Piotr Błoński
Tekst z 11/02/2010 Ostatnia aktualizacja 11/02/2010 12:54 TU
Zarówno gmach jak i jego zawartość są swoistym podsumowaniem ideałów dziewiętnastego wieku – architektura budynku łączy najnowocześniejsze na owe czasy techniki – stalową konstrukcja, szkło, żelbetowe stropy – z bogatą pompierską dekoracją neobarokową, a w wyposażeniu prawdziwymi cudami rzemiosła – kamieniarki, kowalstwa, witrażu, mozaik. A zawartość? Początkowo składały się na nią dzieła powstałe w wyniku oficjalnych zamówień, przeważnie więc akademickie, ale dziewiętnastowieczna z ducha filantropia wzbogaciła te zbiory o nieprzemijalne arcydzieła.
W bliższych nam czasach trudno było to wszystko docenić: budynek był wielokrotnie przerabiany, część przestrzeni zajęta na administrację zupełnie nie muzealną – wystawa stała była coraz bardziej ściśnięta, ekspozycja niezrozumiała, z rzadka jeszcze udawało się tam urządzić ciekawe wystawy czasowe: lekarstwem okazał się ząb czasu, który nadgryzł fundamenty i struktury – trzeba było zrobić remont.
W przeciwieństwie do sąsiedniego Grand Palais – Wielkiego Pałacu, czy skądinąd wieży Eiffla, które miały być rozebrane po wystawach światowych, z okazji których były budowane, Petit Palais zaprojektowany został jako stała siedziba kolekcji miejskich. W praktyce funkcję muzeum przejął w roku 1902. Jest to zespół na planie trapezu okalającego owalny ogród. Remont miał na celu przywrócenie oryginalnych zalet gmachu, przede wszystkim przywrócenia naturalnego oświetlenia.
Ekspozycja zajmuje cały wysoki parter i część przyziemia – początkowo przeznaczonego tylko na magazyny. Pod ogrodem zainstalowano audytorium. W ten sposób udało się zwięszyć powierzchnię wystawową z 16 do 22 tysięcy metrów kwadratowych i udostępnić publiczności chociaż 1300 spośród 45 000 posiadanych przez muzeum dzieł, i to w poszanowaniu woli donatorów.
Na przykład piękna kolekcja sztuki XVIII wieku amerykańskiego małżeństwa Edwarda i Julii Tuck, statutowo musi zajmować skrzydło od strony pól elizejskich. Składają się na tę kolekcję płótna Fragonarda, Bouchera, Huberta Roberta, rysunki Watteau, porcelana miśnieńska, tkaniny i boazerie... Nie stawiali takich warunków pierwsi donatorzy – bracia Eugène i Auguste Dutuit, spadkobiercy dynastii włókienniczej z Rouen, którzy już w 1902 roku przekazali muzeum około 20 tysięcy dzieł – od sztuki antyku i średniowiecza po grafiki Dürera, Schongauera, Callota i Rembrandta, obrazy flamandzkie i holenderskie – w tym Porwanie Prozerpiny Rubensa – a nawet dzieła sztuki japońskiej i islamskiej.
Obficie reprezentowana jest naturalnie sztuka wieku XIX: Delacroix, Ingres, Géricault, Corot, Courbet – zdumiewający kicz młodego studenta prawa nazwiskiem Paul Cézanne, ale także późniejsze jego Trzy kąpiące się, kilka obrazów ofiarowanych przez słynnego marszanda Vollarda – znowuż Cézanne, Renoir, Bonnard, Gauguin...
Jest więc w tym muzeum barwna mieszanina – jakby sugestia dziewiętnastowiecznego salonu gdzie pod alegorycznym plafonem, obok chińskiej wazy i gotyckiej Madonny wiszą obrazy mistrzów, a na wykwintnych mebelkach tu i ówdzie spoczywa wdzięczna rzeźba lub średniowieczny relikwiarzyk. Ale zostało to poddane rygorom nowoczesnej muzeologii, nie ma więc zatłoczenia ani dysonansów utrudniających odbiór. Muzeum Sztuk Pięknych Miasta Paryża powraca więc w najbliższą sobotę na listę najważniejszych etapów trasy zwiedzania stolicy.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU