zdominowała masową produkcję wieku dziewiętnastego, teatr i potem film, i do dziś zasila natchnieniem wszelki kicz. Ale to nie wina Girodeta ani Dawida lecz pozbawionych talentu naśladowców.
O tym, że Girodet był prekursorem romantyzmu przekonuje także podejmowana przez niego, w obrazach rysunkach i rycinach, tematyka pieśni Osjana: podkreśla w nich fantastyczność, stara się przedstawić malarsko postaci niematerialne.
Wspomnijmy na koniec, że z Girodetem łączy się jeden z większych skandali w historii paryskiego Salonu. Wystawił on na nim w roku 1799 portret znanej aktorki panny Lange; ta jednak zażądała jego wycofania. Malarz podarł portret i wysłał jej strzępy, po czym zdążył przynieść na ten sam salon kompozcję pt. Nowa Danae; w nagiej figurze lubieżnie wpatrzonej w spadający na nią deszcz złota wszyscy rozpoznali pannę Lange, a w indyku u jej stóp jej protektora, blisko związanego z władzami Dyrektoriatu. Girodet opłacił to latami oficjalnej niełaski.
Póżniej jednak portretował samego Napoleona: dostał nawet zamówienie na 36 jego oficjalnych portretów, mających zdobić francuskie sądy. Nie zachował się żaden. Natomiast zachowały się trzy szkice ołówkiem, wykonane na żywo przez malarza w czasie przedstawienia teatralnego w Saint Cloud, w czasie którego Napoleon nieco przysypiał. Te wizerunki mówią wszystko o osobistym stosunku Girodeta do cesarza...Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU