Piotr Błoński
Tekst z 15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 15/02/2010 12:19 TU
Jest to kolejna wystawa pomyślana jako pośmiertny dialog malarzy, albo ich płócien które są systematycznie pokazane parami. Skłania więc do porównań. W omawianym okresie Pissarro i Cézanne mieli na ogół wspólne zainteresowania, często wspólnie pracowali, wypróbowywali nowe techniki, malowali te same lub bardzo podobne motywy; a jednak od samego początku każdy z nich zachowywał swoją indywidualność, toteż o zabawie w rozpoznawanie autorstwa prędko się zapomina, bo jest zbyt łatwa.
Pierwsze wrażenia potwierdzają obiegowe, podręcznikowe definicje. Obrazy Cézanne’a mają mocno zarysowaną kompozycję, widoczna jest jego skłonność do geometryzacji – która później otworzy drogę do kubizmu, do uproszczeń, do syntezy – nie przykłada się on do oddawania na płótnie szczegółów. Pisarro jest bardziej klasycznym impresjonistą, można się na jego płótnach uczyć dywizjonizmu, a jego obraz jest w szczegółach wierniejszy rzeczywistości, w sensie naturalistycznym. Gotów jest on malować każdy listek tam gdzie Cézanne zadowoli się kilkoma szerokimi pociągnięciami pędzla. Ale nie zawsze.
W porównaniu z Pisarrem Cézanne preferuje tonacje zimne, z predylekcją do zieleni i błękitów z którymi kontrastują niewielkie akcenty pomarańczowe. Pissarro jest ostrożniejszy, bardziej stonowany i wysmakowany w doborze barw, używa więcej żółci i czerwieni, unika ostrych kontrastów, dba o spokojną harmonię całej powierzchni płótna. U Cézanne’a, mówiąc obrazowo, powietrze jest bardziej przezroczyste.
To jest pierwsze wrażenie, nieoryginalne, bo zaprogramowane przez wiedzę o rozwoju malarstwa. Inna rzecz że wzbudzają je także dwa pierwsze obrazy wystawy (nie licząc witających zwiedzającego autoportretów). Są to martwe natury na stole jeszcze z lat 60-tych. Cézanne jest pod wyraźnym wpływem Maneta, Pisarro zaś zafascynowany jest samą materią farby. W tej samej sali zestawione są ich martwe natury i kwiaty z lat 70-tych, w następnej pejzaże. Wśród nich – dwa wielkie obrazy przedstawiające pejzaż z Louveciennes, jedyny malowany przez każdego z nich z tego samego punktu widzenia – obie wersje potwierdzają wymienione indywidualne skłonności.
Ale wystawa nie kieruje się właściwie logiką porównań. Zestawione są obrazy malowane w tych samych latach, lub w tych samych miejscach – choć wtedy każdy z malarzy wybierał inne ujęcia. I nie brak niepodzianek. Zestawienie pejzażu znad Ozy Cézanne’a i widoku Gisors Pissarra – malowanych na początku lat osiemdziesiątych, pokazuje jak obaj wyciągają ostateczne konsekwencje z techniki impresjonizmu, pokrywając całą powierzchnię obrazu rytmicznymi, krótkimi pociągnięciami pędzla nanoszącego rozdzielone barwy. Inny zestaw – o pięć lat wcześniejszy, a dla mnie kulminacja wystawy – to bliźniacze widoki mostków przy młynach na rzece – ale nie tej samej, bo Pissarro malował w Pontoise, a Cézanne w Melun, nawiązując jednak świadomie do wcześniejszego obrazu kolegi. Na obu nurzają się w bujnej zieleni mieniące się tafle wody, z delikatniejszym u Pisarra akcentem arkady kamiennego mostku, podczas gdy u Cézanne’a pozioma kładka mostku służy za horyzontalny akcent kompozycyjny. Ale przy wszystkich indywidualnych różnicach obaj malarze uzyskują zdumiewająco bliski efekt całkowitego zapamiętania się w bajecznym świecie leśnych barw. Odniesienie do jakichś linii rozwojowych w twórczości jednego czy drugiego malarza staje się zupełnie drugorzędne.
Z istnymi obłokami zieleni mamy do czynienia w pejzażach Pissarra takich jak widok z Hermitage – ale przy tym obrazie doznałem innego olśnienia. Przedstawia on na skraju lasu kilka domków, których zarysy wprowadzają do kompozycji rytm i strukturę iście Cézannowską. Odkryłem mianowicie że Cézanne nie tyle mocniej konstruuje swe obrazy co mocniej ujawnia ich kompozycję. U Pissarra rygor kompozycyjny jest po prostu dyskretniejszy.
Ostatnie, pożegnalne na wystawie zestawienie – to dwa obrazy o podobnym tytule – Poszycie leśne. Obraz Pisarra – malowany w 1879 roku to pointylistycznie niemal potraktowany pejzaż leśny, obraz Cézanne’a z 1894, to kanwa pokręconych rytmicznie pni i gałęzi, wśród których od dolnego lewego rogu narastają skośnie ku górze trzy strefy niemal abstrakcyjnych barw – w tonacjach pomarańczowozielonej, żółtozielonej i ciemnozielonej podszytej błękitem.
Podczas gdy Pissarro flirtował z pointylizmem, Cézanne stał już oboma nogami w dwudziestym wieku. Pissarro zdążył jeszcze zobaczyć obrazy Cézanne’a z połowy lat 90-tych, uważał je za nadzwyczajne i przepowiadał, że mało kto je zrozumie. Cézanne zaś do końca życia przypominał o swym długu wobec Pissarra, który, jak pisał, był dla niego jak ojciec. Gdyby Pisarro malował dalej tak jak w latach 70-tych, mawiał, stałby się najlepszy z nas wszystkich.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU