Piotr Błoński
Tekst z 11/02/2010 Ostatnia aktualizacja 11/02/2010 15:00 TU
Naturalnie, o tym jak wiele zależy od ustawienia rzeżby czy jakiegokolwiek przedmiotu w stosunku do jego podłoża wie każdy, i dlatego wystawa ta może drażnić swoim dydaktyzmem – bo układ eksponatów odpowiada swoistej lekcji. Ale dzięki tej całkowitej bezpretensjonalności ogląda się ją z przyjemnością. Sprzyja temu zresztą fakt, że Rodin, który za życia był ubóstwiany i zasypywany zamówieniami, wiele rzeźb, i to nie pomniejszych, wykonał w wielu egzemplarzach: dbał też o właściwą ekspozycję. Mawiał, że wyrabia sobie opinię o danym dziele dopiero kiedy jest ono na miejscu.
Już przy samym wejściu wita zwiedzającego, ustawiona na klasycznym postumencie – rozszerzającym sią ku górze pilastrze ozdobionym arabeskami, z bazą i kapitelem – samotna stopa – lewa stopa słynnego Wielkiego Myśliciela. Rodin nadał w ten sopsób szkicowi status samodzielnej rzeźby.
Naprzeciw jest seria czterech odlewów z brązu i jedego egzemplarza w gipsie rzeźby pt. Fugit Amor – przedstawiającej kobietę unoszącą, czy ciągnącą za sobą bezwładne ciało młodzieńca. W gipsie cokół jest niski, ciała bardziej z nim związane, bezwładne nogi młodzieńca dotykają prawie podstawy na której jest on ustawiony. Natomiast w brązie każdy z cokołów rozwiązany jest inaczej. Albo jako neutralny prostopadłościan – raz wyższy, raz niższy – albo dynamiczna forma skały czy głazu. W pierwszym wypadku Rodin otrzymuje efekt ulotności, ręce i nogi figur wystają daleko poza cokół, kompozycja jest jakby w powietrzu – w drugim zaś dramatyzm kompozycji podkreśla dramatyzm podstawy, ale właściwa rzeźba jest mniej czytelna. Jak się Rodin głowił nad postumentem, pokazuje też seria kilkunastu fotografii i szkiców podstaw pomników Wiktora Hugo i Henri Becque’a.
A na środku sali jest drewniana konstrukcja pięciometrowej wysokości, na której postawiono gipsową wersję wielopostaciowej rzeźby Mieszczan z Calais. To cała historia: Rodin chciał tę grupę ustawić przed ratuszem w Calais na poziomie ulicy – albo przeciwnie, na znacznej wysokości – ale władze uważały że i jedna i druga wersja byłyby dziwactwem: obecny cokół jest neutralnym kompromisem. Dla czwartej autorskiej kopii ustawionej w 1925 roku w ogrodach Westminsteru Rodin przeprowadził próby we własnym ogrodzie w Meudon, konstruując właśnie na próbę drewniany postument który powtórzono na wystawie. Z tym że rzeźba jest z bliska zupełnie niewidoczna...
Osobne miejsce przyznano rodinowskiej kolekcji antyków; artysta sam konstruował postawy i postumenciki szukając dla byle główki, byle fragmentu najlepszego efektu, i najtrafniejszych proporcji.
Obecność na tej wystawie rzeźb innych twórców ilustruje dalszą ewolucję relacji rzeźby i jej podstawy. Bo Rodin nie tylko wstrząsnął całą historią rzeźby – którą spokojnie można podzielić na czasy przed i po nim – ale kwestionując przyjęte schematy zakwestionował przy okazji i tę relację. Dlatego w wystawę bardzo naturalnie wpisują się rzeźby Giacomettiego. Ze wspomnianą stopą Rodina sąsiaduje Noga Giacomettiego – samodzielnie wystrzeliwująca wysoko z podstawy. W innych przypadkach Giacometti traktuje podstawę jako organiczną część
dzieła: mało tego – jako jej główny element. Np. w Czterech figurynkach na bazie. Figurynki owe są miniaturkami na ciężkim cokole, ustawionym na wysokim a wąskim stołku na czterech nogach – ale wszystko stanowi odlaną z tego samego brązu całość.
Inaczej postąpił Brancusi, który także spędził parę tygodni w pracowni Rodina. Jego Kogut – to metalowa rzeźba w formie strzały, ustawiona na cokole z białego kamienia o ciętych w schodki bokach, który sam spoczywa na cokole z drewna, podobnie powycinanym, ale masywniejszym i zaopatrzonym w rodzaj bazy i prostego kapitelu. Wszystko razem podkreśla lekkość i dynamizm owej strzały – czy koguta – ale zachowując masywność. Zestaw różnych materiałów wykorzystuje też Louise Bourgeois w rzeźbie pt. Ręce – są to w rzeczywistości dwie dłonie niepokojąco wychodzące z przeciwnych krańców tego samego przedramienia, wykonane z żywicy, a ustawione na ciężkim bloku kamiennym, który sam leży na potężnym klocu drewnianym. Na końcu trasy ustawiono dzieło Didier Vermeirena z 2001 roku – miejsce rzeźby zajął sam cokół.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU